Na finiszu kampanii wyborczej emocje rosną. Komitety wyborcze skarżą się na coraz częstsze przypadki zrywania i niszczenia plakatów wyborczych.
Kandydaci do polskiego parlamentu prześcigają się w umieszczaniu swoich plakatów wyborczych w mieście i okolicach. Plakatów i banerów wyborczych pełno m.in. na tablicach ogłoszeniowych i ogrodzeniach. Okazuje się, że niektóre banery są zrywane i niszczone markerami. Informowali o tym m.in.: Urszula Koszutska, Łukasz Wodarski czy Dawid Kostempski.
Szkoda, że nie wszyscy rozumieją pojęcia demokracji. Nie szukam sprawców, nie zgłaszam sprawy na policję, bo sytuacja jest w naszym mieście nagminna. Moje banery zniszczono już na Wirku, w Kochłowicach i w Bielszowicach. W kampanii wyborczej każdy ma prawo powiesić swój baner wyborczy, żeby przedstawić swoje poglądy i zaprezentować się wszystkim mieszkańcom. Trochę mnie to przeraża, ale będę dalej robić swoje - napisał na swoim Facebooku Łukasz Wodarski, kandydat do Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej.
Warto przypomnieć, ze zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, w czasie trwania kampanii wyborczej wszelkie materiały wyborcze zawierające oznaczenia komitetu wyborczego, od którego pochodzą, podlegają prawnej ochronie. Nie wolno ich niszczyć, usuwać, zamalowywać. Czyn taki jest wykroczeniem, za które funkcjonariusz policji może sporządzić do sądu wniosek o ukaranie, za co grozi grzywna do 5 000 złotych. Z kolei umyślne zniszczenie baneru, którego wartość zazwyczaj przekracza 500 zł, z uwagi na użyte materiały i wielkość, jest przestępstwem zniszczenia mienia. Grozi za to kara od grzywny do nawet 5 lat więzienia.