O charakterze swojej pracy, rudzkich zabytkach oraz pomysłach na ich wykorzystanie opowiedział nam Łukasz Urbańczyk, Miejski Konserwator Zabytków w Rudzie Śląskiej.
Czy praca w roli Miejskiego Konserwatora Zabytków w Rudzie Śląskiej to duże wyzwanie?
Praca konserwatora zabytków w Polsce, niezależnie od miasta, jest dużym wyzwaniem. Jest to spowodowane przepisami prawa – z jednej strony powinniśmy niektórych rzeczy wymagać od właścicieli, z drugiej natomiast ustawy nie do końca pozwalają nam te kwestie regulować, nie w każdym przypadku. To powoduje, że całość jest rzeczywiście sporym wyzwaniem. Generalnie wiadomo, co należy zrobić z danym budynkiem, problem tylko w tym, jak zrobić to najszybciej i skąd znaleźć na to fundusze.
Jest Pan osobą w sporej mierze związaną z Zabrzem. Czy zmaganie się z rudzkimi problemami wymagało pewnego rodzaju adaptacji, przestawienia się?
Urodziłem się w Zabrzu, natomiast od wielu lat jestem z Rudą Śląską związany, pracuję tu już dekadę. Miasto znam bardzo dokładnie. Od pierwszych swoich dni w Urzędzie Miasta każdą sprawę, którą rozpatrywaliśmy, dokładnie weryfikowaliśmy w terenie. Dużo czasu spędziłem zatem w przeróżnych zakątkach Rudy. Pozwoliło mi to na tyle poznać miasto, że potrafię zlokalizować dużą ilość budynków, niekoniecznie oglądając zdjęcia, czy będąc na miejscu.
Funkcję Miejskiego Konserwatora Zabytków pełni Pan od 2008 roku. Co jest największym Pańskim sukcesem w przeciągu tych pięciu lat?
Sądzę, że przez te pięć lat dużo udało się zrobić. Dobrym przykładem pozytywnej działalności właściciela obiektu wspieranego przez miasto jest Kościół pw. Św Pawła, znajdujący się w sąsiedztwie Urzędu Miasta, który sukcesywnie, co rok, dwa lata wykonuje kolejny fragment remontu. Rozpoczęło się od dachów, wieży, następnie renowacja przeszła na część tynkowaną, będzie kontynuowana też w roku kolejnym. Dużą batalię przeprowadziliśmy również w sprawie zabezpieczenia jednego z ostatnich, cennych obiektów danego typu na terenie Polski – chodziło o wpisanie do rejestru zabytków wielkiego pieca hutniczego i była to niemal dwuletnia procedura prowadzona przez Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków, przez nas wspierana i zainicjowana. Sprawa zakończyła się sukcesem. Podobnie ochroniona została brama II Huty Pokój, usytuowana naprzeciwko osiedla Kaufhaus.
Czy często dostaje Pan maile, pisma dotyczące miejskich zabytków od mieszkańców Rudy Śląskiej? Czy świadomość tutejszych ludzi odnośnie ochrony tych miejsc jest duża?
Z roku na rok ta świadomość się powiększa. Staramy się działać w taki sposób, aby zachęcać mieszkańców do interesowania się zabytkami. Byliśmy jedną z pierwszych z gmin, która po wykonaniu ewidencji zabytków zamieściła ją w Internecie, udostępniając ją wszystkim mieszkańcom. To wywołało spory odzew wśród rudzian – pisano do nas maile, proszono o pewne wyjaśnienia. W chwili obecnej duża ilość osób na bieżąco z nami koresponduje, przekazując swoje uwagi do poszczególnych fragmentów naszego miasta.
Nie da się ukryć, że wciąż utrzymuje się stereotyp skazujący Rudę Śląską na miano jednego z najbrzydszych miast w Polsce (wymienia się nas obok Wałbrzycha czy Bytomia). Na przełomie kilku, kilkunastu lat w naszym mieście sporo zmieniło się na lepsze – do wielkiej grupy osób fakt ten jednak nie dotarł. Co musi się stać, według Pana, aby w końcu oderwała się od nas łatka brzydkiej, górniczej gminy?
Prawdę powiedziawszy, gdybyśmy pooglądali zdjęcia naszego miasta sprzed dwudziestu lat, to naprawdę nie wyglądało ono dobrze. Od tego czasu sukcesywnie wykonywane są jednak różne remonty. Wystarczy zobaczyć jak wygląda obecnie Plac Jana Pawła II, a jak wyglądał kilka lat temu. Nie tak dawno, pomiędzy drzewami, dzieci grywały tam w piłkę na błotnistej nawierzchni. Powodowało to dosyć przykry odbiór miasta. W tej chwili Plac jest wykonany w taki sposób, że budzi zdumienie wśród osób odwiedzających Rudę Śląską.
Dużo zmieniło się też w obrębie ulic: Niedurnego i 1 Maja. W zasadzie wszystkie budynki, które należą do miasta, zostały już na głównych ulicach wyremontowane. Jeśli jesteśmy już przy istotnych arteriach, to w przyszłym roku mamy zamiar wyremontować jeszcze budynek przy ulicy Piastowskiej 27. W dalszej kolejności będziemy zajmować się bocznymi ulicami. Instytucje miejskie zadbały o swoje obiekty, my zadbaliśmy o kamienice i inne budynki (np. szkoły, kościoły) – miasto dzięki temu z roku na rok pięknieje.
Czy potrafiłby Pan wskazać na mapie Rudy Śląskiej miejsce, które ma szanse dorównać kultowości, bądź przynajmniej odrobinę zbliżyć do statusu katowickiego Nikiszowca? Czy według Pana rudzkie kolonie robotnicze mogą stać się wizytówką miasta, przyciągać turystów?
Naszym podstawowym produktem lokalnym jest kolonia Ficinus. Ona jest już rozpoznawalna na równi z Nikiszowcem – chociażby dzięki temu, że znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki.
Wydaje się jednak, że Ficinus aż tak dużej marki jeszcze nie ma.
Nikiszowiec i Giszowiec wymieniane były od wielu lat w różnych książkach. Nikt nie zauważał jednak, dla porównania, że dokładnie taka sama kolonia, robiona wedle idei „Miasta Ogrodów” Ebenezera Howarda, znajduje się w zabrzańskiej Rokitnicy. Gdy ktoś chciał nakręcić coś o Śląsku to jeździł do Katowic i tam szukał pleneru. Na terenie Rudy Śląskiej znajdują się jednak równie ciekawe obiekty. Ficinus został wyremontowany niemalże od totalnej ruiny. Jeszcze 15 lat temu wszystkie te budynki groziły zawaleniem, były wykwaterowane i nic się tam nie działo. Dzięki działalności miasta, dzięki temu, że z środków zewnętrznych wykonano kanalizację, infrastrukturę, podzielono działki, sprzedano łącznie z projektami, nakazując podczas tych przetargów remonty, okazało się, że na całej ulicy Kubiny zostały raptem dwa-trzy budynki, które nie są jeszcze skończone.
Podobnie jest z osiedlem Kaufhaus. Tam znalazł się właściciel dla głównego budynku, czyli właśnie pawilonu Kaufhaus, który dba o ten obiekt i cały czas go remontuje, wprowadzając nowe funkcje i ożywiając obiekt. Natomiast miasto w latach minionych odnowiło pozostałą część budynków – one teraz są nieco zniszczone przez graficiarzy, ale takie prace zostały wykonane. Dodatkowo, ze środków zewnętrznych wykonano całe kompleksowe zagospodarowanie terenu tego osiedla, łącznie z kanalizacjami i inną infrastrukturą, co pozwoliło, że można chodzić tam suchą stopą, a nie w błocie. Kolejne plany mają spowodować dalsze poprawienie jakości życia na tym osiedlu.
Niewątpliwą zmorą rudzkich budowli, także tych zabytkowych, są szkody górnicze. Czy istnieje jakiś skuteczny sposób na radzenie sobie ze szkodliwym działaniem natury?
Szkody górnicze występują, choć nie we wszystkich dzielnicach. Są miejsca bardziej narażone na te zjawiska. Jedynym skutecznym przeciwdziałaniem są zabezpieczenia profilaktyczne, czyli wykonywanie różnego rodzaju opasek, wzmocnień tych budynków przed rozpoczęciem eksploatacji. Można również przywracać stan poprzedni już po jej rozpoczęciu – do tego jest zobowiązany przedsiębiorca górniczy. Staramy się, żeby żaden z obiektów nie zniknął z powierzchni ziemi, co nam się w miarę możliwości udaje.
Jak Ruda Śląska radzi sobie ze swym dziedzictwem przemysłowym, czy też raczej poprzemysłowym? Czy obszary postindustrialne są w naszym mieście odpowiednio, pożytecznie wykorzystywane? Czy ich potencjał można wykorzystać jeszcze bardziej?
Dysponujemy zaledwie kilkoma obiektami poprzemysłowymi. Jednym z nich jest Szyb Andrzej. W latach ubiegłych został tam odtworzony dach, wyczyszczono też elewacje. Zabezpieczono go w taki sposób, aby mógł spokojnie istnieć przez kolejne dziesiątki lat. Oczywiście teren wokół jest możliwy do wykorzystania w różny sposób.
A czy ewentualnie przestrzeń wewnątrz szybu również można zaaranżować do innych celów?
Jak najbardziej. W środku jest to kwadratowa, pusta przestrzeń o wymiarach mniej więcej 10x10 metrów i wysokości około trzydziestu. To jest możliwe do zagospodarowania. Były różnego rodzaju konkursy architektoniczne, choćby wśród studentów, gdzie zajmowano się tym obiektem i pokazywano różne alternatywy. Nie znalazł się jednak jeszcze inwestor, który by miejsce to przejął i zagospodarował.
Kolejnym tego typu obszarem jest Szyb Mikołaj. Tam również miasto wykonało zabezpieczenie obiektu, wyremontowało maszynę wyciągową, która jest działająca (jedna z pierwszych elektrycznych) i zaprojektowało fragment tych zabudowań jako muzeum techniki. Do realizacji tego ostatniego jeszcze nie doszło, natomiast biorąc pod uwagę nową perspektywę unijną, będzie wykonywany kompleksowy projekt zagospodarowania tego miejsca, we współpracy z fundacją, która ma zamiar opiekować się obiektem. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to zostanie przeprowadzony kompleksowy remont.
Podobnie jest z dworcem w Chebziu. To może mniej przemysłowy obiekt, ale w tej kategorii należałoby go ująć. Przez wiele lat budynek ten niszczał. W roku 2003 dofinansowaliśmy remont elewacji i wnętrzna (wówczas była jeszcze taka możliwość), ale przez kolejne lata obiekt ten sukcesywnie był dewastowany. Występowaliśmy do PKP o możliwość zajęcia się tym dworcem i po wielu staraniach udało się przekonać tę instytucję do wydzierżawienia nam obiektu na długie lata. Dzięki temu mogliśmy przystąpić do zabezpieczenia budynku i wstawienia monitoringu. Obiekt jest wykorzystywany na okolicznościowe spektakle i imprezy. Jest gotowy projekt całego remontu, złożono nawet wnioski o dofinansowanie. Czekamy na ich rozpatrzenie. Jeżeli udałoby się pozyskać środki z funduszu norweskiego, to wówczas ruszyłby całościowy remont dworca.
Ruda Śląska dba o tego typu obiekty. Nie jest ich dużo, bo pozostałe z nich wciąż należą do Kompanii Węglowej lub do Huty. Tymi budynkami musi zajmować się więc właściciel, zresztą wykorzystując je do swoich pierwotnych celów, Trudno mówić zatem w tych przypadkach o nowym zagospodarowaniu.
Niewątpliwą atrakcją na rudzkiej mapie zabytków są schrony bojowe. W jakim stanie zachowane były owe miejsca? Czy wymagały one sporych renowacji? Czy cieszą się one dużą popularnością?
Na terenie miasta mamy kilkadziesiąt takich obiektów. One są w różnym stanie zachowania. Mamy również stowarzyszenia pozarządowe, które są bardzo mocno zainteresowane tego typu miejscami. Staramy się z nimi współpracować. Na terenie Rudy Śląskiej działają trzy tego typu organizacje. Zagospodarowany został bunkier w Kochłowicach. Stowarzyszeniu „Pro Fortalicium”, zajmującemu się militarnymi obiektami, przekazano z kolei schron na ulicy Cynkowej/Wysokiej. W ostatnim czasie, po wielu zmaganiach, udało się miastu również przejąć bunkier na ulicy Goduli, jeden z największych na terenie miasta. Został on również przekazany podmiotowi zainteresowanemu i ma tam zostać otwarta izba muzealna. Trzy obiekty będą miały zatem właściwe zagospodarowanie.
Względem pozostałych natomiast również rozważamy przeprowadzenie różnego typu szlaków, ścieżek dydaktycznych, które pokażą, gdzie takie budowle się znajdują. Niezwykle ciężko jest jednak spożytkować kilkadziesiąt obiektów równocześnie, bo prawdę mówiąc, gdyby ktoś poświęcił na to jeden cały dzień (a osób, które na tak długie wycieczki się wybierają jest niezwykle mało) i tak nie zdążyłby wszystkiego objechać. Będziemy musieli to nasze pole zawęzić do mniejszych szlaków, które pozwolą ludziom w rozsądnym czasie obejść kilka, kilkanaście schronów i ewentualnie zaprosić ich na kolejną wycieczkę po Rudzie Śląskiej.
Które rudzkie zabytki są szczególnie bliskie Pańskiemu sercu? Czy o byt, ochronę któregoś z nich walczył Pan szczególnie?
Myślę, że szczególnie ważny jest dla nas Szyb Mikołaj, ponieważ w tamtym miejscu udało się odtworzyć maszynę wyciągową, udało się ją uruchomić. Szkoda, żeby ten potencjał nie został wykorzystany. Bardzo się cieszę z obecnych możliwości, z tego, że będzie można startować o środki unijne w kolejnym okresie programowania i jest szansa, że obiekt doczeka się pełnego wykorzystania.
Jakie są Pańskie plany na najbliższą przyszłość, jeśli chodzi o kwestie związane z pańskimi obowiązkami Miejskiego Konserwatora Zabytków?
Przede wszystkim należy wspomnieć o projekcie budżetu na rok 2014. W tym projekcie zapisany jest remont wcześniej wspomnianej kamienicy przy ulicy Piastowskiej 27, zabezpieczenie szybu Mikołaj, a także oznakowanie zabytków na terenie Rudy Śląskiej zunifikowanymi tablicami informacyjnymi i również udzielenie kilku dotacji, ale szczegółowo będzie można mówić o tych planach dopiero po uchwaleniu budżetu, bo do tego czasu wszystko może ulec zmianie.