Wiadomości z Rudy Śląskiej

Rys historyczny bardziej nas uwiarygadnia – Michał Smyka

  • Dodano: 2013-06-05 06:30, aktualizacja: 2015-10-01 13:49

Rozmawiamy z Michałem Smyką, prezesem firmy WĘGLO SMYK. Tematem jest kondycja rynku węglowego oraz Ruda Śląska jako przestrzeń dla rozwoju biznesu.

Proszę przybliżyć czytelnikom swoja działalność.

Michał Smyka: Firma specjalizuje się w sprzedaży hurtowej i detalicznej węgla. Zajmujemy się tym od początku naszej działalności.

Z kim konkretnie  Pan współpracuje?

M.S.: Głównymi partnerami  handlowymi, jeżeli chodzi o kwestie związane z zakupami, są Katowicki Holding Węglowy, Kompania Węglowa i Południowy Koncern Węglowy. Mając podpisane umowy ze wszystkimi  producentami węgla na Śląsku, śmiało możemy mówić o sporej  różnorodności naszej oferty. Natomiast fakt, że nasze umowy mają charakter bezpośredni, pozwala nam na generowanie korzystnych warunków dla swoich kontrahentów.

Dlaczego zdecydował się Pan na taki rodzaj działalności?

M.S.: Firma jest biznesem rodzinnym. Koleje losu ułożyły się tak, że przejąłem pieczę po moim zmarłym ojcu.  Początki naszej działalności sięgają 1992 roku, więc można tutaj mówić już o pewnego rodzaju tradycji.

Czy w związku z powyższym uważa Pan, że spółki o charakterze rodzinnym mają przewagę nad innego typu firmami?

M.S.: Uważam, że ma to sporo atutów. Myślę, że większość argumentów przemawia raczej za.  Na pewno inaczej postrzegają nas nasi partnerzy i firmy zewnętrzne.  Często widzę podczas prowadzenia rozmów, czy na spotkaniach biznesowych, że ów rys historyczny bardziej nas uwiarygadnia i utrwala wrażenie solidności.

A jeżeli chodzi o różnice między firmami, których właściciele nie są powiązani takimi zależnościami?

M.S.: Często bywa tak, że osoby, które w danym momencie uważają, że są w dobrej komitywie i owa współpraca dobrze im wychodzi, postanawiają założyć spółkę. Niestety wraz z upływającym czasem pieniądze zaczynają poróżniać takie osoby.  W przypadku firmy rodzinnej te kwestie wyglądają nieco inaczej.

Jaki jest zasięg firmy WĘGLO SMYK?

M.S.: Zasięg firmy jest ogólnopolski, ale kooperujemy także z firmami Unii Europejskiej. W Polsce, praktycznie w każdym województwie mamy partnerów handlowych.

Ile osób Pan zatrudnia?

M.S.: Zatrudniam dziewiętnaście osób. Wśród nich znajduje się grono pracujące bardzo długo, ale i jest gro osób, które się zmienia. Muszę zaznaczyć, że zatrudnienie rośnie z roku na rok. Na samym początku była nas trójka, a teraz jak już wspomniałem, pracuje tutaj osób dziewiętnaście. Niemniej, nie jest to liczba stała. Można się jednak cieszyć, że spore grono spełnia wymagania i spisuje się na tyle dobrze, że kontynuuje pracę w naszej firmie. Nas także raduje fakt, że pracownicy nie szukają zmian. Oczywiście nie zawsze jest kolorowo. Mimo tego, że mówi się o wysokim stopniu bezrobocia i tym, że jest trudna sytuacja na rynku pracy, to rotacja jest spora.

Jaką wagę przywiązuje Pan do dobra swoich pracowników?

M.S.: Staram się kierować zasadą, że to jak czuje się człowiek w pracy, musi działać w obie strony. Nie może być tak, że tylko pracodawca, czy tylko pracownik jest zadowolony. Jeżeli taki schemat miałby funkcjonować , to jest on krótkoterminowy. Natomiast myślę, że jeżeli ja jestem zadowolony z pracy zatrudnionych osób, to powinienem zapewnić im godne wynagrodzenie.

Kim są Pańscy klienci?

M.S.: Moi klienci stanowią bardzo szeroki zakres podmiotów. Są to zarówno składy opałowe działające na terenie całego kraju, które sprzedają węgiel klientom indywidualnym, jak i wszelkiego rodzaju instytucje: szkoły, przedszkola, piekarnie, jednostki wojskowe i tym podobne. Niemniej głównie dominują firmy zajmujące się sprzedażą detaliczną.

Proszę powiedzieć o tym jaką role w rozwoju Pańskiej działalności ma lokalizacja firmy?

M.S.: Myślę, że bardzo istotną. Bliskość kopalń i innych producentów pozwala na minimalizację kosztów logistycznych. Ponadto uważam, iż Śląsk jest na tyle dobrze skomunikowany, że łatwiej nam dotrzeć do większej liczby klientów.

Proszę ocenić kondycję rynku po którym Pan się porusza.

M.S.: Kondycja rynku jest dużo gorsza aniżeli może się wydawać patrząc przez pryzmat informacji docierających do nas z mediów. Myślę, że wiele z tych informacji odbiega od tego co ma miejsce w praktyce. Głównym problemem jest przede wszystkim brak pieniędzy. Jest to największa zmiana, którą można zauważyć na przestrzeni ostatnich lat. Wiele działających wcześniej firm, mających środki nie tylko na bieżąca działalność, ale i planowanie daleko idących posunięć, obecnie boryka się z trudnościami uniemożliwiającymi normalne funkcjonowanie. Ponadto coraz więcej firm realizuje zakupy w sposób nieuczciwy, nie płacąc za zamówiony towar. Na nieszczęście widać tego na rynku coraz więcej. Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym.

Co współcześnie utrudnia funkcjonowanie przedsiębiorstw?

M.S.: Bardzo duże obciążenia fiskalne, koszty pracy oraz liczne kontrole. Działanie w sposób rzeczowy i podporządkowany literze prawa stanowi ogromny wysiłek, który jest znacznie utrudniany przez mnogość rożnych organów.

Czy Ruda Śląska jest miastem sprzyjającym rozwojowi interesów?

M.S.: Szczerze powiedziawszy mam mieszane uczucia w tej kwestii. Co prawda, nasza firma historycznie wywodzi się z Katowic, a do Rudy Śląskiej przenieśliśmy się trzy lata temu. Myślę jednak, że po tym okresie mogę już coś na ten temat powiedzieć. Jeżeli chodzi o działania Urzędu Miejskiego, czy władz lokalnych, to nie możemy tutaj mówić o ideałach. Plusem, który pojawił się niedawno, jest fakt, iż dostaliśmy ulgę związaną ze stworzeniem nowych miejsc pracy. Niemniej jednak tematem, który jest dla mnie najbardziej niezrozumiały jest nasza przygoda związana z tym terenem. Otóż mamy niewielki pasek działki, który oznaczony został jako teren leśny. Od dwóch lat staramy się przeklasyfikować go w obszar przemysłowy, czyli ten którym jest oznaczona reszta ulicy Kokotek. Oczywiście nawet kosztem tego, aby w innym miejscu obsadzić drzewami jakiś teren. Niestety nadal czekamy na rozwiązanie te kwestii. Jest to po prostu dosyć prozaiczna sprawa, w której zamiast pomocy, częściej otrzymuje się wizyty kontrolne. Utrudnia to nieco funkcjonowanie i rozwój. Jak mam się bowiem rozwijać i stwarzać miejsca pracy, kiedy nie potrafię w pełni wykorzystać swojego terenu?

Niemniej musimy pamiętać, że nasza firma działa tutaj zbyt krótko, by w pełni obiektywnie ocenić funkcjonowanie rudzkich urzędników.

Co może Pan podpowiedzieć osobom, które rozważają uruchomienie własnej działalności?

M.S.: Myślę, że zawsze trzeba zacząć od stworzenia bilansu plusów i minusów, a następnie sprawdzić co dominuje. Trzeba także pamiętać, że własny biznes nie zawsze pozwala na samodzielność, swobodę i brak nadzoru. Dla mnie nie ma konkretnego zakresu pracy od siódmej do piętnastej. Obowiązki wypełniam praktycznie cały czas, gdyż w każdej chwili pojawia się coś nowego do załatwienia.

Ponadto uważam, że obecne czasy są trudnym momentem na start.

Czy istnieje recepta na udany biznes?

M.S.: Myślę, że najlepszą receptą jest odpowiedni pomysł. Musi to być coś nowego, coś pozbawionego dużej konkurencji. Później natomiast, jest to stała praca i ciągła chęć poprawiania.

Jakim mottem się Pan kieruje?

M.S.: Myślę, że nie przyświeca mi jednoznacznie sprecyzowane motto. Niemniej staram się, w sprawach biznesowych, zawsze kierować sentencja, którą przekazał mi ojciec. Powiedział mi on, że w biznesie obie strony powinny być zadowolone. Jeśli tak jest, oznacza to, że ktoś robi biznes, czyli pewnego rodzaju strategie długofalową. W przeciwnym wypadku można mówić jedynie po pojedynczym interesie.

Dziękuję za rozmowę

Czytaj również