Wiadomości z Rudy Śląskiej

Nie wyobrażam sobie polskiej koszykówki bez Pogoni - Andrzej Pluta

  • Dodano: 2015-09-23 11:00, aktualizacja: 2015-10-01 13:50

O kondycji śląskiej koszykówki i przebiegu kariery rozmawiamy z utalentowanym sportowcem, Andrzejem Plutą.

Przez pierwsze lata sportowej kariery był Pan związany z drużyną Pogoń Ruda Śląska. Jakieś najmilsze wspomnienie z tamtych lat?

W Rudzie Śląskiej się wychowałem. Do 11 roku życia mieszkałem w tym wieżowcu nieopodal na 5 piętrze, tu do dziś mieszka mój brat, w kościele w Nowym Bytomiu brałem ślub. W tym mieście więc spędziłem piękne chwile swojego życia. U trenera Bogusława Mola w wieku 13 lat zacząłem trenować koszykówkę. Chodziłem do Szkoły Podstawowej nr 1. Od siódmej klasy przeniosłem się do szkoły sportowej nr 22, gdzie Bogusław Mol był trenerem. Oczywiście cały czas trenowałem koszykówkę. Do drużyny seniorów trafiłem szybko, bo już jako 15-latek. Był to dla mnie wspaniały czas. Mam chyba same miłe wspomnienia. Wszystko opisuję w swojej książce. Książka jest szczera, napisana prosto, przede wszystkim jest dla ludzi. Opisuję w niej moje podejście do życia, do sportu, rodziny. Nie ma w niej skandali, bo w moim życiu na szczęście ich nie było.

Co do kondycji Pogoni - żałuję, że dziś to wszystko tak wygląda. Klub wychował wielu zwycięzców, sportowców na europejskim poziomie. A dziś niestety nie odnosi takich zwycięstw.

Dlaczego według Pana sytuacja klubu jest na takim poziomie? Czy mamy szansę jeszcze wyjść z cienia?

Ja też tego do końca nie rozumiem, dlaczego tak jest. Ruda Śląska to duża aglomeracja, ma potencjał. Kiedyś drużyn na wysokim poziomie w naszym rejonie było wiele – Pogoń Ruda Śląska, Zagłębie Sosnowiec, Stal Bobrek Bytom, Rozwój Katowice, Baildon Katowice, Alba Chorzów. Rozumiem, że zmieniła się sytuacja, przyszedł kryzys dla klubów. Ale nie możemy mówić przez 20 lat, że ciągle przechodzimy trudny czas. Gdyby nie było kadry seniorskiej, a stawiało się na wychowanie sportowe dzieci – mógłbym to przeboleć. Bo to ich dobre przygotowanie rzutuje na późniejsze wyniki. Ale niestety i z tym mamy problem. Żałuję strasznie. Szansa jest zawsze, ale musi nadejść pomoc od miasta, gdyż niestety potrzebne są środki, których klub sam nie wypracuje. Gdy miasto będzie zaangażowane, pozyska się sponsorów, to można zdziałać wiele. Jak wiemy, dziś już kopalnie nie finansują klubów, jak odbywało się to kiedyś. Mimo to jest nadzieja na odbudowę dawnej formy. Trzymam kciuki za Pogoń. W polskiej koszykówce takie marki jak Pogoń Ruda Śląska, Bobry Bytom muszą istnieć cały czas. Nie wyobrażam sobie bez nich polskiej koszykówki.

Ruda Śląska stale jest Panu bliska. Tu jest rodzina, przyjazne miejsca. Dlatego podczas spotkania autorskiego odwiedził Pan miasto?

Tak, oczywiście. Bez Rudy Śląskiej nie wyobrażam sobie trasy promującej moją książkę "Z dystansu". Tu niedaleko rynku w Nowym Bytomiu rodzice mają ogródek, na którym jako nastolatek trenowałem rzuty do kosza. Książkę wraz z Łukaszem Pszczółkowskim pisaliśmy przez prawie 2 lata. Zawarłem w niej wiele wspomnień związanych z moim rodzinnym miastem. Żałuję właśnie, że nie mogę przyjeżdżać tu na wielkie mecze Pogoni. Bo ludzie nie zapomnieli tutaj o koszykówce, ona w nich gdzieś jest. I mam nadzieję, że zaistnieje też wreszcie na parkiecie hali.

Czy taka osoba jak Pan, która osiągnęła już w życiu mnóstwo pięknych zwycięstw, sportowych sukcesów, zakosztowała innego życia, ma jeszcze jakieś sportowe marzenia?

Ja jestem zwykłym człowiekiem. Każdy przez całą swoją karierę pracuje na swój wizerunek. Takim, jaki jesteś na boisku, jak grasz, jaki jesteś wobec kibiców, później oni będą dla Ciebie. I ja tego dzisiaj po zakończeniu kariery doświadczam. Odbieram od ludzi mnóstwo wspaniałych wiadomości, uśmiechu, gratulacji. To chyba znaczy, że dawałem im radość. Przez te wszystkie lata w ogóle się nie zmieniłem - tak mówią mi ludzie, z którymi znam się od dzieciństwa. I to chyba jest największym marzeniem, które udało mi się teraz po zakończeniu kariery zrealizować. Teraz otwieram nowy etap w życiu. Co najważniejsze, mam kochaną rodzinę – cudowną żonę i synów.

Czym obecnie się Pan zajmuje?

Po zakończeniu kariery otwarłem szkółkę koszykarską w Radzionkowie dla 40 dzieciaków. Niestety rzeczywistość zdecydowała, że musieliśmy zamknąć to miejsce. Ale był to wspaniały okres. Potem wróciłem do Włocławka, w którym grałem, byłem asystentem trenera w Anwilu Włocławek, a obecnie wyjechaliśmy z rodziną do Hiszpanii. Tam mieszkamy. Zdecydowaliśmy, że tam będziemy szkolić swoje dzieci. Synowie grający w koszykówkę (12 i 14 lat) na ten czas w kraju osiągnęli wszystko, co mogli. Ja chcę im dać szansę, jeżeli mam taką możliwość, aby się rozwinęły i otworzyć im drzwi na europejskie kluby. Byliśmy na testach w klubie w Madrycie, synowie przeszli je pozytywnie, klub dał znak, że możemy przyjechać, więc się spakowaliśmy i znów zmieniliśmy swoje miejsce. Kolejna przeprowadzka, zmiana rzeczywistości, ale w miłości do koszykówki tak to już jest – decyzja przyszła sama. Siłą naszą jest to, że jesteśmy rodziną.

Widać, że często wspomina Pan o swoich bliskich. Znajdował Pan dla nich czas podczas wytężonej pracy w klubach sportowych?

Zawsze starałem się mieć czas dla rodziny. To ona jest moim motorem napędowym. Bliscy zawsze jeździli ze mną na mecze, żona towarzyszyła mi w każdej chwili. Nie wyobrażam sobie inaczej. Zresztą żona Justyna doskonale rozumie moją pasję do piłki, gdyż sama była koszykarką. Była utalentowaną zawodniczką, grała w reprezentacji, ale w rozwoju kariery przeszkodziły jej problemy zdrowotne. Cały ten bagaż przekazała więc mnie, a ja grałem także dla niej.

W Pana karierze była Pogoń Bytom, ale po niej pojawiły się Bobry Bytom. Kiedy doszło już do starcia tych dwóch drużyn, potrafił Pan grać przeciwko tym "swoim"?

Z Pogoni odchodziłem jako wyróżniający się w niej koszykarz, ale Bobry były od nas lepsze. Musiałem więc iść tam niejako po naukę. Byłem też zdania, że gdy gram dla danego klubu, muszę być w nim jak najlepszy i starać się dla sukcesu całej drużyny, nie patrząc na sentymenty. Tak też było. Gdy wróciłem z powrotem do Pogoni, znowu ona była tą "moją" drużyną i to dla niej się poświęcałem.

Jak przyjeżdża Pan do Rudy Śląskiej, podoba się Panu miasto w swoim obecnym kształcie?

Spacerujemy teraz po nowobytomskim rynku i trochę narzekam na ten brak drzew, który tu zastałem. W Hiszpanii mam dosyć słońca (śmiech). Bardziej podobał mi się zielony krajobraz centrum dzielnicy. Jeżeli chodzi o rozwój, dostrzegam, że wszystko dzieje się zbyt powoli. Mam porównanie, gdyż już 16 lat mieszkam poza domem. Były różne miasta Polski - między innymi Sopot, Włocławek, potem była zmiana kraju, czyli Francja, Hiszpania. Miasto, w którym się człowiek urodził i wychował, zawsze wydaje mu się być fajne. Ale wraz z poznawaniem nowych miejsc, życia w nich, dostrzega się te mankamenty. Mam nadzieję, że Ruda Śląska wreszcie wpadnie w szybszy wir zmian. Tego jej życzę.

Pana trener – faworyt? Ulubiona postać kojarzona ze śląską koszykówką?

Wszyscy byli moimi ulubionymi! Zawsze też podkreślam swoim dzieciom – będziecie spotykać na swojej drodze różnych trenerów. Jednych będziecie uważać za swoich ulubionych, innych za znienawidzonych, ale zawsze będziecie musieli brać od nich jak najwięcej, żeby jak najlepiej grać. W Pogoni Ruda Śląska miałem trenera Franciszka Bodyła, któremu mogę podziękować za to, że w tak młodym wieku zaufał mi i wpuszczał mnie na boisko, dawał mi nabierać pewności siebie. U Bogusława Mola zacząłem trenować, też wspominam ten czas świetnie. Ryszard Poznański – kolejny wybitny trener prowadzący Pogoń, ogromna wiedza, wiele mnie nauczył. Zawsze powtarzam – każdy trener może Cię czegoś nauczyć, tylko trzeba tę wiedzę czerpać. Istnieje teraz moda na rozróżnianie, selekcję trenerów na dobrych i złych. Ja mówię, nie ma złych trenerów, są tylko tacy, od których nie potrafisz czegoś pożytecznego wyciągnąć. Jeden może być słabszy w taktyce, ale mocniejszy pod względem wiedzy życiowej, która zawodnikowi także jest potrzebna.

O tym wszystkim pisze Pan w swojej książce pt. "Z dystansu". Gdzie kibice mogą ją nabyć?

Książkę można kupić na stronie andrzejpluta.com.pl. Dodatkowo w księgarni Bytom na ul. Kościuszki. Zapraszam do lektury wszystkich, którym koszykówka leży na sercu tak jak mnie.

Dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego.

Dziękuję i pozdrawiam kibiców Pogoni Ruda Śląska!

W portalu RudaSlaska.com.pl możesz wygrać debiutancką ksiązkę koszykarza Andrzeja Pluty z autografem! Kliknij w zakładkę konkursy i weź udział w zabawie!

Komentarze (7)    dodaj »

  • Rudzianin z Niemiec

    Nowa hala w Nowym Bytomiu powstala jak cale miato kibicowalo juniorom w Centralnej Lidze Juniorow,stara hala pekala w schwach a w inych halach -Wroclaw,Walbrzych Zielona Gora mowiono " Pogon Ruda przyjezdza " tam kibice zapelniali widownie W tym okresie 1 druzyna prawie ,ze nie istniala.Z mlodziezy tej zrobili sie Oldboye i znow bylo glosno o Rudzie Slaskiej. MISTRZOWIE i V-CE MISTRZOWIE POLSKI Tak jak A.Pluta i nie tylko,tak i wspomniani juniorzy, Oldboye(KOCIKI )zasluzyli sie na slowa uznania !!!!!!

  • Leszek

    Pomoc z miasta? W tym mieście nie ma sportu. Nie jest im potrzebny. Chyba że przed wyborami. Turniej międzynarodowy dla dzieciaków i pasji prezydent nie pojawiła się nawet na chwilę. Tak po prostu,żeby sprawić dzieciom radość. A co dopiero pomoc finansowa... Nie ma szans. Klub zostawimy sam sobie.

  • Widz

    Recepta jest jedna zacznijcie biegać to dostaniecie pieniądze

  • Niebieski111

    Miasto miaste, tutaj jest po prostu zbyt duzo klubów. Po co w każdej dzielnicy klub piłkarski? Klubów więcej niż dzielnic. Jeden klub na całe miasto.

  • Filip

    Nie ma takiej możliwości. A kto będzie prezesem? Każdy jest najważniejszy i nigdy tak się nie stanie. A władza nasza nie odważy się na takie rozwiązanie, bo głosy w wyborach tych środowisk są dla nich najważniejsze. Po co promocja miasta przez sport. Po co wogóle promocja miasta. Promocja siebie jest najważniejsza.

  • zgadzammsię

    Zgadzam się, kiepska kondycja sportu w naszym mieście to głownie wina zbyt duzej ilosc słabych (nie bojmy sie tego mowic glosno!) klubów piłkarskich.

  • Niebieski111

    Dlatego najlepiej olać te 5 i 6 ligowe duzyny piłkarskie. Niech szkolą młodzież a staruchy niech się dają spokój z graniem. Zainwestować w inne sporty - ręczno, kosz, halowo a nie tylko w fuzbal i starych chopów.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również