Pod koniec grudnia pisaliśmy o bobrze, którego dostrzeżono w Dolinie Kochłówki. Okazuje się, że ten uroczy gryzoń przebywa tam już od października i wzbudził zainteresowanie nie tylko spacerowiczów, ale również Wód Polskich i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach.
Bóbr w Kochłówce
O nowym mieszkańcu Potoku Bielszowickiego pisaliśmy pod koniec 2021 roku. Czytelnicy donieśli nam, że bóbr zadomowił się w Kochłówce w okolicach października i zdążył zaznaczyć swoją obecność poprzez wycinanie drzew i budowę tam. Spacerowicze odwiedzający Dolinę Kochłówki zauważyli ścięte drzewa, jednak na początku nie podejrzewali, że sprawcą może być bóbr!
- Było ich na początku ok. 10 sztuk. Spacerowicze myśleli, że to jakiś cwaniak wycina je piłą. Ale chciałem to sprawdzić na swój sposób, więc udałem się na długi spacer dookoła rozlewiska i poszedłem sprawdzić i udokumentować te pościnane drzewa. Jak się okazało, ślady na kłodach nie były zrobione piłą, tylko zębami bobra. – mówi Łukasz Michalski, stale monitorujący dziwne zjawiska w Potoku Bielszowickim.
Bez rodziny
Kiedy tylko pan Łukasz odkrył, że w Dolinie Kochłówki zadomowił się bóbr, postanowił przekonać się o tym na własne oczy. Wraz z synami udał się na nocne poszukiwania, które okazały się owocne – od razu zauważył ok. 40 -centymetrowe zwierze w wodzie. Zdziwił go fakt, że przebywa sam – bobry z natury są stworzeniami rodzinnymi, które bytują w towarzystwie innych osobników. Próbował odszukać członków rodziny bobra, jednak bezskutecznie.
Nagranie autorstwa pana Łukasza możecie obejrzeć poniżej:
Na wieść o tym, że bóbr postanowił zamieszkać w Dolinie Kochłówki, duża część okolicznych mieszkańców bardzo się ucieszyła. Komentują, że rudzka przyroda zaczyna odżywać.
Szczególnie pracowity!
W czasie pobytu w Dolinie Kochłówki bóbr zdążył zbudować już 4 tamy – 3 z nich zostały rozebrane przez Wody Polskie, które tłumaczą swoje działania zagrożeniem powodziowym i możliwymi podtopieniami.
- Potok Bielszowicki na odcinku, który bobry wybrały w ubiegłym roku do budowy tam jest objęty szkodami górniczymi. Dodatkowe spiętrzenie wód spowodowane aktywnością bobra stwarzało realne zagrożenie wystąpienia wód z koryta cieku Bielszowickiego i zalania terenów przyległych – mówi rzeczniczka prasowa Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach, Linda Hoffman.
Na ten moment tamy budowane przez pracowitego bobra nie mogą zostać rozebrane, co wynika z zarządzenia Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Katowicach. Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach może prowadzić prace związane z rozbiórką tam i niszczeniem nor wyłącznie w terminie od 1 marca do 15 kwietnia oraz do 1 sierpnia do 30 listopada – oznacza to, że w tym momencie Wody Polskie nie mają prawa na niszczenie tam wybudowanych przez bobra.
Czy bóbr zostanie usunięty?
Spacerowicze zastanawiają się, jakie będą losy rudzkiego bobra. Czy bóbr zostanie przeniesiony w inne miejsce czy też będzie mógł na stałe zadomowić się w Dolinie Kochłówki? Jak czytamy w odpowiedzi Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach:
- Usunąć bobra europejskiego z danego obszaru można poprzez odłów, na który również wymagane jest uzyskanie zezwolenia regionalnego dyrektora ochrony środowiska. Mając jednak na względzie dynamikę populacji tego gatunku, metoda ta zastosowana na terenach otwartych jest nieskuteczna. Bobry bowiem zasiedlają obecnie wszystkie dogodne siedliska, w tym większość cieków na terenie naszego kraju. Opuszczone siedliska są praktycznie natychmiast ponownie zasiedlane. W związku z tym Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach nie prowadzi odłowów.
Jedyną metodą na "walkę" z bobrem jest systematyczne niszczenie jego tam. Zdaniem Jacka Wąsińskiego z Leśnego Pogotowia w Mikołowie, Wody Polskie będą tak długo usuwać tamy, aż ich budowniczy „zniechęci się” i zacznie szukać nowego miejsca do bytownia.
Co byłoby dla niego najlepsze?
Bobry to zwierzęta, które żyją w rodzinach, dlatego zadziwiające jest, że bóbr mieszkający w Dolinie Kochłówki jest sam. Zapytaliśmy założyciela Pogotowia Leśnego w Mikołowie, pana Jacka Wąsińskiego, co byłoby najlepsze dla pracowitego, samotnego bobra.
- Dla zwierzęcia najlepsze byłoby odłowienie i przeniesienie w inne miejsce. Bobry nie są samotnikami, żyją w rodzinach, dlatego bardzo ciekawe jest to, jak właściwie ten osobnik trafił samotnie do Doliny Kochłówki. Najlepiej dla niego aby był z dala od ludzi, na terenie bardziej odludnym. Warto pamiętać, że bobry to bardzo silne zwierzęta, z zębami ostrymi jak gilotyna. Najważniejsze, aby nie robić zwierzęciu krzywdy – mówi Jacek Wąsński.
Leśnik ostrzega, aby nie podchodzić za blisko do zwierzęcia, ponieważ jest bardzo płochliwe. Podkreśla także, że nie za bardzo można go dokarmiać, gdyż żywi się głównie korą drzew i liśćmi.
Czy bóbr opuści Dolinę Kochłówki? Tego jeszcze nie wiadomo. Na ten moment mieszkańcy muszą oswoić się z widokiem powstających tam i ściętych drzew.