Rozmawiamy z rudzkim browarnikiem domowym, założycielem browaru "Me Gusta", Marcinem Deją.
Od kiedy zajmuje się Pan warzeniem domowego piwa?
W browarnictwie domowym jestem raczej „świeżynką”. Pierwsze swoje piwo uwarzyłem we wrześniu 2014 roku.
To chyba bardzo zajmujące zajęcie! Ile czasu pochłania uwarzenie piwa?
Zależy jak na to spojrzeć. Samo uwarzenie piwa trwa od kilku do nawet kilkunastu godzin, w zależności od tego, na jaki styl piwa się decydujemy. Później jednak piwo jeszcze fermentuje nawet do kilku tygodni, następnie jest butelkowane i musi trochę poleżakować, aby nabrało charakteru i odpowiedniego nagazowania. Jednak najbardziej pracochłonny jest zdecydowanie ten pierwszy etap, kiedy trzeba się nastać przy kuchence, mieszać, dodawać odpowiednie składniki w odpowiednich momentach, pilnować temperatury. Czasem nawet nie ma czasu, żeby coś zjeść (śmiech).
Ma Pan w domu specjalną aparaturę, sprzęty i miejsce, aby to robić?
Tak, całe 58 m2 mieszkania (śmiech), a tak poważnie to mam kilka podstawowych sprzętów, takich jak: fermentory, duży garnek 40 litrowy, kadź filtracyjną, balingomierz służący do określenia ekstraktu. Posiadam również specjalny termometr do gotowania, kapslownicę, mieszadła, rurki silikonowe i ostatnio zaopatrzyłem się w suszarkę do butelek. Trochę tego jest, jednak wcale nie zajmuje tak dużo miejsca, spokojnie mieści się w szafie. Dodatkowo niektóre z tych rzeczy można samemu przygotować w domu, nie trzeba ich kupować, jak np. kadź filtracyjną lub jej zamiennik - rurkę z oplotu.
Jak powstała nazwa Pana domowego browaru?
Browar Domowy "Me Gusta", czyli warzę taki styl piwa, jaki lubię, na jaki akurat mam ochotę. Taki, który pasuje moim gustom, stąd i nazwa.
Pana uwarzone piwa zyskują autorskie nazwy. Któreś Pan przytoczy? W jaki sposób je Pan wymyśla?
Nazwy dla moich piw wymyślane są przede wszystkim tak, aby kojarzyły się z danym stylem piwa. Niejednokrotnie jednak związane są one również z przygodami, jakie towarzyszyły całemu procesowi tworzenia piwa, jak na przykład moje ostatnie "Uwaga to tylko... AWARIA", podczas warzenia którego okazało się, że drożdże nie pracują i musiałem dodawać nowe. Ciekawym przypadkiem było też piwo "Niewybuch", ponieważ mimo nadania odpowiedniej ilości glukozy, piwo okazało się zbyt słabo nagazowane. Inne nazwy moich piw to m.in. "Addio Ammaro", "Złoty Kłos", "Rudzki Wojownik" czy "The Winner".
Czy ma Pan ulubiony styl piwa? Ile różnych styli już udało się uwarzyć?
Moim ulubionym stylem piwa jest Porter Bałtycki, ponieważ są to piwa, które według mnie mają najciekawsze walory smakowe, dodatkowo są chlubą polskiego browarnictwa. Bardzo lubię również Wheat India Pale Ale (WIPA) za owocowe nuty amerykańskich chmielów świetnie połączone ze słodami pszenicznymi.
W swojej półtorarocznej karierze browarnika domowego udało mi się jeszcze ani razu nie zdublować stylu piwa, każde moje piwo jest inne. I tak uwarzyłem już m.in. koelsch, hefe-weisen, double IPA, AIPA, saison.
Ktoś pomaga Panu w tym zajęciu? Chyba najbardziej zaangażowana jest córeczka?
Rzeczywiście moja dwuletnia córka bardzo lubi mi pomagać. Pozwalam jej na coraz więcej czynności. Ostatnio razem butelkowaliśmy, a ona sama dosypywała do butelek cukier. Żona również często pomaga, głównie w pierwszym etapie warzenia. Choć ostatnio przeszkadza jej coraz większy brzuszek. Niedługo bowiem będziemy warzyć we czwórkę!
Bierze Pan udział w konkursach domowych piwowarów? Coś już udało się osiągnąć?
Biorę udział w swoim pierwszym konkursie piwowarskim, w Kuźni Piwowarów 2016. Nie zapeszam, czekam na wyniki. Proszę trzymać kciuki. Planuję również wystartować w kilku konkursach na mniejszą skalę. Obecnie jestem również w trakcie przygotowywania receptury na BeerFest Silesia 2016.
Trzymamy kciuki. Myśli Pan, aby to hobby przenieść kiedyś na grunt biznesu? Czyli zacząć na tym zarabiać?
Oczywiście, że tak. Chyba każdy piwowar domowy o tym myśli, a co z tego wyjdzie w moim przypadku - zobaczymy.
Jak znajomi i rodzina reagują na Pana zainteresowania? Pewnie lubią kosztować to, co Pan uwarzy?
Rodzina na początku podchodziła bardzo sceptycznie, momentami z przymrużeniem oka. Szczególnie z racji tego, że pierwsze piwa były dosyć oryginalne w smaku i nie każdemu przypadały do gustu. Często były dla nich za bardzo goryczkowe. Choć, co bardzo mnie cieszy, coraz częściej sami z siebie chcą degustować. Z kolei znajomi od początku byli zainteresowani tematem i chętnie próbowali to, co im przynosiłem.
W Rudzie Śląskiej zna Pan osoby, które także się tym zajmują? Kontaktuje się Pan z nimi? Wymienia doświadczeniami?
Dwa miesiące temu zapisałem się do Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych (PSPD), dzięki któremu poznałem osoby również mające taką pasję jak ja. W śląskim okręgu PSPD Ruda Śląska ma mocną grupę przedstawicieli, która ma na swoim koncie sporo sukcesów. Są to osoby, które zajmują się warzeniem piwa dłużej niż ja, dzięki czemu ich doświadczenie i rady są dla mnie niezwykle cenne.
Marzenie dla browaru domowego „Me Gusta”?
Marzenie? Żeby nazwa Browar Domowy zmieniła się na Browar Kontraktowy, ale do tego jeszcze długa droga...
Tego Panu życzę i dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.