Polska neonatologia potrzebuje dekady, aby sprostać skandynawskim procedurom. W Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej zakończyło się wyjątkowe szkolenie. Poprowadzili je światowej klasy lekarze: neonatolog prof. Uwe Ewald z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Uppsali (Szwecja) oraz Simon Clare ze Szpitali Uniwersyteckich w Londynie.
Prof. Uwe Ewald przyjeżdża do Polski regularnie od niemal 12 lat. Za każdym razem prowadzi szkolenia i wymienia się bezcenną wiedzą z personelem rudzkiego szpitala, a lekarze z Goduli jeżdżą zdobywać wiedzę do szpitala w Uppsali, gdzie pracuje profesor. Warto podkreślić, że Oddział Neonatologiczny Szpitala Miejskiego od 2011 roku posiada prestiżowy III stopień referencyjności, co w praktyce oznacza możliwość leczenia najciężej chorych noworodków i wcześniaków.
- Można powiedzieć, że prof. Ewald jest współtwórcą obecnego wydania rudzkiej neonatologii. Tworzył ośrodek w Uppsali, który, jeżeli chodzi o wyniki leczenia najmniejszych pacjentów, uznawany jest za jeden z 2-3 najlepszych ośrodków na świecie. To doskonały praktyk i świetny nauczyciel. Jest się od kogo uczyć - zdradza prof. hab. n. med. Janusz Świetliński, ordynator rudzkiej neonatologii.
Prof. Ewald zapytany o to, czym różni się skandynawska szkoła opieki nad noworodkami od polskiej podkreśla, że w Szwecji i Norwegii większy nacisk kładziony jest na zintegrowaną opiekę całej rodziny nad noworodkiem. – Szwedzkie mamy są bardziej zaangażowane. Chcą większego uczestnictwa w opiece nad maluchem. Klasyczny model opieki nad nowonarodzonym dzieckiem jest bardziej autorytarny, natomiast my dążymy do większego zintegrowania pomiędzy lekarzami, pacjentami i personelem. Okazuje się, że współczynnik przeżywalności wcześniaków w krajach skandynawskich jest zdecydowanie wyższy niż w innych rejonach Europy – zaznacza prof. Uwe Ewald.
Czy możliwe jest wprowadzenie w naszym kraju standardów skandynawskich?
- Oczywiście, ponieważ środowisko, w którym pracujemy obejmuje dzieci, rodziców i personel, a to wszędzie wygląda tak samo. Kraje różnią się jednak pod względem ekonomicznym. W Szwecji wiele inwestuje się w dzieci. Lepiej inwestować w nowonarodzone chore dziecko niż w chorego 40-latka, ponieważ te noworodki będą kiedyś dorosłymi, a jeżeli będą zdrowymi dorosłymi, to to zdecydowanie wpłynie pozytywnie na całe społeczeństwo – przekonuje prof. Ewald.
Szwedzi wprowadzili także zasadę „im mniej, tym więcej”, wybierając mniej inwazyjne metody opieki nad noworodkiem oraz mniej ingerencji w środowisko dziecka. – To rodzice decydują, jak taka opieka ma wyglądać – podkreśla ekspert. Zaznacza także, że szwedzkie mamy kangurują dzieci stosunkowo długo.
– Stosujemy metodę „zero separacji”. Jeżeli mama potrzebuje trochę odpocząć, wziąć prysznic, wówczas obowiązek kangurowania spada na tatę dziecka. Jeżeli i on jest zajęty, w opiekę angażują się dziadkowie lub rodzeństwo – wylicza prof. Ewald.
Ocenia także, że w Polsce potrzeba jeszcze ok 5-10 lat, aby wprowadzić te założenia w życie.
– Jednakże rudzki szpital przoduje w tej kwestii. Przez ostatnią dekadę zauważyłem olbrzymi postęp w dziedzinie neonatologii w tym szpitalu. Następnym krokiem będzie zapewnienie rodzinie większej przestrzeni – podkreśla.
Przeciwdziałanie zakażeniom szpitalnym to podstawa
Oprócz prof. Ewalda szkolenia w rudzkim szpitalu poprowadził także Simon Clare, ekspert organizacji ANTT, specjalizującej się w szkoleniu personelu medycznego z zakresu procedur zapobiegających zakażeniom szpitalnym w każdej dziedzinie medycznej.
- W naszym kraju te procedury nie są jeszcze obecne, wdrażane są natomiast w 25-ciu najbardziej zaawansowanych medycznie krajach świata. Simon Clare po raz pierwszy przyjeżdża do Polski, będzie miał wykłady w kilku innych ośrodkach w naszym kraju, ale ten inauguracyjny będzie właśnie u nas w Rudzie Śląskiej. My, co prawda mamy bardzo małą ilość zakażeń szpitalnych, ale w tym zakresie ciągle także w naszym Oddziale w Goduli jest coś do zrobienia. Chodzi o uporządkowanie i bardziej planowe działania, tak by częstość zakażeń była bliska zeru, tak jak to ma miejsce w najlepszych na świecie ośrodkach. Żeby nie dochodziło do sytuacji, że jest jakakolwiek szansa na ingerencję niebezpiecznych bakterii do wnętrza noworodka - dodaje ordynator Oddziału Neonatologii w rudzkim Szpitalu Miejskim.
Jak podkreśla ordynator, w orbicie zainteresowania rudzkich neonatologów zawsze znajdowały się te najmniejsze dzieci, ważące zaledwie kilkaset gramów.
– Zależy nam zwłaszcza na bezpieczeństwie tych dzieci, na tym, żeby nie pojawiły się żadne powikłania, żeby ich stan zdrowia był zadowalający, mogły się prawidłowo rozwijać i aby były prawdziwą radością dla swoich rodziców.
W piątkowe przedpołudnie, 22 marca, rudzki personel wziął udział w szkoleniu prowadzonym przez prof. Ewalda, a po południu z kolei poznawał tajniki technik zapobiegających infekcjom szpitalnym. Natomiast na sobotę zaplanowano interdyscyplinarną konferencję „Postępy w Neonatologii, bliżej praktyki”, która odbyła się w Katowicach.
- Najgorsze, co może się przydarzyć dziecku, to zakażenie w szpitalu. Od wielu lat starałem się wprowadzić ideę walki z zakażeniami szpitalnymi na naszym gruncie. Teraz się to udaje. Musimy się nauczyć jak myśleć o zapobieganiu zakażeniom – dodaje ordynator neonatologii.
Prof. Janusz Świetliński podkreśla także, że w tej chwili jego zespół z powodzeniem ratuje dzieci ważące 600-700 gram.
– Wyzwanie stanowią dzieci 400-500 gramowe – dodaje.
Czasami rudzcy lekarze próbują ratować dzieci mające 23 tygodnie, jednakże te obciążone są dużymi konsekwencjami związany z przedwczesnym urodzeniem. Rudzcy lekarze przyznają, że na świecie nieustannie toczy się dyskusja na temat tego, czy ratować takie maluchy.
– Szwedom się udaje i czynią to tak, żeby minimalizować powikłania, a nawet je zupełnie eliminować. Tego musimy się nauczyć. Nie dogonimy ich od razu, ale poprzez takie szkolenia mamy na to duże szanse – mówi ordynator.
Można zastanawiać się czy wpływ na postęp w dziedzinie neonatologii ma nowoczesny sprzęt. Jednakże prof. Świetliński jasno zaznacza:
- Nieporozumieniem jest twierdzenie, że jak będzie lepszy sprzęt, to i wyniki będą lepsze. To nie tak. Prościej powiedzieć, że wyniki będą lepsze, gdy będzie więcej personelu medycznego. To lepsze przełożenie. Olbrzymią rolę odgrywają tutaj kompetencje i sposób myślenia o dziecku. W koncepcji uppsalskiej bardzo ważna jest rola rodziny stale obecnej przy dziecku. My tego nie przeskoczymy m.in. z powodu braku miejsca, ale nie tylko. Nasze 500-gramowce zamiast na piersi matki czy ojca leżą w inkubatorach. W Skandynawii inkubator jest urządzeniem pomocniczym.