Wiadomości z Rudy Śląskiej

"Chciałbym być "ambasadorem" lekarzy w sejmie" - wywiad z prof. Andrzejem Lekstonem

  • Dodano: 2019-10-07 08:45, aktualizacja: 2022-08-31 13:37

Profesor Andrzej Lekston jest pracownikiem naukowym na Śląskim Uniwersytecie Medycznym oraz kierownikiem pracowni hemodynamiki w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Jest specjalistą w zakresie leczenia chorych z zawałem serca i pionierem zabiegów angioplastyki wieńcowej - "balonikowania" na Śląsku.

Pod nadzorem prof. Stanisława Pasyka i prof. Zbigniewa Religi wprowadził w 1987 roku dyżury 24 godzinne dla chorych z zawałem serca, co było innowacją na skalę światową i pierwszym tego typu dyżurem w Polsce, a drugim w Europie. Prowadzi z zespołem III Kliniki Kardiologii badania oceniające wpływ zanieczyszczeń powietrza oraz wpływ zmiany klimatu na układ sercowo-naczyniowy mieszkańców woj. śląskiego.

W wyborach samorządowych w 2018 r. bez powodzenia ubiegał się o mandat radnego sejmiku województwa śląskiego. Prof. Andrzej  Lekston kandyduje do sejmu z listy Lewicy.


Dlaczego Pan kandyduje?

Ponieważ nieobecni nie mają głosu. Na tematy służby zdrowia wypowiadają się ludzie, którzy mówią, co wiedzą, ale nie wiedzą, co mówią. Widoczny jest wyraźny brak lekarzy nie tylko w kraju, ale zapewne w Sejmie. Sam swego czasu – gdy byłem przewodniczącym sekretariatu zdrowia Unii Wolności na terenie Śląska - zostałem zapytany przez profesora Religę, czy iść do polityki. Odpowiedziałem mu wówczas, że wręcz trzeba, aby mieć bezpośredni wpływ na ten resort w Polsce.

Dlaczego wyborcy powinni zagłosować właśnie na Pana?

Chciałbym swoje doświadczenia zawodowe wykorzystać w Sejmie i zwrócić uwagę na skalę zagrożenia dla społeczeństwa, wynikającą nie tylko z rażących braków personelu medycznego i chorego stanu systemu opieki zdrowotnej, ale również na potencjalne zagrożenia. I to nie tylko dla obecnych pokoleń, ale także dla przyszłych, które wynikają z zanieczyszczonego powietrza, zmian klimatycznych i braku zdecydowanych działań ze strony rządu. Od kilku lat zajmuję się tym tematem na III Katedrze ŚUM w Katowicach, czy w SCCS w Zabrzu, gdzie wraz z zespołem prowadzę badania od 2006 roku. Mamy wyniki badań, które potwierdzają wzrost śmiertelności wśród mieszkańców Śląska związany z zanieczyszczeniami powietrza.

Jakie są największe wyzwania, przed jakimi stoi teraz Polska? I jaką rolę chce Pan odegrać w zmaganiu się z tym wyzwaniem?

Przede wszystkim, by spełniać normy unijne. Jestem lekarzem i chciałbym być "ambasadorem" lekarzy w Sejmie.

Co jest dobrego, a co złego w sposobie rządzenia Prawa i Sprawiedliwości? Co należałoby zrobić lepiej?

Tak naprawdę, to tylko nazwa tej partii jest dobra.

Jak wygląda według Pana sytuacja Polski na arenie międzynarodowej? W jakim kierunku powinniśmy dążyć?

Tak, jak przesłuchanie pana Wojciechowskiego w Parlamencie Europejskim. W interesach zachód porozumiewa się ze wschodem z pominięciem Polski - tworząc nad nami most. A kto mieszka pod mostem? Powinniśmy dążyć do stabilizacji politycznej, administracyjno-prawnej i ekonomicznej w kraju. Podążać w takim kierunku, aby być silnym ekonomicznie i politycznie. Inni są silni, więc powinniśmy być silniejsi, ponieważ tylko z takimi, ktoś się liczy. Ważne, by móc rozmawiać, jak równy z równym.

Jaka jest Pana recepta na zapewnienie Polakom dobrobytu?

W aktualnej sytuacji kraju trudno jest mówić o jakimkolwiek dobrobycie w najbliższych latach. Trzeba być realistą. Przede wszystkim, zapewnijmy odpowiedni poziom opieki zdrowotnej. Tak, aby przynajmniej naród był zdrowy. Moja recepta to nauka, praca, godna płaca i szacunek dla każdego.

Co jest ważniejsze – dyscyplina partyjna czy głosowanie zgodnie z przekonaniami?

Powiedzmy sobie wprost: najgorsi są klakierzy. Nie wyobrażam sobie, aby stanowisko partii nie było omawiane i dyskutowane w gronie partii. Musi być uzyskany consensus. Pospolite ruszenie już było w naszej historii. Mówiąc wprost: jeżeli jest dobra orkiestra, to i dyrygent musi spełniać oczekiwania zespołu.

Czy regionalizm jest dla Pana ważny? Czy warto się starać o ustanowienie "ślonskij godki" jako języka regionalnego?

Regionalizm tak, ale nie na zasadach podziałów dzielnicowych, jak to przerabialiśmy już w naszej historii. Jeśli zaś chodzi o język, to jestem zdecydowanie na TAK. Śląsk to piękny język w wydaniu rodowitych mieszkańców, a i przyjezdny może się nauczyć po naszymu. Dlaczego mielibyśmy być gorsi od Kaszubów?

Czym się Pan zajmuje zawodowo, a czym w wolnych chwilach?

Jestem kardiologiem, kierownikiem pracowni hemodynamiki w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Pracuję tu od 1974 roku, cały czas działając dla rozwoju naszej placówki. Byłem m.in. pionierem na Śląsku w zakresie zabiegów poszerzania tętnic wieńcowych tzw. balonikowania.

W 1987 pod merytorycznym nadzorem Prof. Stanisława Pasyka i Prof. Zbigniewa Religi wprowadziłem 24-godzinne dyżury dla ostrych zespołów wieńcowych-zawału serca, co było innowacją na skalę światową i pierwszym tego typu dyżurem w Polsce a drugim w Europie. Przez wiele lat – bo aż do 1999 roku - 24-godzinny dyżur zawałowy w Zabrzu był unikatem na skalę Polski. Dopiero po kilkunastu latach zabrzański model leczenia zawału serca zaczął rozpowszechniać się na kolejne ośrodki w kraju.

Jeśli zaś chodzi o czas wolny, to choć mam go niewiele, staram się jak najpełniej go wykorzystać. Lekkoatletyka, piłka nożna, rower i książki, czy podróże i muzyka młodzieżowa lat 60-tych. W okresie studiów na Akademii Medycznej w Warszawie grałem w zespole uczelni w piłkę nożną. W Zabrzu stworzyliśmy nawet zespół Medyk Zabrze. I wcale nie byliśmy jakimiś figurantami. Graliśmy nawet z oldbojami Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów. Mecz z tymi drugimi, sędziował sam Gerard Cieślik - legenda polskiej piłki. Niestety, polegliśmy, ale z honorem, jak na kapeluchów. Nasi następcy zdobyli dwukrotnie tytuł wicemistrzów świata w piłce nożnej lekarzy, a w 2017 tytuł mistrzów świata pokonując kolegów z Francji 3:2. Obecnie preferuje rower i leśne ścieżki oraz – co chyba widać – politykę i pracę u podstaw.

Jakie są trzy najważniejsze wartości, jakie chciałby Pan zaszczepić młodzieży?

Tylko trzy? Wszak młodość, to różnorodność! Ale spróbuję się ograniczyć. Dobre wychowanie, kultura osobista, nauka, poczucie obowiązku i krytyczne myślenie. Trzeba bowiem wiedzieć, że inteligencja wymaga krytykowania wszystkiego, ale krytykowanie wszystkiego nie wymaga inteligencji.

Dziękujemy za rozmowę.


Źródło: Redakcja

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również