W czwartek w Urzędzie Miasta odbyło się spotkanie w sprawie prowadzonej przez PGL Lasy Państwowe Nadleśnictwo Katowice wycinki drzew w rejonie lasów halembskich, kochłowickich i panewnickich. Dyskusję zorganizowały władze Rudy Śląskiej na wniosek prezes Fundacji Aktywni Społecznie AS, Ewy Chmielewskiej.
Wcześniej członkowie Fundacji zwracali się pisemnie do Lasów Państwowych z prośbą o wyjaśnienie nurtujących ich pytań.
- Niestety, odpowiedź z Lasów Państwowych, którą otrzymaliśmy nie wyjaśniła naszych wątpliwości. Ponadto okazało się, ze wśród drzew, które wskazano w piśmie jako przeznaczone do wycinki nie ma tych, które faktycznie zostały oznakowane w lesie – mówiła Ewa Chmielewska, prezes fundacji. - W związku z powyższym zwróciłam się do miasta o zorganizowanie spotkania, na którym powinni być obecni przedstawiciele władz naszego miasta i miast ościennych, Ochrony Środowiska oraz decyzyjni przedstawiciele Lasów Państwowych – dodała.
Na pytania podczas spotkania odpowiadał Grzegorz Skurczak, zastępca katowickiego nadleśniczego. W spotkaniu oprócz prezydent Grażyny Dziedzic i wiceprezydenta Krzysztofa Mejera wzięli również udział przedstawiciele urzędów z sąsiednich miast. Główną sprawą, która poruszyła mieszkańców była wycinka drzew na terenie nadleśnictwa.
- W okresie 1945 – 2015 pozyskano na terenie naszego nadleśnictwa 1 586 000 m3 surowca drzewnego w tym samym czasie przyrosło 2 852 300 m3 tego surowca. Te dane pokazują nam, że las jest organizmem żywym, który cały czas przerasta. Pokazuje to również, że leśnicy co roku wycinają mniej drzew niż ich przerasta – mówił Grzegorz Skurczak, zastępca katowickiego nadleśniczego. - realizowana na terenie Nadleśnictwa Katowice trwale zrównoważona gospodarka leśna umożliwia spełnianie równocześnie wszystkich funkcji lasu – ochronnych, gospodarczych i socjalnych; kształtuje strukturę lasu; wykorzystuje zasoby w tempie zapewniającym trwałe zachowanie ich bogactwa biologicznego, wysokiej produkcyjności oraz potencjału regeneracyjnego, żywotności bez szkody dla innych ekosystemów. - dodał.
Jak mówił przedstawiciel Lasów Państwowych w latach 60-tych, po klęsce posuszu, ustalono specjalne zasady gospodarowania na terenach przylegających do wielkiej aglomeracji śląskiej, aby uratować lasy. Rozpoczęto przebudowę drzewostanu. Na terenie nadleśnictwa wprowadzono 48 gatunków drzew.
- Aby zachować ciągłość istnienia lasu, jego różnorodność i stabilność, konieczna jest obecność wszystkich faz rozwojowych lasu. W zależności od tego jakie gatunki mają rosnąć, stosuje się różne techniki cięć, tak aby zapewnić im odpowiednie warunki: dostęp do światła, wody i powietrza. W przypadku gatunków światłożądnych, takich jak sosna, są to powierzchnie otwarte. Dlatego m.in. są dokonywane zręby, ponieważ taki gatunek w ten sposób się odnawia – mówił przedstawiciel Lasów Państwowych.
Grzegorz Skurczak zaznaczył, że istotny jest także wiek drzewostanów.
- W tym wypadku jest podobnie jak z ludźmi. Starzy ludzie są chorowici, młodzi są silni i bardziej odporni. Tak samo jest z drzewami. Aby właściwie gospodarować lasem i zapewnić bezpieczeństwo ekologiczne, utrzymuje się, na terenie całej Polski, drzewostan w średnim wieku – 57 lat – mówił zastępca katowickiego nadleśniczego. - Kiedy drzewo dochodzi do okresu wymiany generacyjnej pokoleń czyli zbliża się do wieku, w którym drewno zaczyna się psuć, wtedy je wycinamy. Wiele osób zarzuca nam, że wycinamy zdrowe drzewa, a te suche zostawiamy. Tak, bo przecież potrzebujemy mebli czy desek na budowę. Nie zrobimy tego ze starego, spruchniałego drewna – dodał.
Organizatorka spotkania zarzuciła zarządowi nadleśnictwa, że wycinki drzew spowodowały przenoszenie się dzików do miasta.
- Nie możemy spraw wycinki drzew i migracji dzików traktować jako dwa niezwiązane ze sobą problemy. Wycinane są ogromne tereny lasu, a my udajemy, że dziki przychodzą żeby zjeść resztki z naszych śmietników. Nikt, na pewno, nie zadzwonił do dzika w lesie i nie zaprosił do miasta. Prawda jest taka, że te zwierzęta boją się przebywać w lesie. Uciekają z niego, z powodu dwóch rzeczy. Po pierwsze las jest wycinany w zastraszającym tempie, a po drugie zwierzęta są wystraszone przez głośne maszyny pracujące np. przy trzebieży lasu – mówiła Ewa Chmielewska.
Grzegorz Skurczak i wiceprezydent Krzysztof Mejer nie zgodzili się z tą tezą.
- My z dzikami mamy problem od 2015 roku. Z tego co pamiętam, w tym okresie nie było większych wycinek w lasach. Więc tutaj prostej zależności nie ma – mówił Krzysztof Mejer.
Jak zaznaczył zastępca katowickiego nadleśniczego, większość dzików, które pojawiają się na osiedlach urodziły się w mieście. Reszta była dokarmiana przez ludzi i właśnie to spowodowało, że te dzikie zwierzęta nie boją się mieszkańców miasta i szukają łatwego dostępu do pożywienia właśnie na osiedlach. W tym roku na terenie nadleśnictwa odstrzelono już 900 osobników, a populacja dzików wciąż rośnie.
Z uwagi na uwarunkowania środowiskowe populacje dzikich zwierząt zamieszkujące lasy przy aglomeracji śląskiej cechują się dużym potencjałem rozrodczym i tendencjami do rozprzestrzeniania się gatunków. Konieczne jest ciągłe monitorowanie procesów dostosowania się populacji zwierzęcych do specyficznych warunków panujących w miastach. Utrzymanie dobrego przepływu informacji pomiędzy Służbami Miejskimi Kołami Łowieckimi oraz Nadleśnictwem umożliwia skuteczne działania, a kluczową rolą dla uzyskania sukcesu jest ciągłe współdziałanie Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Kół Łowieckich w zakresie utrzymywania pasów zaporowych. Pasy zaporowe to łowieckie poletka żerowe i zgryzowe lokalizowane w lesie na drodze do pól lub upraw leśnych, mające na celu zatrzymanie zwierzyny i uniknięcie wyrządzanych przez nią szkód.
Organizatorzy spotkania mieli również wątpliwości co do nieuprzątniętych resztek po wycinkach. Prezes Fundacji Aktywni Społecznie AS przygotowała prezentację, w czasie której pokazywała zdjęcia lasu po wycince.
- Proszę zobaczyć jaki las jest nieuprzątnięty po tych wycinkach. Za przystanią w Kochłowicach było takie piękne miejsce gdzie rosły lasy sosnowe i tam mieszkańcy organizowali sobie pikniki. Teraz w tym miejscu nie ma gdzie zorganizować takiego wydarzenia, ponieważ na tym terenie obecnie leżą nieuprzątnięte gałęzie – mówiła Ewa Chmielewska.
- Takie gałęzie czy inne fragmenty drzew są pozostawione w lesie aby zapewnić obieg materii w przyrodzie poprzez powolnie rozkładające się substancje odżywcze z tych drzew. Są również siedliskiem życia różnych owadów. My na obszarach lasów gospodarczych zostawiamy około 5% takich fragmentów – tłumaczył Grzegorz Skurczak.
Wycinki są wykonywane w oparciu o Plan Urządzenia Lasu (2010-2019). W przyszłym roku opracowywany będzie plan na kolejne 10 lat i jak zapewnił przedstawiciel Lasów Państwowych, w ramach jego tworzenia odbędą się również konsultacje społeczne.
Spotkanie przebiegło w nieco nerwowej atmosferze. Jak zapewnia inicjatorka spotkania, członkowie fundacji zamierzają sprawdzić prawdziwość informacji o wycinkach i trzebieżach w podanych przez przedstawicieli nadleśnictwa terenach oraz czy wycinki w przeciągu tych 9 lat były dokonywane w podobnej częstotliwości, i na podobną skalę co obecnie.
- Mimo wielu przeciwieństw udało się nam uzyskać już jakąś wiedzę w tym niepokojącym temacie. Ale – zapewniam – ciąg dalszy nastąpi! - posumowała Ewa Chmielewska na swoim internetowym profilu.