Marcin Minakowski z Halemby, który w grudniu 2016 roku uległ nieszczęśliwemu wypadkowi, nadal potrzebuje rehabilitacji przy wychodzeniu ze śpiączki.
O Marcinie usłyszeliśmy w grudniu 2016, kiedy to doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia. W jeden ze świątecznych poranków 33-letni mężczyzna bawił się ze swoimi dziećmi w domu. Do dziś trudno stwierdzić, jak to się stało, ale najpewniejsza wersja to zachłyśnięcie wodą. Mężczyzna stracił przytomność i był reanimowany. Mimo błyskawicznej reakcji – Marcin trafił na oddział intensywnej terapii, a teraz przebywa w śpiączce mózgowej. Szansą na odzyskanie zdrowia jest żmudna i kosztowna rehabilitacja
- To było zakrztuszenie. Marcin chciał się po prostu napić wody. Zwykłe zakrztuszenie wodą doprowadziło do tego, że mój mąż jest w śpiączce. Chwytam się za głowę za każdy razem, gdy do tego wracam. Przecież to brzmi tak ironicznie. Marcin na co dzień zajmował się projektowaniem linii wysokiego napięcia, wiedział jak konstruować je w sposób bezpieczny. Taki był też prywatnie. Zawsze przezorny, unikający ryzyka. Czasami myślę, że to tylko zły sen, że zaraz się obudzę, ale to nie ja śpię – mówiła pani Anna Minakowska, żona Marcina.
Marcin po wypadku trafił do specjalistycznego ośrodka, gdzie był rehabilitowany. Leczenie kosztowało ponad 20 tysięcy miesięcznie. Zaczęli pomagać wszyscy - rodzina, znajomi, sąsiedzi, wreszcie cała Ruda Śląska, a za pośrednictwem Fundacji Jesteśmy Blisko także cały kraj. Koledzy i bliscy zorganizowali także koncert i mecz charytatywny. W międzyczasie mężczyznę przeniesiono do ośrodka bliżej domu, także mniej kosztownego. Stale jednak środki na leczenie są potrzebne. Fundacja zorganizowała na ten cel kolejną internetową zbiórkę. Sprawdź TUTAJ. To właśnie dzięki niej Marcin będzie miał możliwość znów cieszyć się życiem. Każda pomoc to krok bliżej sukcesu. Obecnie zebrano 4 155,55 zł ale to tylko 6% potrzenej kwoty.
- Szansą dla mojego męża jest kosztowna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Wierzę, że jeszcze kiedyś będzie tak, jak dawniej, ale potrzebuję pomocy dobrych ludzi. Sama nie dam sobie rady, nie stać mnie na to, a przecież głupie zakrztuszenie nie może odebrać dzieciom ojca. Nie może odebrać mi Marcina – mówiła pani Anna.
Już od roku mężczyzna walczy o powrót do sprawności i jest coraz lepiej. Jednak by wrócił do żony i swoich synków musi być stale rehabilitowany. Koszt pobytu w specjalistycznym ośrodku, jak i konsultacje u specjalistów, dieta, leki - to wszystko kosztuje. Rehabilitacja i leczenie Marcina przynoszą rezultaty. Każdego dnia jest coraz lepiej. Marcin od nowa uczy się świata, nabywa nowych umiejętności. Nawet małe wpłaty moGĄ odmienić życie Marcina i jego bliskich.