Wiadomości z Rudy Śląskiej

Młody, zdolny - Piotr Hulin

  • Dodano: 2013-09-08 14:30, aktualizacja: 2015-10-01 14:12

Z Piotrem Hulinem znamy się od lat. Fakt, że był uczestnikiem znanej wszystkim Bitwy na Głosy, nie tylko był przełomowym momentem w jego życiu, ale i inspiracją do dalszej pracy. Jak to osiągnął i co zamierza zrobić z muzyką dalej? Przeczytajcie!

Skąd wziął się pomysł na muzykę w Twoim życiu? Dlaczego właściwie się pojawiła?

Piotr Hulin: Zaczęło się od przedszkola – wtedy był pierwszy występ. Śpiewałem przebrany za pajacyka: czerwony nos, pomalowane szminką usta, czapka, lala większa ode mnie, a mama stała za kulisami i podpowiadała. Udało się wtedy zdobyć drugie miejsce. To był tak naprawdę pierwszy kontakt z telewizją.

W między czasie jednak słyszałam, że zająłeś się czymś innym. Co to było?

PH: Racja, zacząłem biegać za piłką. Było to dziewięć lat z życia wyciągnięte w Bielszowickim Klubie Dzielnicowym Jastrząb. Można było się wyżyć, jak się denerwowało to nie ładowało się w bójki, tylko się kopało, ale cały czas muzyka się przeplatała. Przykład? Rozgrzewka zawsze ze słuchawkami na uszach. Potem – kontuzja niestety.

W taki więc sposób zakończyła się planowana kariera piłkarska. Co więc dalej działo się z muzyką? 

PH: Oczywiście Szansa na Sukces z zespołem Universe w podstawówce. Był to kwiecień 2002 roku. Śpiewałem z Aleksandrą, która teraz jest w Anglii i doszliśmy aż do finału.  Brałem udział też w wielu konkursach i to trwało aż do 5 podstawówki, a potem było stuprocentowe zawieszenie broni. Dopiero w trzeciej klasie gimnazjum wygrałem drugie miejsce w Festiwalu Gloria Dei. Zdarzały się też konkursy obcojęzyczne, konkursy recytatorskie, gdzie pojawiałem się w kategorii poezji śpiewanej. Oprócz tego pomagam rodzicom w ich zespole (OOZ - Ocalić Od Zapomnienia). Są to stare piosenki w nowych aranżacjach, bądź zupełnie niezmienionych.

W pewnym momencie zdarzyło się coś niespodziewanego. Opowiedz o tym.

PH: Załamałem się po castingach do X Factor. Odpadłem już w pre-castingach. Tam większość osób to byli ludzie z akademii muzycznej. Potem słyszałem o Bitwie na Głosy, ale nie przejmowałem się ani nie interesowałem. Wtedy grałem w piłkę. Któregoś dnia  tata, powiedział, że jedziemy do Opola. Odbywał się tam casting do drużyny Edyty Górniak. Pojechaliśmy, na pre-castingu się dowiedziałem, że powinienem do drużyny Bednarka próbować się dostać, bo tam pasuję bardziej, ale najważniejsze jest to, że się udało. Można powiedzieć, że od jednej osoby dostałem trzy razy „tak”. Od tego momentu trzeba było szkołę i próby połączyć.

Na castingu Edyta Górniak obiecała że dostaniesz gitarę. Dostałeś ją?

PH: Właśnie nie, ale przygoda była fajna i to się liczy.

Co zapamiętałeś z tego okresu? Który występ był najważniejszy?

PH: „Ticket to the moon”. Był to pierwszy występ i moim zdaniem był najlepszy, bo był zupełnie inny. „Czarne oczy” czy piosenka Whitnej Houston to były utwory rozrywkowe bardziej i typowe, bo o miłości, a przy „Ticket to the moon” śpiewało się o śmierci, a to jest ciężki temat ogólnie. Żeby dobrze pokazać piosenkę, to trzeba się w nią wczuć. Wiadomo ze nie zaśpiewasz jej tak jak artysta, który ją napisał. Musisz poszukać takiej sytuacji w Twoim życiu, żeby pasowała do piosenki . To była chyba najważniejsza rzecz, której się tam nauczyłem.

Znajomi z bitwy już koncertują?

PH: Tak,  oni grają, ale oni już zaczynali wcześniej. Przed bitwą też już mieli jakieś perspektywy, zazwyczaj są po Akademii Muzycznej, są promowani. Dla przykładu Piotrek Jurkowski swoją piosenką wygrał debiuty w Opolu, a Krzysiu Graca non stop koncertuje.

To minęło. Co w takim razie dzieje w po bitwie Twoim życiu?

PH: Gram na koncertach charytatywnych. Ostatnio był taki dla chorego Mateusza w szkole w Zabrzu. Jestem ogólnie bardzo chętny na tego typu działania i oczywiście stale szukam promotora. Jeśli chodzi o sponsora, to jakoś kasę można załatwić, ale potrzebowałbym takiego kogoś głównego,  kto  by pomógł mi mnie wypromować, bo to jest ciężkie.

A nie chciałbyś nagrać swojej płyty, kilku kawałków?

PH: Wiadomo że bym chciał, ale biorę pod uwagę to, że żeby profesjonalnie coś  i dobrze nagrać potrzebne jest studio. Coś już kiedyś nagrywałem, ale to nie jest profesjonalnie nagrane.

O ile mi wiadomo były to covery. Nie chciałbyś pokazać swoich kompozycji? Zajmujesz się tym?

PH: Jeśli ktoś nie ma pojęcia o aranżach to jest to ciężkie.  Ogólnie fajnie, mógłbym jakąś piosenkę napisać, ale samą gitarą się nie przebiję. Trzeba by zespół stworzyć raczej, ale ja się w środowisku raperów obracam, bo takie jest Zabrze. Trudno jest zmienić środowisko, nawet jak się chce.

A jakby były castingi to jakiegoś innego programu to byś próbował?

PH: Próbowałem do musicalu o św. Franciszku w spodku, ale byłem świeżo po polipach. W kwietniu tego roku w stu procentach straciłem głos. To trwało jakieś dwa tygodnie.  Dopiero w połowie maja całkowicie przyszło.  

To teraz czas na marzenia. Gdzie byś chciał być za 5, 10 lat?

PH: Na scenie.

Na jakiej? Gdzie dokładnie? Jak to widzisz?

PH: Festiwale są fajne, ale mam na myśli taki tylko swój koncert. Najlepiej, żeby to był koncert symfoniczny, ale do tego trzeba mieć swojego aranżera. Inspiruje mnie np. koncert Stinga symfonicznie.

Jakie problemy ma współczesny młody człowiek, który chce zacząć coś robić z muzyką?

PH: Ja np. nie mam czasu i nie mam czym ożywiać swojego fun page.

Czyli właściwie jest to taki moment w Twoim życiu, że czekasz na osobę, która Cię poprowadzi dalej?

PH: To nie jest do końca tak. Sam też szukam, np. kuzyn mojego przyjaciela ma swoje studia nagraniowe, ale faktem jest, że dużo jest też osób, które się spotyka, które nie robią tego z sercem i nie pociąga to za sobą żadnej produkcji. Nie oszukujmy się, ale też o kasę chodzi. Nagranie piosenki profesjonalnie w studiu, może nie takim światowej klasy, ale tak profesjonalnie już, to jest 300 zł od jednej piosenki. Na płytę składa się ich około 12.To jest ten ból myślę, a najgorsze jest to, że ja mam strasznie dużo pomysłów. Niektóre się sprzedają, a niektóre nie.

Jakie to pomysły?

PH: Ostatnio czuje połączenie reggae z trąbkami, akordeonami. Coś tego typu. Ciekawe jest też to co robi Cezik. Zrobiłem coś podobnego z piosenką religijną - nakładanie ścieżek, takie sprawy.

Jest taki instrument, który byś jeszcze chciał?

PH: Saksofon. Właśnie w bitwie można powiedzieć, że były pierwsze kroki na saksofonie Kamila. Wprawdzie umiem jeden chwyt może, ale zawsze. (śmiech) Tylko jest jeden minus - jak grasz to nie śpiewasz.

Podsumowując – Twoją przygodę z Bitwą na Głosy zaliczasz do udanych?

PH: Jest to miejsce gdzie i ludzi poznajesz, i uczysz się śpiewać. To były pierwsze moje prawdziwe warsztaty. Było trochę tak, że amator wszedł w środowisko takich ludzi, którzy już cos z tym robią. Zdecydowanie zrobiłbym to jeszcze raz, jakby tylko była taka możliwość. 

W takim razie wszystkich wątpiących w swoje siły motywujemy do działania, a ja dziękuję bardzo za wywiad.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również