Podopieczny Fundacji SPINA, Wojtek, urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową i na co dzień zmaga się z wieloma chorobami. Chłopiec przeszedł już wiele operacji i wymaga całodobowej opieki, stałego leczenia i rehabilitacji. Aby zebrać pieniądze na jego leczenie, rudzianka Katarzyna Honcek wraz ze współtowarzyszem Damianem postanowili zorganizować wyjątkową akcję – aby rozkręcić zbiórkę dla Wojtka, wyruszyli w trasę o długości niemalże 500 kilometrów!
Na leczenie dla Wojtka
Wojtek urodził się w 2006 roku z przepukliną oponowo-rdzeniową, zmaga się również m.in. z kifozą nieoperacyjną, wodogłowiem, osteoporozą, astmą i alergią. Obecnie diagnozowany jest w kierunku padaczki. Wojtek jest sparaliżowany od pasa w dół, więc aby siedzieć na wózku inwalidzkim, musi być przypięty pasem. Przez bariery architektoniczne i brak odporności, chłopak jest zamknięty w domu i wypełnia obowiązek szkolny poprzez nauczanie indywidualne.
Wojtek wymaga całodobowej opieki, leczenia i kosztownej rehabilitacji, na której sfinansowanie rodzina chłopca nie może sobie pozwolić. Dlatego Fundacja SPINA, której Wojtek jest podopiecznym, założyła zbiórkę na jego leczenie. Rzeczoną zbiórkę postanowili wesprzeć pani Kasia i pan Damian, pokonując prawie 500 kilometrów pieszo!
Wyjątkowa wyprawa
Katarzyna Honcek, rudzianka, postanowiła w wyjątkowy sposób wesprzeć Wojtka w walce o zdrowie. Wraz z Damianem wyruszyli na Główny Szlak Beskidzki, a ich wędrówka zakończyła się na dworcu w Ustroniu. Łącznie przeszli niemalże 500 km. Ustalili, że na przejście trasy mają zaledwie 21 dni. W drogę wyruszyli 21 maja.
- Jest wiele dróg, ale każda rozpoczyna się od pierwszego kroku i my postanowiliśmy ten krok zrobić. Tymi słowami rozpoczęłam słowa opisu zbiórki, prowadzonej podczas naszego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego. Cała inicjatywa wydarzyła się przez przypadek. Już od dawna planowałam z moim przyjacielem Damianem, przejść ten szlak, bo uwielbiamy górskie wędrówki, a ta łączyła się również z dużym wyzwaniem, bo niecodziennie wybiera się na wyprawę liczącą ok. 500 kilometrów. Podczas planowania trasy i kompletowania sprzętu, dużo rozmawiałam ze swoimi znajomymi, którzy również czują zamiłowanie do gór. No i w czasie jednej z rozmów, kolega nadmienił, że podczas jego zeszłorocznego przejścia Głównego Szlaku Sudeckiego, zbierał fundusze na podopiecznego fundacji Spina. Wtedy narodził się w mojej głowie pomysł, że może podczas przejścia, również warto taką zbiórkę założyć, no i tym samym skontaktowałam się z fundacją – mówi Katarzyna Honcek.
Pani Kasia od wielu lat pomagała jako wolontariuszka w przeróżnych akcjach, więc stwierdziła, że może połączyć swoją pasję do górskich wypraw z pomaganiem. Od razu zaczęła planować szczegóły.
- Spodziewałam się tego, że wyprawa przysporzy nam wiele cudownych wrażeń, ale będą i te gorsze chwile zwątpienia, rezygnacji czy walki z samym sobą. Mieliśmy nadzieję, że wszystkie przeciwności przezwyciężymy, a cel który obraliśmy, będzie ogromną wartością dodaną i motywacją. Sama świadomość, tego że niektóre osoby nie mają tyle zdrowia co my i zmagają się z wieloma ciężkimi uszczerbkami na zdrowiu, sprawia, że łzy kręcą się nam w oczach. Cel charytatywny podczas wyprawy stał się dla nas czymś bardzo ważnym i znaczył najwięcej, bo zdrowie i życie ludzkie jest przecież najważniejsze – dodaje.
Kasia i Damian ukończyli swoją wyprawę w piątek, 9 czerwca. Ich podróż skutecznie promowała zbiórkę, w ramach której udało się zebrać 3 tysiące złotych.