Wczoraj rudzianie wybierali nowego prezydenta miasta. Został nim Michał Pierończyk z poparciem ponad 73% oddanych głosów. Co może martwić, to jeszcze niższa frekwencja niż podczas pierwszej tury wyborów.
Druga tura przedterminowych wyborów w Rudzie Śląskiej odbyła się w niedzielę, 25 września. Było to spowodowane śmiercią Grażyny Dziedzic, która do tej pory pełniła tę funkcję. Podczas głosowania wyłoniono nowego prezydenta Rudy Śląskiej - został nim Michał Pierończyk. Otrzymał on 73,05 proc. głosów. Zostawił daleko w tyle Krzysztofa Mejera, którego poparło niecałe 27 proc.
Niska frekwencja drugiej tury wyborów
Lokale wyborcze były otwarte od 7 do 21. W Rudzie Śląskiej prawo do głosowania ma 101 593 osoby. Liczba osób, którym wydano karty do głosowania wyniosła 25529, a kart ważnych (osób, które wzięły udział w wyborach) wyniosła 25531, czyli frekwencja wyborcza wyniosła 25,13%. To mniej niż podczas pierwszej tury. Wówczas swoje głosy oddało 32 059 rudzian. Frekwencja wyniosła więc 31,55%.
O czym świadczą te liczby? O tym, że prawie 75% dorosłych rudzian nie zagłosowało w wyborach na prezydenta Rudy Śląskiej. Michał Pierończyk tak naprawdę może cieszyć się poparciem około 18 procent mieszkańców miasta.
Komentarze kandydatów
Na temat niskiej frekwencji wypowiedzieli się już Michał Pierończyk i Krzysztof Mejer. Nowy prezydent Rudy Śląskiej stwierdził, że należy poprawić przekaz informacji dotyczących miejsc głosowania.
- Niektóry mieszkańcy, jak nie chodzili na wybory, to nie wiedzą, gdzie mają iść [aby oddać głos - przyp. red.]. I to trzeba moim zdaniem poprawić. To mój taki pierwszy ważny wniosek z tej kampanii. Myślę, że tych procent frekwencji byłoby trochę więcej, a o frekwencję walczymy. Bo lepiej jest wygrać, jak więcej osób głosuje, wtedy ta legitymizacja jest większa - mówił wczoraj prezydent Rudy Śląskiej dla TVS.
Krzysztof Mejer stwierdził, że w Polsce nie ma obowiązku udziału w wyborach. Dodał także, że mieszkańcy "nie są nauczeni proobywatelskiej postawy".
- Nie mam pretensji do mieszkańców, którzy nie poszli do urn wyborczych i nie zagłosowali wczoraj podczas tej drugiej tury wyborów. Czytam bardzo wiele obraźliwych komentarzy pod adresem tych mieszkańców, którzy postanowili nie skorzystać z przysługującego im prawa. Kochani myślę, że to nie tak. Prawem demokracji jest to, że idę albo nie idę na wybory. Nie ma obowiązku udziału w wyborach. Każdy decyduje sam. Oczywiście, że byłoby dobrze, gdyby 70-80% mieszkańców Rudy Śląskiej uprawnionych do głosowania, wzięło udział w wyborach, ale pamiętajmy, że to jest prawo, a nie obowiązek. Więc każdy z tego prawa korzysta, tak jak uważa to za stosowne. Pretensje możemy mieć ewentualnie do siebie, że kiedyś nie nauczyliśmy mieszkańców proobywatelskiej postawy. Nie uświadomiliśmy im tego, że te wybory są bardzo ważne i należy brać w nich udział, jeśli che się potem rozliczać poszczególnych prezydentów z tego co zrobili, lub nie zrobili - mówił Krzysztof Mejer.
Wiele osób wskazuje, że wybory w Rudzie Śląskiej, to przykład "porażki demokracji". Zgadzacie się z tym osądem? Dlaczego tak wielu rudzian nie zagłosowało w wyborach? Piszcie w komentarzach!