O prowadzonym remoncie placówki rozmawiamy z dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 30 im. Bajkowej Krainy w Bielszowicach, Hanką Gdynią.
Przedszkole zyskało nowy wygląd, ale i funkcjonalność. Co zmieni się od września?
Budynek wygląda zupełnie inaczej niż przed wakacjami. Wydaje się większy, jaśniejszy, po prostu piękny. Ale tak jak Pani mówi, nie tylko o wygląd tutaj chodzi. Przedszkole przeszło termomodernizację, dzięki której rachunki za ogrzewanie będą znacznie mniejsze. Z zewnątrz budynek będzie oświetlony, zawiśnie piękny napis informujący o tym, co się tutaj znajduje. Na wejściu czekają nowe drzwi. Oczekujemy na windę dla osób niepełnosprawnych. Nie będzie już problemu z dostaniem się do środka. To bardzo budujące. W środku nowe okna, kaloryfery, przez co docieplenie sal będzie odpowiednie. Zmieniła się także kolorystyka wnętrz. Praktycznie nie ma pomieszczenia, które dzięki temu remontowi nie zostało odświeżone. W salach mamy nowe, energooszczędne oświetlenie. To tylko 3 miesiące, a ponad 50 pomieszczeń uległo dużej zmianie.
Na przyjście dzieci wszystko zostanie ukończone?
Na pewno ta część, z którą dzieci mają styczność, zostanie wykonana do końca przed powrotem przedszkolaków.
Wrzesień to też czas, w którym przedszkole powiększy liczbę podopiecznych?
Tak. W tym roku otwieramy dla dzieci o jeden oddział więcej. Została już przygotowana dla nich sala w budynku Gimnazjum nr 14. Czekamy jedynie na nowe szafeczki. Będzie nas w tym roku łącznie ponad 260.
W gimnazjum funkcjonowały dotąd 2 oddziały Miejskiego Przedszkola nr 30. Czy to stanowiło jakiś problem? Przedszkole połączone z gimnazjum - to może budzić obawy.
Zawsze są pewne wątpliwości – już na samym etapie zastanawiania się, czy zapisać dziecko do przedszkola. My staramy się te wątpliwości rozwiać. Nie budynek jest najważniejszy, a drugi człowiek i to, jak dziecko się czuje. Gimnazjaliści bardzo lubią naszych przedszkolaków, i z wzajemnością. Jak dotąd, a działamy tak już 3 lata, nie było żadnych problemów związanych funkcjonowaniem oddziałów przedszkolnych w gimnazjum. Uczniowie pomagają naszym dzieciom i traktują je jak młodszych braci. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że w gimnazjalistach, którzy są dziś bardzo dorośli, budzi się pewnego rodzaju instynkt wychowawczy, są oni wobec dzieci przedszkolnych bardzo opiekuńczy. Nadmienię jednak, że nasi podopieczni mają w Gimnazjum nr 14 osobne, wydzielone miejsce, w którym istnieją oddziały przedszkolne.
Co mówi Pani rodzicom, którzy mają wątpliwości, czy ich dziecko może chodzić do przedszkola usytuowanego w gimnazjum?
Uważam, że przedszkole to instytucja, ale musi to być też taki „drugi dom”. Sformalizowane muszą być przepisy, ale atmosfera nie może być „urzędowa”. Dla mnie najważniejszy jest klimat stworzony naszym dzieciom. W gimnazjum nie jest on inny niż tutaj. Tak tłumaczę tę sytuację rodzicom.
To, jak ceni Pani sobie atmosferę w pracy, widać choćby dzisiaj, kiedy na równi z personelem pracuje Pani przy remoncie przedszkola.
Trzeba się odpowiednio wcielać w poszczególne role. To, że jestem dyrektorem placówki, nie znaczy, że nie mogę pomagać przy remoncie, a wręcz świadczy o tym, że muszę brać w nim udział. Tak jak w domu - kobieta raz sprząta i gotuje w domowym stroju, a wieczorem potrafi też ubrać się w piękną kreację i jest nie do poznania. Uważam, że muszę pomóc moim pracownikom w tych trudnych chwilach, bo wszyscy pracujemy na ten sukces, żeby przedszkole pięknie wyglądało po wakacjach. Przedszkole to placówka wychowawcza – trzeba dawać tutaj przykład, na każdym kroku. To też buduje wspaniałą atmosferę wśród współpracowników.
A to z kolei przekłada się na sukcesy placówki? Bo jest ich trochę. Widać to chociażby po dyplomach.
Przyznam szczerze, że co roku nasze przedszkole odnosi wiele sukcesów w różnych konkursach i przedsięwzięciach. Uczestnictwo w różnych aktywnościach zaowocowało w minionym roku szkolnym 6 nagrodami na szczeblu ogólnopolskim, 5 nagród w konkursach wojewódzkich i 27 nagród w obrębie miasta. Jako jedyne przedszkole w kraju otrzymaliśmy w konkursie subwencję na prowadzenie programu Stowarzyszenia Zdrowych Miast Polskich – to program scalający pokolenia. Sądzę, że jak na przedszkole to świetny wynik.
Staramy się dzieci, a także rodziców, angażować do różnych działań, znaleźć w nich to, w czym dobrze się czują, a także obudzić drzemiące talenty. Współpracujemy ściśle z rodzicami. Oni też czują się z nami związani. Robimy wspólne imprezy integracyjne, a nawet zapraszamy rodziców do współtworzenia placówki.
Chodzi o okazjonalne prowadzenie zajęć przez rodziców?
Tak, dokładnie. Rodzice angażują się w różny sposób. Posiadają oni bowiem różne ciekawe zawody, mają interesujące dla dzieci umiejętności. Dlatego zapraszamy ich do prowadzenia np. warsztatów - plastycznych, muzycznych, z udzielania pierwszej pomocy. Przybliżamy przez to dzieciom świat wokół nas, kształtujemy w nich pasje.
Co z miejscami w przedszkolu? Czy zostały jakieś wolne?
Wszystkie miejsca są zajęte. Mam doświadczenie w tej kwestii i uważam, że ten rok nie jest gorszy od poprzednich. Zawsze ktoś oczekuje na miejsce. Wszystkie dzieci, które musiały zostać przyjęte ze względu na wiek, zostały przyjęte.
Marzenie dla bielszowickiego przedszkola?
Żeby nowym dzieciom, które przyjdą do przedszkola od września, było u nas tak dobrze, jak naszym „starym” przedszkolakom, którzy po południu nie chcą wracać do domu. To chyba najlepsza nagroda dla nas.
Tego Wam życzę. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.