Setki ludzi, młodych, w sile wieku i starszych, kobiety i mężczyźni, pojawiło się na płycie przez Teatrem Śląskim, aby głośno i wyraźnie pokazać, co myślą o działaniach rządu. Aby walczyć o to, co kiedyś narzucono im siłą, czyli porozumienie aborcyjne, które choć idealne nie jest, dawało im jakiś wybór. Teraz, jak mówią, chcą im odebrać możliwość decydowania.
- Walczymy nie o to, by mieć aborcję na „życzenie”, ale by utrzymać to, co zapewniała nam poprzednia ustawa. O to, by nie zakazano jej całkowicie. To nie zniknie, tylko zejdzie do podziemia, mówiła nam jedna z protestujących.
Pojawili się ludzie z Rudy Śląskiej: - Przyjechaliśmy tutaj, bo w Rudzie chyba nic nie organizowano. Chcemy pokazać, że zależy nam na naszej przyszłości i nie jest nam obojętne, co robi władza i kościół. Mówimy nie!
Podobne hasła padały ze sceny, ale nie brakowało i ostrych, które jasno i wyraźnie stawiały granice tego, gdzie rząd może, a gdzie nie może wejść z butami. W Katowicach pojawiła się dziś m.in. Kazimiera Szczuka.