Wiadomości z Rudy Śląskiej

Światowej sławy lekarze szkolili personel rudzkiej neonatologii

  • Dodano: 2019-03-23 00:30, aktualizacja: 2019-03-24 10:34

Polska neonatologia potrzebuje dekady, aby sprostać skandynawskim procedurom. W Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej zakończyło się wyjątkowe szkolenie. Poprowadzili je światowej klasy lekarze: neonatolog prof. Uwe Ewald z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Uppsali (Szwecja) oraz Simon Clare ze Szpitali Uniwersyteckich w Londynie. 


Prof. Uwe Ewald przyjeżdża do Polski regularnie od niemal 12 lat. Za każdym razem prowadzi szkolenia i wymienia się bezcenną wiedzą z personelem rudzkiego szpitala, a lekarze z Goduli jeżdżą zdobywać wiedzę do szpitala w Uppsali, gdzie pracuje profesor. Warto podkreślić, że Oddział Neonatologiczny Szpitala Miejskiego od 2011 roku posiada prestiżowy III stopień referencyjności, co w praktyce oznacza możliwość leczenia najciężej chorych noworodków i wcześniaków. 


- Można powiedzieć, że prof. Ewald jest współtwórcą obecnego wydania rudzkiej neonatologii. Tworzył ośrodek w Uppsali, który, jeżeli chodzi o wyniki leczenia  najmniejszych pacjentów, uznawany jest za jeden z 2-3 najlepszych ośrodków na świecie. To doskonały praktyk i świetny nauczyciel. Jest się od kogo uczyć - zdradza prof. hab. n. med. Janusz Świetliński, ordynator rudzkiej neonatologii.


Prof. Ewald zapytany o to, czym różni się skandynawska szkoła opieki nad noworodkami od polskiej podkreśla, że w Szwecji i Norwegii większy nacisk kładziony jest na zintegrowaną opiekę całej rodziny nad noworodkiem. – Szwedzkie mamy są bardziej zaangażowane. Chcą większego uczestnictwa w opiece nad maluchem. Klasyczny model opieki nad nowonarodzonym dzieckiem jest bardziej autorytarny, natomiast my dążymy do większego zintegrowania pomiędzy lekarzami, pacjentami i personelem. Okazuje się, że współczynnik przeżywalności wcześniaków w krajach skandynawskich jest zdecydowanie wyższy niż w innych rejonach Europy – zaznacza prof. Uwe Ewald.


Czy możliwe jest wprowadzenie w naszym kraju standardów skandynawskich?


- Oczywiście, ponieważ środowisko, w którym pracujemy obejmuje dzieci, rodziców i personel, a to wszędzie wygląda tak samo. Kraje różnią się jednak pod względem ekonomicznym. W Szwecji wiele inwestuje się w dzieci. Lepiej inwestować w nowonarodzone chore dziecko niż w chorego 40-latka, ponieważ te noworodki będą kiedyś dorosłymi, a jeżeli będą zdrowymi dorosłymi, to to zdecydowanie wpłynie pozytywnie na całe społeczeństwo – przekonuje prof. Ewald.


Szwedzi wprowadzili także zasadę „im mniej, tym więcej”, wybierając mniej inwazyjne metody opieki nad noworodkiem oraz mniej ingerencji w środowisko dziecka. – To rodzice decydują, jak taka opieka ma wyglądać – podkreśla ekspert. Zaznacza także, że szwedzkie mamy kangurują dzieci stosunkowo długo.

– Stosujemy metodę „zero separacji”. Jeżeli mama potrzebuje trochę odpocząć, wziąć prysznic, wówczas obowiązek kangurowania spada na tatę dziecka. Jeżeli i on jest zajęty, w opiekę angażują się dziadkowie lub rodzeństwo – wylicza prof. Ewald.


Ocenia także, że w Polsce potrzeba jeszcze ok 5-10 lat, aby wprowadzić te założenia w życie.

– Jednakże rudzki szpital przoduje w tej kwestii. Przez ostatnią dekadę zauważyłem olbrzymi postęp w dziedzinie neonatologii w tym szpitalu. Następnym krokiem będzie zapewnienie rodzinie większej przestrzeni – podkreśla.

Przeciwdziałanie zakażeniom szpitalnym to podstawa

Oprócz prof. Ewalda szkolenia w rudzkim szpitalu poprowadził także Simon Clare, ekspert organizacji ANTT, specjalizującej się w szkoleniu personelu medycznego z zakresu procedur zapobiegających zakażeniom szpitalnym w każdej dziedzinie medycznej. 


- W naszym kraju te procedury nie są jeszcze obecne, wdrażane są natomiast w 25-ciu  najbardziej zaawansowanych medycznie krajach świata. Simon Clare po raz pierwszy przyjeżdża do Polski, będzie miał wykłady w kilku innych ośrodkach w naszym kraju, ale ten inauguracyjny będzie właśnie u nas w Rudzie Śląskiej. My, co prawda mamy bardzo małą ilość zakażeń szpitalnych, ale w tym zakresie ciągle także w naszym Oddziale w Goduli jest coś do zrobienia. Chodzi o uporządkowanie i bardziej planowe działania, tak by częstość zakażeń była bliska zeru, tak jak to ma miejsce w najlepszych na świecie ośrodkach. Żeby nie dochodziło do sytuacji, że jest jakakolwiek szansa na ingerencję niebezpiecznych bakterii do wnętrza noworodka - dodaje ordynator Oddziału Neonatologii w rudzkim Szpitalu Miejskim.


Jak podkreśla ordynator, w orbicie zainteresowania rudzkich neonatologów zawsze znajdowały się te najmniejsze dzieci, ważące zaledwie kilkaset gramów.

– Zależy nam zwłaszcza na bezpieczeństwie tych dzieci, na tym, żeby nie pojawiły się żadne powikłania, żeby ich stan zdrowia był zadowalający, mogły się prawidłowo rozwijać i aby były prawdziwą radością dla swoich rodziców.


W piątkowe przedpołudnie, 22 marca, rudzki personel wziął udział w szkoleniu prowadzonym przez prof. Ewalda, a po południu z kolei poznawał tajniki technik zapobiegających infekcjom szpitalnym. Natomiast na sobotę zaplanowano interdyscyplinarną konferencję „Postępy w Neonatologii, bliżej praktyki”, która odbyła się w Katowicach.


- Najgorsze, co może się przydarzyć dziecku, to zakażenie w szpitalu. Od wielu lat starałem się wprowadzić ideę walki z zakażeniami szpitalnymi na naszym gruncie. Teraz się to udaje. Musimy się nauczyć jak myśleć o zapobieganiu zakażeniom – dodaje ordynator neonatologii.


Prof. Janusz Świetliński podkreśla także, że w tej chwili jego zespół z powodzeniem ratuje dzieci ważące 600-700 gram.

– Wyzwanie stanowią dzieci 400-500 gramowe – dodaje.

Czasami rudzcy lekarze próbują ratować dzieci mające 23 tygodnie, jednakże te obciążone są dużymi konsekwencjami związany z przedwczesnym urodzeniem. Rudzcy lekarze przyznają, że na świecie nieustannie toczy się dyskusja na temat tego, czy ratować takie maluchy.

– Szwedom się udaje i czynią to tak, żeby minimalizować powikłania, a nawet je zupełnie eliminować. Tego musimy się nauczyć. Nie dogonimy ich od razu, ale poprzez takie szkolenia mamy na to duże szanse – mówi ordynator.


Można zastanawiać się czy wpływ na postęp w dziedzinie neonatologii ma nowoczesny sprzęt. Jednakże prof. Świetliński jasno zaznacza:

- Nieporozumieniem jest twierdzenie, że jak będzie lepszy sprzęt, to i wyniki będą lepsze. To nie tak. Prościej powiedzieć, że wyniki będą lepsze, gdy będzie więcej personelu medycznego. To lepsze przełożenie. Olbrzymią rolę odgrywają tutaj kompetencje i sposób myślenia o dziecku. W koncepcji uppsalskiej bardzo ważna jest rola rodziny stale obecnej przy dziecku. My tego nie przeskoczymy m.in. z powodu braku miejsca, ale nie tylko. Nasze 500-gramowce zamiast na piersi matki czy ojca leżą w inkubatorach. W Skandynawii inkubator jest urządzeniem pomocniczym.

Rudzka neonatologia jest na światowym poziomie

Komentarze (1)    dodaj »

  • JUSTYNA

    Prawie 8 lat temu Pan Profesor Janusz Świetliński wraz z Panią dr Martą Twardoch-Drozd uratowali ŻYCIE mojego syna, a personel bardzo dobrze się nim zajmował. Dziękuję

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również