Wiadomości z Rudy Śląskiej

Jestem zafascynowany śląską godką - Adrian Górecki, "PoNaszymu.pl"

  • Dodano: 2015-07-08 10:30, aktualizacja: 2015-10-01 13:32
O prowadzeniu dwóch firm i stowarzyszenia rozmawiamy z przedsiębiorcą z Rudy Śląskiej, Adrianem Góreckim.
 
23 lata, a na swoim koncie liczne sukcesy. Prezes Stowarzyszenia "Immunoprotect", właściciel firmy coachingowej "GóreckiGroup", a teraz nowy projekt – śląskie biuro językowe "PoNaszymu.pl". Jak to się stało? Jak to wszystko się zaczęło?
 
Pierwsze było  stowarzyszenie „Immunoprotect”. Od sześciu lat pomagam innym pacjentom z pierwotnymi niedoborami odporności – grupą rzadkich chorób genetycznych. Doświadczenie zdobyte w działalności społecznej bardzo pomogło mi w budowaniu własnego biznesu. Zdobywanie sponsorów jest wbrew pozorom bardzo podobne do pozyskiwania klientów, a i zarządzanie stowarzyszeniem ma wiele wspólnego z prowadzeniem firmy. 
 
Ktoś na początku Pana zainspirował do stworzenia własnego biznesu? Pomagał w jego rozwijaniu?
 
Własny biznes to dla mnie najlepsza droga z uwagi na pierwotny niedobór odporności - chorobę, z którą się zmagam. Od początku byłem nastawiony na to, że będę pracować na własnych rachunek, etat nie wchodził w grę. To duża odpowiedzialność, ale też szansa na osiągnięcie spektakularnych rezultatów. Każdy mój projekt biznesowy to jednak efekt pracy zespołowej, zarówno GóreckiGroup jak i PoNaszymu.pl. Na kształt tego ostatniego spory wpływ miała moja narzeczona.
 
Bardzo interesuje nas Pana najnowsza działalność – śląskie biuro językowe. Co to takiego?
 
Postanowiliśmy zebrać w jedno miejsce wszystkie usługi związane ze śląską godką. Dzięki temu przedsiębiorca, który chce zyskać sympatię śląskiego klienta, może znaleźć w PoNaszymu.pl profesjonalne wsparcie. Śląska wersja strony internetowej czy materiałów reklamowych to także szansa na wyróżnienie się z tłumu i zaciekawienie odbiorcy spoza regionu.
 
Pojawiają się głosy, że przecież śląski nie jest jeszcze oficjalnym językiem. Jak można więc prowadzić biuro językowe z nim związane?
 
Nie potrzebujemy oficjalnego uznania śląskiego, by móc przekładać teksty. To właśnie fenomen renesansu śląskiej godki – ludzi sami chcą godać, śląski staje się na powrót podstawą regionalnej kultury, środkiem wyrazu dla dizajnu czy trafia do literatury. Przede wszystkim jest bardzo ważnym elementem śląskiej tożsamości. Wierzę, że kiedyś ktoś w Warszawie przejrzy na oczy i śląski stanie się uznanym językiem regionalnym.
 
Kto pracuje w takim biurze? Czy Pan sam także tłumaczy teksty?
 
Nasze biuro to kilkuosobowy zespół. Każdy z nas ma już kilkuletnie doświadczenie w pracy ze śląską mową. Co więcej, mamy także w zespole filologów (bohemistkę i polonistę), którzy świetnie radzą sobie z rozwiązywaniem kwestii spornych związanych z tłumaczeniami. Ja również zajmuję się przygotowywaniem przekładów i największą satysfakcję mam wtedy, gdy mogę zobaczyć efekty swojej pracy w przestrzeni publicznej. Taki jest też nasz cel – chcemy, by śląski był powszechnie obecny w naszym otoczeniu.
 
Czy realizowanie kilku różnych od siebie, angażujących przedsięwzięć (stowarzyszenie, dwie firmy), a do tego studiowanie są możliwe do pogodzenia?
 
Oczywiście, choć wymaga to sporej samodyscypliny i umiejętnego zarządzania czasem. 
 
To wymaga od Pana mnóstwa wyrzeczeń.
 
Nie do końca. O wiele łatwiej pracuje się, gdy nasze zajęcie jest równocześnie naszą pasją. Nie wyobrażam sobie, bym mógł się zajmować w takim stopniu rzeczami, które mnie nudzą. Jestem zafascynowany śląską godką, świetnie czuję się prowadząc szkolenia, a pomoc pacjentom daje mi niesamowitą satysfakcję. W efekcie praca to dla mnie przyjemność.
 
Jak Pan wszędzie podkreśla, ważne jest dla Pana własne pochodzenie. Czuje Pan więź z miastem?
 
W Rudzie Śląskiej mieszkam od dziecka – najpierw w Bykowinie, potem w Kochłowicach. Z terenu dzisiejszej Rudy Śląskiej pochodzi też moja rodzina - mój dom znajduje się tuż przy zbudowanym w połowie XIX wieku domu moich pradziadków. Sam też chętnie odkrywam kolejne historyczne tajemnice związane z dzielnicami Rudy Śląskiej.
 
Czy według Pana miasto Ruda Śląska jest przyjazne biznesowi młodych ludzi?
 
Ruda Śląska jest dobrym miejscem do założenia biznesu, sporo usług dla przedsiębiorców jest dostępnych na miejscu. Ważnym elementem sprzyjającym biznesowi jest też strategiczne położenie miasta – w samym centrum aglomeracji. Dzięki dobrze rozwiniętej sieci dróg na spotkanie z klientem do Katowic czy Gliwic mogę dojechać nawet w kwadrans.
 
Czego życzyć Panu w związku z prowadzoną działalnością?
 
Zdrowia. Artur Schopenhauer powiedział kiedyś, że zdrowie nie jest wszystkim, ale bez zdrowia wszystko jest niczym. I zawsze staram się o tym pamiętać.
 

Czytaj również