Rozmawiamy z Renatą Młynarczuk, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji Miasta w rudzkim magistracie.
Miastu potrzebna jest promocja?
Tak, chociażby po to, żeby pokazać jacy ciekawi ludzie tu żyją i pracują. Nasze działania promocyjne skupiają się na tym, żeby ludzie uwierzyli, że Ruda Śląska nie jest szara i smutna, że jest ciekawa i intrygująca, pełna ludzi z pasją i głową interesujących pomysłów.
W każdej dzielnicy są ludzie, którzy skupiają wokół siebie innych. Trzeba pozwalać im działać, a w ten sposób miasto będzie żyć.
Kampania "Atrakcyjna Ruda sposobem na bruda" została wyróżniona przez niezależnych specjalistów w zakresie PR. To powód do radości.
To dla nas wielki zaszczyt, że kampania została dostrzeżona. Spośród stu projektów z całej Polski nasz został wyróżniony. Warto podkreślić, że to jedyna wyróżniona kampania "śmieciowa”. Członkowie jury zwrócili uwagę na to, że rudzka kampania była bardzo solidna, konkretna, spójna, a z drugiej strony wielowymiarowa. Nawiązuje ona do kampanii "Atrakcyjna Ruda” która wciąż otwiera nowe możliwości, umożliwia prowadzenie wielu działań – promocji sportu, górnictwa, rodziny, śląskości a nawet psich kupek. Chcemy, żeby wszystkie działania niosły dużo pozytywnych, ciepłych emocji co pozwoli mieszkańcom na identyfikację z przekazem .
Czy mieszkańcy wyrażają swoje zadowolenie?
Czesto, było to szczególnie widoczne przy dworcu w Chebziu czy wielkim piecu. Z jednej strony osoby prywatne, które nam kibicowały. Z drugiej strony organizacje, które chcą współpracować. Podobnie było przy konkursach, które ogłaszaliśmy na najciekawsze zabytki, nazwy osiedla, czy historyczne nazwy miasta. Zgłaszają się do nas ludzie ,fundacje, organizacje, uczelnie z ciekawymi projektami jak przy rewitalizacji ratusza Orzegowskiego, pleneru orzegowskiego, rewitalizacji bunkrów, sprzątania gródka, graficiarze, czy przy Industriadzie, gdzie do współpracy zgłosiła się dyrekcja przedszkola, ksiądz proboszcz kościoła ewangelicko-augsburskiego, poeci, literaci, malarze, teatry. Wtedy cieszymy się, że możemy wszyscy razem pracować i cieszyć z wspólnej aktywności, która przynosi wymierne efekty.
Zdarza się, że ktoś nie chce współpracować, że odmawia?
Absolutnie nie. Wręcz przeciwnie, działa to wirusowo i wciąż kolejne osoby zgłaszają się do nas ze swoimi inicjatywami, pomysłami, chęcią współpracy. Wszystkie działania bardzo cieszą. Czasami brakuje tylko czasu, żeby solidnie się nimi zająć.
Chciałam wrócić do wspomnianego dworca w Chebziu. To Pani oczko w głowie – udało się go odczarować?
Tak, obiekty postindustrialne są dla mnie bardzo ważne. Chciałabym, by znalazły swoich inwestorów/ nabywców czy opiekunów m.in. wieża wodna w Nowym Bytomiu czy Kochłowicach. Mamy wiele ciekawych obiektów, które chcielibyśmy wykorzystać. Od momentu rozpoczęcia współpracy z Teatrem Bezpańskim i Grupą Bibu na terenie dworca w Chebziu, pojawiła się nadzieja na ożywienie innych obiektów, m.in. szybu "Mikołaj”, wielkiego pieca Huty Pokój czy też domu Karola Goduli. Ten przypadek pokazał, że nie musi być czerwonych dywanów, by działać, by zaangażowanie ludzi przyciągnęło innych. To praca nie tylko dla siebie, ale z nastawieniem na innych, np. warsztaty fotograficzne dla dzieci, naukę tańca, czy tak jak ostatnio naukę jazdy na rolkach.
Miejscem do ożywienia jest również rynek.
Tak to prawda, jestem zwolenniczką otwartych rynków tętniących życiem. Widzimy, że wiele osób przychodzi na rynek, siada wokół fontanny, spędza czas z dziećmi. Najważniejsze jest to, by ludzie dobrze czuli się w danym miejscu, chociaż nasz rynek na pewno ma trochę wad.
Ważne jest dotarcie z informacjami, zapowiedziami wydarzeń do mieszkańców.
Niezwykle ważne i w tym zakresie wykorzystujemy wszystkie możliwe kanały dotarcia np. spotkania z mieszkańcami, stronę internetową, portale społecznościowe, plakaty, ankiety, spotkania z różnymi grupami zawodowymi: przedsiębiorcami, działkowcami, restauratorami. Organizujemy konferencje prasowe, wysyłamy notatki do dziennikarzy. Od niedawna wykorzystujemy nawet naszą centralę telefoniczną. Dzwoniąc do Urzędu Miasta nie słyszymy standardowej muzyki, ale komunikat dotyczący najbliższych czerwcowych imprez czy inne ważne komunikaty . Wysyłamy listy do mieszkańców i czasem wykorzystujemy tubę na targowisku. Jednak wciąż mamy poczucie niedosytu. Zdarza się też, że nasze anonse giną w natłoku afiszów i reklam.
Praca wydziału komunikacji społecznej i promocji miasta to..
To przede wszystkim kontakt z ludźmi, ich aktywizacja, realizacja innowacyjnych pomysłów. To praca na bardzo wysokich obrotach. Chcemy aby każdy czuł się ambasadorem tego miasta i mówił, że w Rudzie Śląskiej żyje się dobrze. Wiele spraw załatwianych jest dzięki dużemu zaangażowaniu moich pracowników, to oni piszą ogromne ilości informacji prasowych. Bywa tak, że kolejne spotkanie czy wydarzenie, żeby nie przepadło organizowane jest w sposób spontaniczny. Na szczęście na ogół wszystko się udaje.
A talentów w Rudzie Śląskiej nam nie brakuje?
Kilka lat temu była taka inicjatywa, gdzie mieszkańcy na rynku mieli zaprezentować swój talent pod hasłem "Pokaż co potrafisz”. Od tego czasu w Urzędzie Miasta zostało zaprezentowanych kilkadziesiąt wystaw fotografów, grafików, malarzy czy kolekcjonerów. Urząd ma być przyjazny dla mieszkańców. Zdolni ludzie muszą być dostrzeżeni, a ich potencjał wykorzystany i pokazany. Podobnie z teatrami - gdy zobaczyłam spektakl w wykonaniu np. Sceny Muzycznej I LO, teatru Pierro czy Moklandii byłam zafascynowana, chciałam ich pokazać. Podobnie z klubami sportowymi. Mają taki ogromny potencjał i mogą nim zarażać.
A jaki jest najbliższy pomysł do zrealizowania?
Czas na poetów, pisarzy z naszego miasta. Poprosiliśmy ich o napisanie krótkiego opowiadania, dotyczącego dzielnic. Powstanie tomik opowiadań o Rudzie Śląskiej. Okazuje się, że literatów w naszym mieście jest więcej niż dzielnic. Jest więc szansa, ze powstanie materiał do kolejnej publikacji. Rysunki przygotuje Piotr Pilawa.
Kolejny pomysł, to poszukiwanie w całej Polsce twarzy "atrakcyjnej Rudej”. Te wybory chcemy połączyć z profesjonalnym pokazem mody. Chcemy, aby impreza odbyła się tym razem na Kaufhausie.
A co robi Pani Naczelnik prywatnie? Jakie hobby?
Maluję i chodzę po górach, jeżdżę na rowerze, lubię podróżować i zwiedzać świat. Ostatnio zainteresowały mnie via ferraty. Towarzyszą mi wówczas bardzo interesujące przeżycia, bo jeśli udało się zmierzyć z takim wyzwaniem, troski dnia codziennego wydają się mniejsze. Z takich wypraw wracam bardzo zmotywowana i pełna sił.
Dziękuję za rozmowę.