Roman Dymek, prezes Rudzkiego Klubu Kyokushin Karate jest obecnie jednym z najwyższych stopniem mistrzów karate w okolicy. Wszystko to za sprawą uzyskania stopnia 5 dan podczas egzaminów odbywających się w Japonii. Rudzki karateka opowiedział nam o przebiegu egzaminu, a także o swoich wrażeniach z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Podróż do Japonii
Okazuje się, że wyjazd do Japonii planowano już znacznie wcześniej, jednak wszystkie plany pokrzyżował koronawirus. Japonia to jeden z krajów o najbardziej zaostrzonych obostrzeniach przeciwpandemicznych, dlatego wjazd do kraju bardzo długo był utrudniony. Dopiero po zniesieniu przez japoński rząd rygorystycznych przepisów, czyli 11 października tego roku, wyjazd dla polskiej ekipy stał się możliwy.
W towarzystwie Romana Dymka, do Japonii udał się również Marek Partuś, który wystartował w Międzynarodowym Turnieju Przyjaźni.
Intensywne przygotowania
Roman Dymek musiał wziąć udział w intensywnym kursie, podczas którego odbywał się egzamin na 5 dan. Trwał on 3 dni, od poniedziałku do środy.
- Kurs intensywny to nic innego jak szkolenie ekip, które przyjechały z całego świata na zawody do Japonii. Jest to okazja do tego żeby czerpać karate u źródła, bezpośrednio tam gdzie ono się narodziło. Tak więc przez 3 dni odbywały się dwa razy dziennie zajęcia. Udział brały ekipy z Kanady, Austaralii, Nowej Kaledonii, Francji, Niemiec, Nowej Zelandii no i nasza 6 osobowa ekipa z Polski – relacjonuje Roman Dymek.
Prezes rudzkiego klubu karate opowiada o tym, jakie testy musiał zdać, aby ukończyć egzamin z pozytywnym wynikiem.
- W każdym dniu odbywała się jakaś część egzaminu na który składa się test fizyczny ( m.in. 100 pompek w jednej serii), kichon (techniki podstawowe), ido geiko (techniki wykonywane w ruchu), kata (ściśle sformalizowane układy ruchu, technik obrony i ataku) oraz kumite czyli walki.
O tym, że zdał egzamin i uzyskał wymarzony stopień, dowiedział się po 4 dniach od powrotu do kraju.
Wrażenia z Japonii
Pan Roman podzielił się z nami również swoimi przemyśleniami na temat Kraju Kwitnącej Wiśni i jego mieszkańców.
- Japończycy są niezwykle uprzejmi, przyjaźnie nastawieni i pomocni. Wielokrotnie tego doświadczyliśmy od momentu wylądowania i pierwszych problemów na lotnisku związanych z dodatkowymi dokumentami dotyczącymi COVID, poprzez nasze liczne podróże kolejkami i metrem i związanymi z tym problemami z zakupem biletów czy wybraniem odpowiedniej linii a na koniec w każdej restauracji – mówi.
Rzeczą, która najbardziej zaskoczyła go w Japonii było to, że mieszkańcy poruszający się miejską komunikacją, nie przepychają się między sobą, a spokojnie wchodzą do pojazdu, co raczej w Polsce jest rzadko spotykane. Największe wrażenie zrobił na nim jednak brak publicznych koszy na śmieci!
- Jest za to czystość i porządek na ulicach. Każdy zabiera swoje śmieci ze sobą. Obowiązuje zasada, że wytworzone przez ciebie odpady są Twoją własnością. Musisz je zutylizować w swoim miejscu zamieszkania, tam gdzie płacisz za ich wywóz – opowiada.
Rudzkiemu mistrzowi karate życzymy kolejnych wielkich sukcesów i wypraw do Japonii!