Wiadomości z Rudy Śląskiej

Drugiego takiego kabaretu nie ma... - rozmowa z Krzysztofem Hanke

  • Dodano: 2012-09-16 17:00, aktualizacja: 2015-10-01 14:20
Krzysztof Hanke to znany aktor, kabareciarz, lider Kabaretu Rak, który w ubiegłym tygodniu gościł w Muzeum PRL-u.
 
 
Jakie wspomnienia wiąże Pan z Rudą Śląską?
Jestem drugi raz w Muzeum PRL-u, ale dzisiaj miałem chwilę czasu żeby się przejść i wróciły wszystkie wspomnienia, począwszy od kina „Uciecha”, skończywszy na samochodzie Syrenka, który miałem. To jakieś deja vu... Naprawdę fantastyczne miejsce, pamiętam je również jako uczeń Szkoły Podstawowej nr 13, tu przecież chodziliśmy na wagary, tu był PGR, biegaliśmy po tych łąkach. Kiedy widzę, jak to jest teraz pięknie zrobione, to naprawdę czapki z głów.
 
 
Z Kabaretem Rak jest Pan na scenie już ponad 30 lat. Proszę powiedzieć jaka jest różnica między tym, co było na początku, a tym co jest teraz.
Wydawałoby się, że 30-lecie to okazja do jakichś porównań i podsumowań, ale myślę, że to w dalszym ciągu się toczy. Tak jak ludzie się śmiali 30 lat temu, tak samo śmieją się teraz. Można powiedzieć, że śmieją się nawet z tych samych rzeczy. Kabaret Rak był kabaretem obyczajowym, nigdy w politykę się nie bawiliśmy, oprócz pierwszego okresu działalności, bo kabaret powstał w stanie wojennym, więc wiadomo jakie były nastroje. Wtedy musieliśmy być trochę kabaretem o zabarwieniu politycznym, ale teraz jesteśmy takim kabaretem, z którego ludzie się śmieją.
 
 
Jaka jest publiczność? Czy to są młodzi ludzie czy starsi?
Nasza publiczność to ludzie w naszym wieku i starsi, ale z wielką przyjemnością oglądamy również młodzież na naszych występach. Mamy Krzysia Respondka w tej chwili, który podbija serca mimo, że latka lecą, ale młodzieżowa część widowni jest w niego trochę zapatrzona. My się przy tym ogniu też trochę ogrzewamy. 
 
 
Na przestrzeni kilkunastu lat powstało trochę kabaretów. Proszę powiedzieć czy wyczuwacie konkurencję? Jak oceniacie inne kabarety?
Jest masa kabaretów tzw. młodego pokolenia - cała Zielona Góra, ale na razie po 30 latach nie powstał taki kabaret jak nasz. Nawet w Kabarecie Młodych Panów gwara śląska i „śląskość” jest sprawą incydentalną, a u nas tak jak na co dzień rozmawiamy ze sobą w domu, tak samo rozmawiamy na scenie i mówimy tym językiem do całej Polski. Na razie drugiego takiego kabaretu nie ma i po co ma być [uśmiech].
 
 
Nawiązując do gwary śląskiej, proszę powiedzieć jak się Pan zapatruje na uznanie mowy śląskiej jako języka regionalnego?
Przydałoby się mieć coś takiego jak Kaszubi. Mieszkam w tej chwili na Północy nad morzem i kiedy jeżdżę po Półwyspie Helskim, czy Kaszubach to naprawdę mi się podoba to, że mają swój alfabet, gramatykę i ortografię, że jest to wszystko w jakichś ramach ujęte, są napisy kaszubskie i polskie – to jest fajne, to pokazuje, że ten region jest bogatszy kulturowo. Fajnie jakby na Śląsku też coś takiego było.
 
 
Podróżuje Pan po świecie. Czy utożsamia się Pan ze Śląskiem? Jak ludzie reagują na gwarę śląską?
Ludzie są spragnieni gwary śląskiej. Jestem bardzo kojarzony ze Śląskiem i kiedy mówię normalnym polskim językiem to ludzie domagają się żebym w końcu zaczął mówić po śląsku. Ludzie są najczęściej bardzo pozytywnie nastawieni do Śląska.
 
 
Co jest najtrudniejsze w byciu kabareciarzem?
Utrzymanie się. Po pierwsze trzeba wypłynąć żeby człowieka zauważyli, a po drugie to utrzymać się na tym rynku. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Kabaret Rak powoli będzie musiał odchodzić, ale próbujemy żeby to odejście nie było takie nagłe, dlatego robimy to powoli żeby jeszcze istnieć na rynku kabaretowym. Cieszymy się, że możemy występować we wszystkich ważniejszych przeglądach i festiwalach kabaretowych - mamy swoją publiczność. Kiedy przyjeżdżamy jest masa młodych kabaretów, grających świetne skecze, ale kiedy wychodzimy na scenę to czujemy, że nagle na widowni robi się takie ciepło, jest ogromna sympatia. Ci młodzi jeszcze nie wiedzą jak my to robimy. 
 
 
Jak się Pan przechadza po śląsku, jest pan rozpoznawany jako Bercik czy członek Kabaretu Rak?
Kiedyś byłem kojarzony z Bercikiem teraz już więcej jako Kabaret Rak. Obecnie mieszkam nad morzem, dlatego tam już bardziej jako kabareciarz. Już od 6 lat Bercika nie kręcimy, więc epizod jest zamknięty. 
 
 
Jak spędza pan wolny czas?
Pływam, żegluję. Od czasu, kiedy sobie kupiłem w marcu jacht, to cały czas siedzę na morzu.
 
 
Co by Pan chciał przekazać naszym czytelnikom?
Chciałem przekazać, że Ruda Śląska to jest takie miasto, z którego wypłynęła nie tylko Otylia Jędrzejczak i nawet z takiego małego miasteczka można wypłynąć w świat. 
 
Dziękuję za rozmowę. 


Źródło: Basia Jendrzejczyk

Komentarze (7)    dodaj »

  • godulorz

    Szacun za cala tworczosc.

  • dita k.

    Nad morzem se mieszkej als lo rudzie chebziu i ale lo fryncicie pamientej.

  • pati

    Jest super myślę ze mnie zapamieta

  • Karlus Jan Johann

    Kamraty, dziyńkujymy za już i proszymy ło jeszcze. Czyli ino tak dali.

  • qnaochrona@wp.pl

    Mało kery wiy,że Slonski to jynzyk Reya i Kochanowskiego,a wjync jak najbardziej Polski.

  • chebziok

    bercik zagrej tam ino co na chebziu

  • Kasia

    No i oczywiście jeszcze Hanysy w Rudzie Śląskiej rozdajecie - to jest fajne :)

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również