Piotrek Borys to 27-letni rudzianin, który od 11 lat pasjonuje się graffiti. Był jednym z twórców muralu, przedstawiającego rudzką wiewiórkę w Czarnym Lesie.
Graffiti nazywa się różne elementy wizualne (obrazy, napisy, rysunki) umieszczane w przestrzeni miejskiej. Zazwyczaj są to anonimowe twory, powstające również w nielegalnych miejscach. Dla jednych jest to akt wandalizmu, a dla innych forma sztuki.
Piotrek na co dzień pracuje w jednym z katowickich marketów, a graffiti traktuje jako rozrywkę i sposób na relaks. Na Bykowinie znajdują się garaże, gdzie od lat maluje wraz ze znajomymi. Kolorowe garaże promieniują pozytywną energią wśród szarych blokowisk. W tym miejscu również co roku odbywa się impreza „Kluski Śląskie”. Event odbywa się w urodziny jednego z rudzkich grafficiarzy i skupia pasjonatów malowania.
Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z graffiti?
Wszystko zaczęło się, kiedy miałem 16 lat, czyli 11 lat temu na garażach. Wszystkie treningi odbywały się od strony krzaków żeby nikt tego nie widział. Kiedyś była taka zajawka, że wszyscy malowali, ale zostali nieliczni. Ci którzy nadal się tym zajmują, malują naprawdę dobre prace.
Co na początku malowałeś, a co teraz?
Pierwsze prace powstawały za garażami również w miejscach nielegalnych, malowaliśmy głównie litery graffiti. Teraz już jesteśmy dorośli, wiele osób się ustatkowało i zajmujemy się tym tylko legalnie. Dla swojej satysfakcji dalej malujemy garaże i załatwiamy powierzchnie do malowania. Ostatnio malowaliśmy również rudzką wiewiórkę.
Jak to jest z tymi garażami, trzeba mieć zgodę na malowanie?
Tak, o te garaże walczyliśmy kilka lat aż właściciele zdecydowali się żeby je pomalować. Pierwsze graffiti powstawało od tej strony nielegalnie. Zdarzało się, że w trakcie malowania podchodził właściciel i pytał co tu robimy, mówił, że to jego własność i kazał nam zamalować nasze graffiti. Jednak kiedy graffiti było już gotowe to się spodobało i nawet chciał nam za to zapłacić.
Co przedstawia to graffiti?
To są nasze litery, można powiedzieć, że nasza chora wyobraźnia.
Ile osób tutaj maluje?
Na tej ściance było pięć osób. Są tutaj prace ludzi nie tylko z Rudy Śląskiej. Pierwsza praca jest kolegi, który obecnie mieszka na Majorce, kolejna jest od kolegi z Częstochowy, a później kolegów z Rudy.
Graffiti głównie przez starsze pokolenie jest postrzegane jest jako akt wandalizmu. Z jakim odbiorem się spotykacie?
Coraz częściej starsi ludzie wiedzą już co to jest graffiti, murale. Zdarza się, że przechodzą, chwalą nas i klepiąc po ramieniu mówią „bardzo fajne, szkoda, że wam to zamalują kibole”. Także odróżniają już akt wandalizmu od sztuki, ale nie zawsze, wtedy trzeba podejść i wytłumaczyć. Odbiór jest coraz lepszy.
Malowałeś również mural z wiewiórką. Czy jest dużo komercyjnych zleceń?
Jest ich coraz więcej. Mural z wiewiórką wywalczyliśmy po trzech latach z Urzędem Miasta. Udało się znaleźć sponsora, a miasto udostępniło nam budynek do pomalowania. W związku z tym zażyczyli sobie żeby była na muralu wiewiórka, nasze logo, a sponsor zażyczył sobie żeby był blok, którym się zajmuje. Poza tym malowaliśmy kosmos w jednej z częstochowskich dyskotek i mniejsze zlecenia, jak np. Drink Bar Matik, Los Kurczakos.
Opowiedz o historii zaręczyn
Przyjechał kolega z dziewczyną z Bułgarii. Ona była zupełnie nieświadoma, co się będzie działo. W konspiracji chłopak, zapalony grafficiarz, namalował na jednym z garaży graffiti w postaci pierścionka. Były kwiaty, szampan, muzyka i oczywiście pierścionek, nie tylko ten namalowany, ale i prawdziwy. Tak się właśnie oświadczył.
Osoby zainteresowane realizacją graffiti zapraszamy do kontaktu z Piotrkiem pod numerem 790 311 068.