Wiadomości z Rudy Śląskiej

Jako radni powinniśmy dawać impuls do działania - radny Witold Hanke

  • Dodano: 2017-03-29 15:00, aktualizacja: 2017-04-21 09:37

Rozmawiamy z radnym Witoldem Hanke wybranym przez mieszkańców okręgu Halemba, Bielszowice.

Która to Pana kadencja w Radzie Miasta?

Trzecia. Jestem radnym od 2006 roku.

Jak ocenia Pan trwającą kadencję? Jest trudna?

I tak i nie… Nie, bo doświadczenie dwóch poprzednich kadencji pozwala mi na zachowanie pewnego rodzaju dystansu do niektórych sytuacji, czy niektórych wypowiedzi. Mówiąc inaczej, nauczyłem się dostrzegać, że nie wszystko ma taką samą wagę, czy znaczenie i nie o wszystko zawsze trzeba kruszyć kopie. Tak natomiast, bo zawsze są takie sytuacje, w których bardzo trudno jest podejmować decyzje. Jako przykład może tu posłużyć głosowanie nad zawnioskowanym przez Komisję Rewizyjną nieudzieleniem absolutorium dla pani Prezydent. W dyskusji starałem się namawiać do niegłosowania za wnioskiem, bo uważam, że wobec tak wielu podejmowanych przez władzę wykonawczą działań pozytywnych i dobrych dla mieszkańców, nieudzielenie absolutorium byłoby po prostu niesprawiedliwe. Z drugiej jednak strony myślę, że wyartykułowane przez wnioskodawców mankamenty też nie powinny pozostać niezauważone. Ostatecznie jako jedyny zagłosowałem wtedy wstrzymująco. Nie poparłem wprawdzie wniosku komisji, ale i tak naraziłem się na zarzut, że to przeze mnie pani Prezydent nie otrzymała absolutorium. To nie jest prawda, bo udzielenie absolutorium wobec tak postawionego wniosku i tak byłoby niemożliwe. Aby udzielić prezydentowi absolutorium, trzeba podjąć uchwałę o „udzieleniu absolutorium”, a nie, nie przyjąć większościowo uchwały przeciwnie brzmiącej. Gdybym zagłosował wtedy za wnioskiem, mój głos byłby trzynasty. Wtedy nieudzielenie absolutorium skutkowałoby dalszymi konsekwencjami. Nie dziwię się, że rozczarowana druga strona zarzucała mi „stanie w rozkroku” i brak zdecydowania. Przeciwnie, byłem zdecydowany, choć była to, nie ukrywam, trudna decyzja. Wybrałem żółty guzik, który z jakiegoś powodu znalazł się obok zielonego i czerwonego na naszych pulpitach do głosowania. Kolejną taką bardzo trudną dla mnie sytuacją był niedawny czas spotkań ze środowiskiem nauczycielskim i rodzicami uczniów szkół, które miały być objęte reorganizacją w związku z reformą oświatową. Zaproponowane przez wydział oświaty rozwiązanie łączenia szkół nie przypadło jednak wszystkim do gustu. W niektórych dzielnicach wyczuwało się w środowisku duży opór i brak akceptacji wobec takiego rozwiązania. Sam też nie byłem do niego przekonany, ale moje wątpliwości nie były tu tak ważne jak fakt, że nieoczekiwana przez wielu reforma odcisnęłaby się kolejnym, bo tak to było odbierane, gwałtem. Jako radny, któremu wolno wyrazić swoje zdanie, stanąłem po stronie wątpiących… Po wielu spotkaniach, dyskusjach, przeprowadzonych ankietach czy głosowaniach udało się wypracować możliwe do zaakceptowania przez obydwie strony rozwiązanie. Muszę tu podkreślić duże zaangażowanie i co najważniejsze, otwarcie na alternatywne rozwiązania decydentów. Pani wiceprezydent resortowa akcentowała, że względy ekonomiczne nie odgrywają tu kluczowej roli. I słusznie, bo tam, gdzie mówimy o przyszłości naszych dzieci nie powinniśmy przesadzać z oszczędnościami. Ostatecznie tam, gdzie wydawało się to słuszne i było zaakceptowane, gimnazja zostaną włączone do szkół podstawowych, tam zaś gdzie nie było akceptacji takiego rozwiązania, powstaną samodzielne podstawówki. Dobrze się stało. I choć pewnie i obecna reforma nie będzie tak trwała jak egipskie piramidy to fakt, że nie były one podobno stawiane przez niewolników, może mieć wpływ na zaangażowanie w nowej rzeczywistości tych, którym udało się uniknąć zniewolenia. Ucieszyłem się, kiedy pani wiceprezydent Krzysteczko podziękowała wszystkim zaangażowanym w temat, bo odebrałem to również bardzo do siebie. Trudno jest nam czasem zaakceptować czyjeś, inne zdanie. Sam się tego ciągle uczę, a właściwie żona mnie uczy, a uczniem jestem krnąbrnym. Po sesji podszedłem do pani wiceprezydent, uścisnęliśmy sobie ręce. Mimo chwilowej różnicy zdań będziemy oczywiście dalej koncentrować się na robieniu wspólnie rzeczy dobrych dla naszego miasta.

Z jakimi założeniami kandydował Pan do Rady Miasta? Jak przebiega ich realizacja?

Założenia zawsze są takie same. Robić to, co jest do zrobienia, albo przynajmniej próbować, do skutku. Skoro kropla drąży kamień, to nie wolno rezygnować. Nie wszystko jednak udaje się zrealizować. Nie zarzucam tu absolutnie braku woli ze strony władzy wykonawczej. W Radzie Miasta jest nas dwudziestu pięciu z podobnymi założeniami. Wszyscy wchodzimy w relacje z radami osiedlowymi, z liderami w swoich środowiskach, spotykamy się z mieszkańcami, nie tylko na dyżurach. Często wtedy pojawiają się nowe pomysły, propozycje. Na wszystko nie wystarcza oczywiście pieniędzy. Dlatego cieszę się zawsze z każdego zrealizowanego przedsięwzięcia. Właściwie to wspólnie się cieszymy, razem z beneficjentami. W ciągu dziesięciu lat, odkąd jestem w Radzie Miasta, wiele się zmieniło. Wystarczy spojrzeć na inwestycje poczynione w infrastrukturze oświatowej, sportowej, wprowadzony ruch jednokierunkowy na Energetyków czy Leśnej, przywrócony, choć w nowej odsłonie Dom Kultury w Halembie - to wszystko inicjatywy, które doczekały się realizacji i służą mieszkańcom. 

Okręg Halemba-Bielszowice- mieszkańcy tych rejonów głosowali na Pana kandydaturę do Rady. Co udaje się dla tych dzielnic realizować?

O niektórych inwestycjach i podejmowanych działaniach już mówiłem. Ale, to nie jest tak, że radni coś realizują. My dajemy często impuls. Możemy starać się być konsekwentni, co można rozumieć również jako natrętni, ale to pierwsze brzmi lepiej. Jako radni składamy interpelacje, które w różnym czasie są realizowane przez Prezydenta. Są takie, które czasem odkładane są latami, ale są i takie, które realizuje się od ręki. Bardzo byłem zaskoczony, kiedy pisząc niedawno o wykonanie oświetlenia wzdłuż ulicy Halembskiej, od kopalni do torów kolejowych, otrzymałem odpowiedź, że będzie ono wykonane w ciągu dwóch miesięcy… I było! Inwestycje szkolne, boiska, place zabaw, kolejne miejsca parkingowe, remontowane drogi to wszystko inwestycje, które cieszą. W wielu z nich mamy, jako radni, swój mniejszy lub większy udział. W niektórych nie mamy ich wcale, bo są wynikiem zwykłej pracy urzędników, a my tylko przyjęliśmy budżet do wykonania. Osobiście bardzo się cieszę z zaplecza sali gimnastycznej w Gimnazjum nr 8, ale to sprawa z ubiegłej kadencji… Z nowych rzeczy to sala gimnastyczna w czternastce w Bielszowicach i to, że utrzymała się w budżecie, przewidziana na ten rok, termomodernizacja SP 24.

Gdyby miał Pan wskazać trafne decyzje radnych w trwającej kadencji, które szczególnie Pan wyróżni?

Wszystkie te, które sprawiają, że nasze otoczenie staje się bardziej przyjazne. Miejsca do rekreacji i wypoczynku, ścieżki rowerowe, siłownie napowietrzne, termomodernizacje obiektów miejskich, co wpływa na koszty ich utrzymania, inwestycje drogowe, wszelkie działania umożliwiające rozwój budownictwa, co ma wpływ na zatrzymanie i pojawienie się nowych mieszkańców. Nie na wszystko wpływ mają radni. My przyjmujemy coraz lepsze budżety i zatwierdzamy coraz lepsze ich wykonanie. Zauważam i doceniam wysiłek wkładany przez panią Prezydent i jej otoczenie w stwarzanie warunków dla potencjalnych pracodawców, którzy mogą wpływać na obniżenie i tak już bardzo niskiego w Rudzie Śląskiej bezrobocia.

Które z decyzji Pana nie przekonały?

Niewiele sobie przypominam takich sytuacji. Miałem wątpliwości przy uchwale, która miała dać przyzwolenie na powstanie w Rudzie Śląskiej kasyna, bo znam rodziny, w których przez chęć odegrania się doszło do tragedii. Nie znam nikogo, kto wzbogaciłby się na grze. Mówi się, że aby wygrać, trzeba  zagrać. Sam nie próbowałem. Ale ta uchwała nie przeszła…

Co robi Pan oprócz pełnienia funkcji w Radzie? Czy działania te jakoś korespondują z rolą radnego?

Na co dzień pracuję z młodzieżą niepełnosprawną w halembskim Ośrodku dla Niepełnosprawnych. Pełnię tam funkcję zastępcy dyrektora. Oprócz tego wspólnie z żoną prowadzimy grupę teatralno-muzyczną, w której nasi podopieczni mają możliwość rozwijania i prezentowania swoich talentów wszędzie tam, gdzie nas zapraszają. Czy to, że tych zaproszeń jest dosyć dużo, ma jakiś związek z moją funkcją w Radzie Miasta? Myślę, że nie. Myślę, że zapraszani jesteśmy dlatego, że ludzie przekonali się do wartości tego, co mogą im dać osoby o obniżonej sprawności. Cieszę się, że chcą przyjmować to, co mamy im do zaoferowania. Istniejemy w Halembie od 1995 roku i nie zawsze tak nas przyjmowano.

Czym jest dla Pana bycie radnym?

Jest to możliwość wpływania na to co ważne dla nas. Do tej pory zawsze miałem w każdej kadencji taką przynajmniej jedną sprawę, którą mógłbym określić mianem takiej sztandarowej, w którą najwięcej się angażowałem i starałem się doprowadzić do szczęśliwego końca. W pierwszej kadencji było to przywrócenie funkcji kulturalnej dawnemu „emdekowi”, w drugiej zapobieżenie przeniesieniu szkoły specjalnej w Bielszowicach do Rudy na stałe. Znam to środowisko i jego potrzeby i wiem, że nie byłoby to dobre rozwiązanie. W tej kadencji, jak do tej pory, najwięcej emocji rodziła we mnie wspomniana przed chwilą sytuacja ze szkołami. Mam nadzieję, że przyjęte rozwiązanie będzie dla większości satysfakcjonujące i jego owoc nie okaże się kwaśnym jabłkiem. Pomoc komukolwiek, budująca współpraca, pozytywne rozwiązanie trudnej sprawy to wielka satysfakcja. To jest chyba odpowiedź na to pytanie.

Chciałby Pan kandydować w kolejnych wyborach do Rady Miasta?

O, to jest pytanie, na które odpowiada się zwykle wymijająco. Na razie trudno powiedzieć, jeszcze nie jestem zdecydowany i tak dalej… Faktem jest, że trzeba dożyć w zdrowiu. Zatem: pożyjemy - zobaczymy. Na ten moment odpowiem, że chciałbym, choć zdarzają się momenty, że pytam sam siebie: "Po co ci to?". No ale wiadomo, nigdy wszyscy nie będą zadowoleni. Odpowiedź na to pytanie znajduję jednak w tych chwilach, kiedy ktoś, równie zaangażowany w jakąś sprawę, podejdzie i powie zwyczajnie dziękuję.

Dziękuję Panu za rozmowę i życzę owocnej pracy w Radzie Miasta.

Dziękuję.

Komentarze (9)    dodaj »

  • il

    Za spalarnie smieci w Halembie też podziękujemy na wyborach

  • agathar

    Daruj sobie te kolorowe słówka Panie Witoldzie bo[...]ic do luftu kazdy potrafi...a jak ludzie prosza o pomoc to Pan telefonow nie odbiera i jakos zastac Pana nie mozna...wie strac sie synek bo honoru nie masz!!!

  • hanys

    Dlo dobra miasta proponuja Halymba ze Kuźnicom odłonczyć! Niych majom autonomio, i niych welujom na takich Hanke i inkszych.

  • il

    a przychodnia na Makuszyńskiego? dlaczego taka cisza o tej przychodni? gdzie ten nowy kierownik?

  • Lol

    Rude Śląska tylko uratuje PiS i wcześniejsze wybory oby jak najszybciej

  • RR

    Panowie Radni z Halemby ruszcie tyłki i przejdzie się pieszo po dzielnicy to zobaczycie jaki otacza nas syf, tego nie widzicie, ale własne kieszenie tak. Radny to powinien być społecznik z krwi i koście. Zaniedbania, śmieci, nieutrzymane w ładzie krzewy i drzewa.....nie chce mi się tego nawet wymieniać...Dajcie ten impuls do działania, a nie pieprzenie przedwyborcze.

  • kyks

    Panie Hanke a kiedy spacerek po Halembie? Z okien samochodu niewiele widać. No a na Halembie coraz większy syf. Sprzątane jest tylko na terenach spółdzielni, to co należy do miasta niestety sprzątania nie może się doczekać.

  • Smutny

    Ze wstrzymywaniem się od głosu radnych w różnych sytuacjach jest trochę tak, że robią to raczej w własnym interesie. Jednocześnie można zachować twarz przed zbulwersowanymi mieszkańcami, zachować czyste sumienie i jeszcze nie narazić się władzy, tylko niestety dla miasta i ludzi nic z tego dobrego nie wynika, a patologiczny proces trwa nadal i ma się dobrze.

  • Michał ze Halemby

    Kolejny Pan radny, który na drugie imię ma chorągiewka zawsze w kierunku piniążków.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również