Rudzianie zdecydowali – w II turze o fotel prezydenta miasta zawalczą Michał Pierończyk oraz Krzysztof Mejer. Co o wczorajszych wyborach myślą pozostali kandydaci? Sprawdźcie!
Będzie II tura
Już 25 września ponownie wszyscy ruszymy do urn, aby wybrać nowego prezydenta miasta. Tym razem będziemy mieli do wyboru dwóch kandydatów – Michała Pierończyka oraz Krzysztofa Mejera. Pozostali kandydaci, Marek Wesoły, Maciej Mol, Paweł Dankiewicz, Jolanta Milas oraz Krzysztof Toboła musieli póki co pożegnać się z szansą na prezydenturę. Jakie są ich powyborcze nastroje? Poprosiliśmy ich o krótki komentarz.
Marek Wesoły
3. miejsce, po zdobyciu 8406 głosów, zajął Marek Wesoły. Od wejścia do II tury dzieliły go zaledwie 142 głosy. Swoimi przemyśleniami na temat wyborów podzielił się w mediach społecznościowych.
- Kochani Mieszkańcy Rudy Śląskiej, niestety głosami Wyborców nie znalazłem się w drugiej turze wyborów. Przyjmuję ten wynik przede wszystkim z dużym smutkiem, ale też z pokorą. Wybory to święto demokracji, a demokrację zawsze trzeba szanować. Gratuluję wszystkim, którzy udali się do urn wyborczych oddać swój głos. Bardzo dziękuję tym wszystkim, którzy zagłosowali na moją osobę. Wasze zaufanie to dla mnie zaszczyt – czytamy w poście opublikowanym przez niego w serwisie Facebook.
Poseł PiS pogratulował wszystkim kontrkandydatom, a w szczególności Michałowi Pierończykowi i Krzysztofowi Mejerowi, którzy znaleźli się w II turze. Podkreślił, iż liczy na to, że zwycięzca wyborów wywiąże się ze złożonych podczas kampanii obietnic wyborczych.
Maciej Mol
4. miejsce, tuż za posłem PiS Markiem Wesołym, zajął Maciej Mol, zdobywając 1366 głosów. Serdecznie podziękował swoim wyborcom za zaufanie, które odzwierciedlają oddane na niego głosy.
- Bardzo się cieszę z dobrego wyniku w moich pierwszych wyborach. Oznacza on, że społeczeństwo oczekuje poważnych i odważnych zmian i jest to tendencja rosnąca. Jako przedstawiciel nieistniejącej w sondażach i nieobecnej w mediach formacji Polska Liberalna Strajk Przedsiębiorców byłem nową opcją wyboru. Dziękuję wszystkim, którzy mi zaufali i oddali na mnie swój cenny głos – mówi Maciej Mol.
Zapytany, czy ma zamiar kandydować w kolejnych wyborach, odpowiada, iż na ten moment jeszcze tego nie wie.
- Sporo osób namawia mnie do tego, ale nie podjąłem żadnej decyzji w tym temacie. Mogę wesprzeć każdą inicjatywę, która gwarantuje rozwój miasta i wzrost zamożności mieszkańców – dodaje.
Krzysztof Toboła
Krzysztof Toboła, lokalny przedsiębiorca, zgromadził 789 głosów, dzięki czemu zajął 5. miejsce.
-Wynik odzwierciedla nastroje w Rudzie Śląskiej. Przede wszystkim gratuluję wejścia do drugiej tury obu byłym zastępcom świętej pamięci, Grażyny Dziedzic, czyli Panom Michałowi Pierończykowi i Krzysztofowi Mejerowi. Zastanawiająca jest bardzo niska frekwencja. Być może wpływ na to miała nienajlepsza pogoda. Przyjmuję jednak decyzję wyborców – mówi Krzysztof Toboła.
Zaznacza, że nie ma zamiaru rezygnować z polityki – chciałby nadal działać na rzecz miasta.
- Mam nadzieję, że zostaną docenione moje działania na rzecz Rudy Śląskiej, co może przełożyć się na przyszłe poparcie. Nie mam zamiaru schodzić ze sceny politycznej, więc mówię do zobaczenia – dodaje.
Paweł Dankiewicz
Kolejny z kandydatów, Paweł Dankiewicz, uzyskał poparcie na poziomie 567 głosów, co uplasowało go na 6. miejscu w rywalizacji o fotel prezydenta miasta. Swoimi przemyśleniami podzielił się w facebookowym poście.
- Ja czuje się doceniony i wygrany. Każdy głos dla mnie to szacunek tych osób, które przekonałem. I ufam, że nowym Prezydentem w mieście nie będzie ekipa „lody familijne". Dzieci nie wolno wyzyskiwać.
Dankiewicz nawiązuje do rzekomego zatrudniania przez sztab Krzysztofa Mejera małoletnich do roznoszenia ulotek. Dzieci za wykonaną pracę miały otrzymywać lody. Sprawa znalazła swój finał w sądzie.
W kolejnym poście Dankiewicz podziękował wyborcom za każdy oddany głos i ponownie nawiązał do konfliktu z byłym wiceprezydentem miasta.
Poprosiliśmy Pawła Dankiewicza o szerszy komentarz w sprawie wyborów, jednak dotychczas nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Jolanta Milas
Na Jolantę Milas, zagłosowały 562 osoby – zajęła ostatnie miejsce w wyborczej rywalizacji. Uważa, że jednym z powodów może być niska frekwencja.
- Nikt nie może uznać niedzielnych wyborów za sukces. Tak w rzeczywistości to jakby się nie odbyły. Wszystko to dlatego, że mieszkańcy jednego miast w Polsce o najniższym „poziomie szczęśliwości” (wg. badania Otodom) nie uwierzyli, że można coś zmienić i po prostu nie poszli na wybory. Frekwencja ok. 30 procent to z pewnością zasługa w dużej mierze osób związanych z obecnym tzw. układem w mieście. Brak aktywności wyborców to największa słabość demokracji, niestety szczególnie w naszych samorządach – mówi Jolanta Milas.
Dodaje, że żadnemu z kandydatów nie udało się zmotywować rudzian do udziału w wyborach, dlatego frekwencja była tak niska. Jej zdaniem „na wybory poszli jedynie ci zmotywowani naszą wojną polsko - polską, lub związani ze wspomnianym „układem”.
-Bardzo sobie cenię, że tylu wyborców postanowiło mnie poprzeć. Z kampanią wyborczą wystartowałam późno, dopiero w momencie, gdy Komisja Wyborcza zarejestrowała moja kandydaturę. To były praktycznie trochę ponad 2 tygodnie działań. Bardzo dziękuje wszystkim, którzy postawili na moją osobę a trzeba brać pod uwagę, że trudno było się przebić przez barierę medialną, która starała się nie zauważać kandydatów spoza układów. Nie było łatwo w warunkach gdy pojawiłam się jako osoba zupełnie nowa na rudzkim boisku politycznym i to jeszcze pochodzącą z sąsiedniego miasta.
Milas przytoczyła nam wiadomość, którą otrzymała od jednego ze swoich wyborców. Przesłał on "Pozdrowienia z Rudy Śląskiej, która wybrała wegetację".
- Nie traćmy nadziei – wkrótce są nowe wybory. Nie wiem czy wystartuję, a jeśli nie ja, to będę wspierała samodzielnych, niezależnych kandydatów – zapewnia.