Górnik przysypany na skutek zawału, który wystąpił 4 grudnia br. w KWK "Ruda" Ruch "Bielszowice" nie żyje. Jego ciało zostało wydobyte na powierzchnię. Mężczyzna był pracownikiem kopalni od 2007 roku.
Górnik przysypany w kopalni Bielszowice nie żyje
We wtorek, 7 grudnia br. około godz. 12.00 ratownicy dotarli do 42-letniego górnika. Niestety potwierdziły się najgorsze prognozy. Lekarz stwierdził zgon 42-latka.
- O godz. 12.15 przebywający na dole lekarz stwierdził zgon. O 14.00 ciało górnika zostało przetransportowane na powierzchnię - podał Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy PGG.
42-latek jest 13. w tym roku śmiertelną ofiarą wypadków w polskim przemyśle wydobywczym, w tym dziewiątą w kopalniach węgla kamiennego. Był doświadczonym pracownikiem, zatrudnionym w kopalni od 14 lat.
Do sprawy za pośrednictwem mediów społecznościowych odniosła się także prezydent Rudy Śląskiej - Grażyna Dziedzic.
- Szanowni Państwo, niestety, górnik przysypany na skutek zawału, który wystąpił 4 grudnia br. w KWK „Ruda” Ruch „Bielszowice” nie żyje. Jego ciało zostało wydobyte na powierzchnię.
Nie ma słów, którymi mogłabym wyrazić żal i współczucie dla rodziny i bliskich Zmarłego, szczególnie dla żony i dzieci, które osierocił. Mam nadzieję, że w tych trudnych chwilach nie opuszcza ich wiara, że "śmierć jest początkiem, nie końcem" - napisała prezydent Rudy Śląskiej.
Prezydent podziękowała również wszystkim osobom zaangażowanym w akcję ratunkową.
- Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w akcję ratunkową, szczególnie ratownikom górniczym. Jak zwykle bez wahania ruszyliście, by wydobyć kolegów. Wiemy, że akcja była ekstremalnie trudna i niebezpieczna. Wasze zaangażowanie, odwaga, profesjonalizm zasługują na najwyższe uznanie i szacunek - napisała Grażyna Dziedzic.
Zawał w kopalni Bielszowice
Przypomnijmy, 4 grudnia, o godz. 8.52 w ruchu Bielszowice (należącej do kopalni Ruda) doszło do silnego wstrząsu. Jego energię oszacowano na 5x10^6 J. Do wstrząsu doszło na głębokości 780 metrów w rejonie 001Z, w pokładzie 504, na głębokości około 780 m. Prowadzone były tam prace konserwatorskie. W wyniku wstrząsu przysypanych zostało dwóch górników.
Jeden górnik został uratowany
Do jednego z górników ratownicy dotarli już w niedzielę. 31-latek został przetransportowany do szpitala świętej Barbary w Sosnowcu. Podczas transportu był przytomny, rozmawiał z ratownikami, skarżył się na ból nogi i pleców. 30-letni górnik został przyjęty na oddział ortopedii. Nie odniósł żadnych obrażeń wewnętrznych. Doznał jedynie rany w okolicy nogi, którą mu opatrzono.
Jak się okazało uratowany górnik, nie odniósł poważniejszych ran, ponieważ, podczas wstrząsu znalazł się w niewielkiej pustej przestrzeni w pobliżu jednostki napędowej przenośnika podścianowego. Górnik przebywał w powstałej tam niszy w pozycji siedzącej do czasu przybycia ratowników.
W kopalni nadal trwała dramatyczna akcja ratunkowa
W poniedziałek rano ratownikom spieszącym na pomoc drugiemu poszkodowanemu pozostało do przeszukania ok. 6 metrów rumowiska. Przed południem zlokalizowano poszukiwanego górnika, bez oznak życia. Mężczyzna znajdował się tam, gdzie ratownicy przewidywali i gdzie wskazywała na to jego lampa. 7 grudnia br. około godz. 12.00 ratownicy dotarli do 42-letniego górnika. Niestety potwierdziły się najgorsze prognozy. Lekarz stwierdził zgon 42-latka.
Okoliczności wypadku wyjaśniają kopalniane służby oraz Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach.