O tym, jak dziś wygląda sytuacja kredytobiorców we frankach, mniej więcej wiemy z doniesień medialnych. Co na to banki? Jak reagują na pozwy? Jak wiele mają do stracenia?
Banki powoli zmieniają nastawienie do frankowiczów
Jeszcze rok temu prezes NBP nie obawiał się wyroku TSUE, oświadczył, że nie spodziewa się dramatycznych problemów. Gdy wreszcie zapadł wyrok, sytuacja uległa zmianie – to teraz zwykle kredytobiorcy we frankach wygrywają w sądach. Frankowicze także coraz częściej pozywają banki, a te w odpowiedzi gromadzą rezerwy, których wysokość tylko na początku tego roku wynosiła ponad miliard złotych. Nadal jednak są to za niskie sumy.
Równolegle rozpoczyna się kryzys gospodarczy, NBP obniża więc stopy procentowe i drukuje rekordowe ilości pieniądza, a że system bankowy to system naczyń połączonych, oznacza to, że banki komercyjne znalazły się w naprawdę nieciekawej sytuacji – zyski zaczynają spadać. Dlatego można spodziewać się, że będą proponować ugody tym kredytobiorcom, którzy zdecydowali się wejść na drogę sądową. Zrobią wszystko, by ograniczyć straty.
Po ostatnich rozmowach z klientami widzimy, że instytucje finansowe przestraszyły się. Słyszymy, jak oferują obniżenie rat kredytowych, ale kredytobiorcy we frankach nie dają się nabrać. Wiedzą, że tylko pozywając bank, mogą odzyskać nadpłacone raty lub całkowicie uwolnić się od toksycznego kredytu.
Zmiana podejścia banków jednak cieszy, zwłaszcza, że jeszcze niedawno szły w zaparte. Metodą na odstraszanie frankowiczów od składania pozwów było np. pobieranie niesamowicie wysokich opłat za wydanie zaświadczenia o kredycie. Media donosiły o kosztach rzędu 2000 złotych! Na szczęście UOKiK interweniował już w tej sprawie.
Pozwanie banku – na co mogą liczyć frankowicze?
Co dalej? Na co mogą liczyć kredytobiorcy we frankach, którzy zdecydują się wejść na drogę sądową? Dziś już 70% wygranych frankowiczów dotyczy stwierdzenia nieważności umowy. W dużym skrócie oznacza to wzajemne zwrócenie sobie świadczeń: banki oddają to, co wypłaciły, kredytobiorcy to, co wpłacili.
Pojawia się natomiast problem – która koncepcja rozliczenia umowy jest bardziej wskazana: teorii dwóch kondykcji czy salda? Rzecznik Finansowy opowiada się za tą pierwszą, która notabene okazuje się korzystniejsza dla kredytobiorców. Druga zakłada bowiem oszacowanie korzyści, jakie osiągnęły obie strony.
Wielu zastanawia też kwestia roszczenia banków – chodzi o żądanie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Jest to jednak sprzeczne z prawem unijnym, roszczenie to potępia szereg instytucji państwowych, od RPO po RF. Dlatego tym argumentem bym się nie przejmowała, jeśli zniechęca kogokolwiek do pozwania banku.
O autorce:
Wanda Sielewicz – pasjonatka prawa, nie tylko polskiego. Doktorantka o dyscyplinie prawo Uniwersytetu Warszawskiego, magister prawa francuskiego o specjalizacji: francuskie i europejskie prawo biznesowe Uniwersytetu w Poitiers. Jest również z wykształcenia ekonomistą – ze specjalizacją w zarządzaniu finansami. Doświadczenie zawodowe zdobywała w warszawskich kancelariach prawnych, zajmując się prawem handlowym oraz procesowym o specjalności odszkodowawczej. Jej specjalizacja to odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne pozbawienie wolności osób represjonowanych z powodów politycznych w latach 1944-1989. Jej najnowszy projekt, mamkredytwefrankach.pl, skupia się na pomocy frankowiczom.