5 września w mediach społecznościowych pojawiła się informacja o poszukiwaniach młodego Golden Retrievera, który uciekł z posesji na Halembie – Nowym Świecie. Dzień później psiak miał zostać odnaleziony w lesie, z pociętym pyskiem, uszami i odciętym ogonem. Właściciel psiaka poszukiwał świadków zdarzenia. Na światło dzienne zaczęły wychodzić jednak nowe fakty, które wskazują na to, że cała historia może być oszustwem.
Smutny los czworonoga
W piątek, 5 września, sieć obiegła wieść o poszukiwaniach młodego Golden Retrievera o imieniu Giuseppe. Psiak uciekł z posesji – przez to, że jego właściciele są właśnie w trakcie przeprowadzki, ani oni, ani psiak nie znają dobrze okolicy, co znacznie utrudniało sprawę. Do ucieczki miało dojść na Halembie, na osiedlu Nowy Świat.
Zaledwie dzień później ogłoszenie na Spotted: Ruda Śląska zostało zaktualizowane - 6 września pies się odnalazł. Młody Golden Retriever miał zostać skatowany i porzucony w lesie przy autostradzie A4 od strony Halemby, około 300-400 metrów od wejścia z parkingu. Wedle postu, psu pocięto uszy i pysk, a także odcięto ogon i wybito zęby.
W poście o skatowaniu psa pojawiła się prośba o kontakt ze strony potencjalnych świadków.
Czy to wszystko prawda?
W poniedziałek, 8 września, na profilu Łukasza D. Orłowskiego, psiego behawiorysty, pojawił się obszerny post na temat zaginionego Golden Retrievera z Rudy Śląskiej. Mężczyzna twierdzi, że cała historia skatowanego Giuseppe to oszustwo. Dlaczego? Pan Łukasz po kolei opisuje, jak wraz ze znajomą przeprowadzili małe śledztwo w tej sprawie.
- Wszystko pięknie gdybym wczoraj wraz z Jolą nie zrobiliśmy małego śledztwa, bo coś nie grało, coś nie stykało bo podejrzana sprawa. I kropki z godziny na godzinę zaczęły się łączyć w całość. Analiza zdjęć, Jola zaś miała za zadanie ciągnąć rozmowę z Massi Denasi [domniemany właściciel psa - przyp. red.], zadawać pytania, ponieważ ta osoba chętnie godzinami z Jolą pisała. Dzięki tym rozmowom wychodziły kolejne kwiatki!!!. A przede wszystkim Jola zaczęła podejrzewać kto się podszywa, bo ta osoba dość nietypowo odpisywała. Finalnie Massi Denasi zaczął usuwać fajkowe konto oraz komentarze oraz zdjęcia (wczoraj istniał do późnej nocy a dziś już nie istnieje). No cóż - za daleko poszło! – czytamy w mediach społecznościowych.
Pan Łukasz podsumowuje, że historia psiaka mogła być próbą wymuszenia pieniędzy, w oparciu o społeczne wzburzenie i skrajne emocje.
- Zdjęcia skradzione z netu i wykorzystana w sprytnej mistyfikacji o zgrozo! co trzeba mieć w głowie, by taką historię stworzyć. I to prawdopodobnie nie pierwszy taka próba ze strony tej osoby - podsumowuje.
A co na to służby?
Skontaktowaliśmy się z rudzkim komisariatem, aby wyjaśnić sprawę rzekomego zaginięcia psa i jego skatowania.
- Wpłynęło do nas zawiadomienie w tej sprawie. Policjanci wciąż wykonują czynności związane ze zgłoszeniem - mówi mł. asp. Martyna Szeja, zastępca oficera prasowego KMP w Rudzie Śląskiej.
Post dotyczący zaginięcia psa zniknął z mediów społecznościowych.