Wiadomości z Rudy Śląskiej

Chcemy, aby każdy czuł się tu jak w domu – Izabela Zimosz, Aleksandra Łuczakiewicz

  • Dodano: 2014-08-27 08:45, aktualizacja: 2015-10-01 13:33

Proszę opowiedzieć o swojej działalności.

Lokal „Tu Lis Ma Nore Cafe” mieści się w centrum miasta, w dzielnicy Nowy Bytom przy ul. Wojska Polskiego 29. To dobra lokalizacja ze względu na obecność wielu banków, firm czy instytucji w pobliżu. Zamysł powstania miejsca o takim charakterze wyniósł się z domu. W momencie, kiedy zostałyśmy mamami, zaczęłyśmy myśleć o tym, co jemy, starałyśmy się zdrowiej się odżywiać. Następnie szukałyśmy miejsca, gdzie możemy wyjść ze swoimi dziećmi, by mogły się one pobawić, a my wśród kobieleżanek wypić kawę i przekąsić coś dobrego. W okolicy nie znalazłyśmy miejsca, gdzie udałoby się pogodzić zdrowe i domowe jedzenie, przyjazną atmosferę dla mamy i dziecka, a zarazem zamiłowanie do rękodzieła. Postanowiłyśmy więc same stworzyć taki kąt. Powstał on z miłości do gotowania, dobrego jedzenia, do dzieci, a także do tworzenia. Daje nam to wiele satysfakcji. U góry mamy pokój dla dzieci przystosowany do bezpiecznej zabawy, zamykany płotkiem, gdzie maluchy mogą wspólnie buszować wśród zabawek, a mamy w tym czasie mogą spokojnie porozmawiać, na przykład bujając się na huśtawkach, czy zasiadając na wygodnej sofie.

W dniu otwarcia prowadzone były dla dzieci aktywności w postaci malowania twarzy czy balonowych warsztatów. Chcemy to kontynuować i sprawiać, by i one czuły się u nas dobrze.

Serwujecie tutaj tylko słodkości? Czy dania obiadowe także?

W zamyśle miała to być śniadaniownia. Stąd nasze menu zaczyna się od różnorodnych śniadań na miejscu i na wynos, kanapek z pieca, tostów. W menu mamy także sałatki przygotowywane ze świeżych warzyw, a codziennie serwujemy inne „danie dnia”, czyli zupę i danie główne. Nasze menu nie jest rozbudowane, za to dania są codziennie świeże. Oczywiście bez słodkości się nie obejdzie, więc na miejscu przygotowujemy różne ciasta i desery z własnych powideł czy owoców z przydomowego ogródka. Staramy się w miarę możliwości same przygotowywać składniki, na przykład stosujemy własny cukier waniliowy czy domowe masło orzechowe. Prostota i naturalność to charakterystyczne cechy naszych dań. Nie nazywamy tego jednak „eko-jedzeniem”, choć to, co nam się udaje, wolimy zrobić czy zerwać z drzewa same.

Istniejecie dopiero miesiąc, a już wiele się o was mówi. Z czego może wynikać to zainteresowanie?

Może to wynikać z faktu, że w Rudzie Śląskiej nie ma takiego miejsca. Do stworzenia tego projektu inspiracją były dla nas duże miasta Polski, gdzie podobnych miejsc jest wiele. Z tych wszystkich projektów podpatrywałyśmy to, co dla nas było najciekawsze i najlepsze, i tak ze zlepka różnorodnych pomysłów powstało to nasze oryginalne miejsce.
Ludzie są też zainteresowani samym stylem urządzenia tego miejsca. Jesteśmy w posiadaniu nietypowych mebli, których szukałyśmy po komisach, kompletowałyśmy je i dobierałyśmy tak, by pasowały do całości. Same wykonałyśmy cześć mebli z euro palet czy ze skrzynek po owocach. Klientom podoba się klimat tego miejsca, z czego bardzo się cieszymy. Starałyśmy się, aby każdy czuł się tu jak w domu. U góry mamy leżanki, gdzie po obiedzie można się położyć, kompletujemy też biblioteczkę, z której każdy może wybrać interesującą go książkę. Może też skorzystać z darmowego Wi-Fi. Stawiamy na luz i wygodę.

Można Was znaleźć na Facebooku, gdzie prezentujecie fanom swoje nowości kulinarne.

Tak, od tego się zaczęło i ten sposób dobrze się sprawdza. Można nas znaleźć pod hasłem: Tu Lis Ma Nore Cafe. Klienci na bieżąco dowiadują się, co nowego przygotowujemy w kuchni, bądź jaką akcję właśnie organizujemy. Tam też wiele osób nam kibicuje i dodaje sił.

Nawiązując do rozpoczętych przez Was aktywności – organizujecie w kawiarni akcję „KLAMOTY”. Co to takiego?

Chciałyśmy, aby oprócz domowego jedzenia i picia w „Tu Lis Ma Nore Cafe” było też miejsce dla kultury. Na ścianach wiszą obrazy młodej malarki, które można w dowolnej chwili zakupić, nawiązujemy współpracę z różnymi artystami. W weekendy będziemy organizować warsztaty, zajęcia, na przykład warsztaty babeczkowe, a oprócz tego chciałyśmy, aby to miejsce mogło być platformą wymiany. I to wymiany wszystkiego. Bo akcja „KLAMOTY” nawiązuje do rzeczy zbędnych, niepotrzebnych, których chcemy się pozbyć z domu, ale także przedmiotów ręcznie robionych czy nawet mebli. Będzie to akcja cykliczna. Każdy może do nas przyjść - albo chcąc się wymienić, coś sprzedać po okazyjnej cenie, lub też pooglądać i kupić. Jedne „KLAMOTY” już się odbyły, teraz przygotowujemy się do następnych, które na pewno będą bardziej rozreklamowane. Więc czekajcie na informacje!

W kawiarnianym menu i stylu wnętrza można zauważyć odwołania do śląskości. Skąd taki pomysł?

To prawda, w naszym menu niektóre potrawy mają lekkie nawiązania do Śląska, jak na przykład śniadanie „Ela na Śląsku” czy kanapka z pieca „Cziken Sznita”, także na ścianach mamy trochę regionu, bo zawisły u nas plakaty filmowe w gwarze śląskiej. Jesteśmy ze Śląska, więc naturalne było, że chcemy zatrzymać w naszej kawiarni ten klimat. Myślimy, że udało nam się ciekawie połączyć akcenty regionalne z klimatem wnętrza. To podkreśla jeszcze bardziej oryginalny charakter tej kawiarni, z którą Warszawa się nie równa. Nie mają tam takich fajnych gadżetów!

Co by Panie wytypowały jako specjalność „Tu Lis Ma Nore”?

Trudno jest wybrać taką rzecz. Ze śniadań najczęściej wybierana jest  „Ela na Śląsku”, z kanapek właśnie ta „Cziken sznita”. Ale mamy też domową lemoniadę i pyszne ciasta pieczone codziennie na miejscu. Na myśl przychodzą nam także wypiekane przez nas chlebki z suszonymi pomidorami lub na słodko – z bananami i własnym masłem orzechowym. Musicie spróbować! Nasze ceny jak na nasze miasto nie są wygórowane.

A jak było z nazwą? Skąd ona się wzięła?

Nad nazwą myślałyśmy dosyć długo. Stworzyłyśmy nawet taką listę 15 nazw, które nam się najbardziej spodobały, jednak w każdej z nich cały czas czegoś brakowało. Któregoś wieczoru dostaję sms-a od koleżanki, w którym czytam: „TuLisMaNore”. Stwierdziłam tylko: Genialne! Szczególnie dlatego, że moje nazwisko panieńskie brzmiało Lis. Było to dla mnie wyjątkowo miłe zaskoczenie. Poza tym nazwa czytana ciągiem przywodzi na myśl francuskie bądź włoskie skojarzenia. Idąc dalej, nasza „norka” to miejsce, gdzie można się schronić, znaleźć różne ciekawe rzeczy. Nazwa jest bardzo intrygująca. Wieloznaczność tej nazwy bardzo nam się spodobała i tak powstało „Tu Lis Ma Nore Cafe”.

A gdybyście miały zaprosić do Was naszych czytelników, co zaproponowałybyście małżeństwu z dwójką dzieci?

Gdyby była to pora obiadowa, zaproponowałybyśmy danie dnia, czyli świeżą zupę i danie główne. Dzieci mogłyby zjeść to, co ich rodzice, gdyż nasze dania są przystosowane dla najmłodszych. Składniki są naturalne, a porcję możemy dostosować do ich potrzeb. Natomiast gdyby mama chciała wersję light, możemy zaproponować nasze pożywne sałatki, na przykład taką z tuńczykiem bądź kurczakiem, która mogłyby zastąpić obiad. Jeśli rodzina wpadłaby na przekąskę, zachęciłybyśmy do spróbowania naszych kanapek z pieca lub czegoś na słodko – czyli codziennie innego ciasta. Jedno jest pewne – nie zaproponowałybyśmy nic przetworzonego. Nasze hasło przewodnie to "Lis kulinarnie, świeżo, zdrowo, niebanalnie!" Tego się trzymamy.

Czy trudno jest przebić się z takim biznesem w naszym mieście?

Tego na razie nie wiemy. Same badamy teren, poznając na bieżąco preferencje klientów i oferując im to, co mamy najlepsze. Jednak póki co spotykamy się z pozytywnym odbiorem tego, co proponujemy. Oczywiście są osoby, które mają inne oczekiwania co do miejsca, mają swoje przyzwyczajenia, czy nie chcą poznawać nowych smaków i trendów. My to rozumiemy. Ale czasem jesteśmy zaskakiwane pozytywnie, widząc grupki osób, które przenoszą się z innych miejsc do nas. Staramy się zachęcać mieszkańców, organizując różne promocje, np. dla seniorów, czy oferując darmowe Wi-Fi dla aktywnych bywalców. Mamy nadzieję, że dzięki temu, a przede wszystkim za sprawą naszego menu, zyskamy zaufanie rudzian.

Czy jest możliwość zorganizowania w „Tu Lis Ma Nore” imprezy okolicznościowej?

Jak najbardziej. Organizowałyśmy już urodziny na ponad 20 osób. Były też zapytania o wieczór panieński czy nawet o komunię. Lokal jest przystosowany do przyjęcia ponad 30 osób. Wybór miejsca także był podporządkowany chęcią organizacji większych imprez. Dzięki dwupoziomowej kondygnacji możemy sprawić, że uroczystość, która odbywa się u góry, jest całkowicie odcięta od dolnej części, w której będą przebywać klienci.

A czego można Wam życzyć na początku działalności?

Przede wszystkim wielu nowych klientów! Marzy nam się, żeby więcej osób się o nas dowiedziało, a w późniejszym czasie żeby każdy wychodził od nas zadowolony!

Tego życzę i dziękuję.

Dziękujemy.

Komentarze (11)    dodaj »

  • Nowak

    Kazdemu poleca tam zjesc,dobra atmosfera,sympatyczne panie.

  • Elian

    Oby się dziewczynom udało, bo ciekawych lokali u nas jak na lekarstwo... Powodzenia.

  • moni

    Byłam i jest super.Kawkę i pysznego murzynka z malinkami na ciepła jadłam pychotka, a jak chodzi o pokój dla dzieci to mój mały łobuz miło spędził tam czas, a ja spokojnie siedziałam i odpoczywałam! POLECAM TEN LOKAL!

  • olo

    Mmm ładne brunetki :-)

  • Fan Lisiej Nory

    Też tak myśl:)Po za tym że piękne to jeszcze pięknie to wymyśliły i konsekwentnie i pięknie realizują:) tyle w temacie. Trzymamy kciuki.

  • z z kropka

    na bierząco?

  • :D

    Super Lokal

  • Magda

    Powodzenia. Wspaniałe miejsce. Natomiast autorka artykułu powinna sięgnąć po słownik ortograficzny.

  • k***

    To nie pierwszy, pewnie i nie ostatni, artykuł z błędami napisany przez p. Pilocik

  • filip

    Dobre tak sie pisze po sląsku,jasnepyproki nom to pasuje.

  • asia

    Brawo za pomysł na biznes. Ale chyba w innej rubryce - artykuł sponsorowany

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również