Emocje powyborcze już opady, co widać po dwójce kandydatów, którzy brali udział w II turze wyborów na prezydenta miasta. Michał Pierończyk poświęca się prezydenturze, a Krzysztof Mejer – poszukiwaniem nowej drogi. Przyznał, że obserwuje poczynania swojego byłego współpracownika, jednak nie będzie ich komentował, aby dać mu przestrzeń do realizowania punktów programu wyborczego.
Życie po wyborach
W poniedziałek Krzysztof Mejer zaskoczył swoich obserwujących nieoczekiwaną transmisją live. Jak zwykle powitał ich ze swojego samochodu. Zapewnił, że u niego wszystko w porządku – odpoczywa i stara się znaleźć sobie jakieś nowe zajęcie. Nawiązał także do zaprzysiężenia nowego prezydenta i pierwszych podejmowanych przez niego działań.
- Powstrzymuję się od komentowania rzeczy, które będzie realizował Michał Pierończyk. Uznałem, że powinien mieć spokój i komfort realizowania swoich obietnic wyborczych. Niech ekipa nowa, nowa-stara tak naprawdę, o czym już się niektórzy przekonali, ma czas na realizację swojego programu wyborczego – mówi.
Podkreśla, że nowego prezydenta czeka wiele wyzwań.
Ciężka kadencja
Mejer zdaje sobie sprawę, że przed nową ekipą rządzącą miastem stoi obecnie wiele wyzwań. Związane są one m.in. z kryzysem energetycznym oraz szalejącymi cenami. Inflacja może sięgnąć pod koniec roku nawet 20%, co jest nie najlepszą informacją nie tylko dla kredytobiorców, ale i dla samorządów.
-Z informacji, które do mnie dotarły, wynika, że przyszłoroczny budżet Rudy Śląskiej nie będzie budżetem łatwym. Maleją dochody z tytułu udziału podatku PIT, na szczęście rosną dochody miasta z tytułu udziału w podatku CIT, ale pieniądze, jakie wpływały z budżetu państwa do budżetu gminy będą mniejsze z tytułu udziału w podatkach o, według moich wyliczeń, ok. 5 mln złotych. Ciekaw jestem jak nowy prezydent Michał Pierończyk poradzi sobie z tą sytuacją.
Krzysztof Mejer zastanawia się także, jakie punkty zostaną uwzględnione w projekcie uchwały budżetowej.