Wiadomości z Rudy Śląskiej

"Nasz dom jest w dwóch miejscach" - Wojciech Kostka o przyjaźni polsko-irlandzkiej

  • Dodano: 2017-05-10 23:15, aktualizacja: 2020-09-08 14:23

Kiedy ponad 10 lat temu Pan Wojciech wraz z żoną wyjechali do Irlandii, nie wiedzieli, jak potoczą się ich losy. Dziś wiedzą, że była to dobra decyzja. Postanowili założyć Polsko-Irlandzkie Stowarzyszenie Edukacyjne, by szerzyć język polski oraz wspierać integrację Polaków z mieszkańcami Zielonej Wyspy.  Już za dwa tygodnie w w naszym mieście odbędzie się Polska Eire Festival, organizowany właśnie przez stowarzyszenie. Jego celem jest zaprezentowanie, jak wiele rzeczy łączy nas z mieszkańcami Irlandii, pomimo dzielących nas różnic kulturowych i tysięcy kilometrów. O festiwalu i wyjątkowym stowarzyszeniu rozmawiamy z ich pomysłodawcą Wojciechem Kostką.

Na początku chciałam zapytać, co sprawiło, że postanowił Pan wyjechać z żoną właśnie do Irlandii?

Jeszcze w Polsce pracowałem w Urzędzie Miasta, w zespole, który był odpowiedzialny za budowę oczyszczalni ścieków oraz kanalizację w Rudzie Śląskiej. Był to projekt finansowany przez Unię Europejską. W ramach pracy w tym zespole nabyłem doświadczenia w zakresie projektów unijnych oraz przetargów przy użyciu prawa zamówień publicznych w Unii Europejskiej, które wówczas jeszcze w Polsce nie funkcjonowało, ponieważ przyjęliśmy je dopiero po wstąpieniu do Unii Europejskiej. Dzięki właśnie temu doświadczeniu postanowiłem ubiegać się o pracę w instytucjach unijnych i udało się. Wyjechaliśmy z rodziną do Irlandii ponad 10 lat temu.

Jak często wracają Państwo do Polski?

Jednym z plusów pracy dla instytucji unijnych jest to, że ilość przysługującego urlopu jest dosyć szczodra. To pozwala nam na co najmniej miesięczny pobyt w Polsce co roku. Jesteśmy bardzo związani z Rudą Śląską i z naszą rodziną, która tutaj żyje. Dlatego staramy się, aby ten kontakt był częsty i żywy. Mamy też dzieci i bardzo zależy nam na tym, żeby one utrzymywały kontakt z rodziną, ojczyzną – tą dużą i małą – tradycją, językiem oraz kulturą.

Czy życie w Irlandii bardzo różni się od życia w Polsce?   
 
Na pierwszy rzut oka Irlandia wydaje się krajem bardzo podobnym do Polski. W obu dominuje religia katolicka, rodzina jest bardzo ważna, a do prawa ma się stosunek nieco nieufny, co ma związek z historią kraju, a wiec podobnie jak w przypadku Polski. Społeczeństwo irlandzkie uległo w ostatnich dwóch dekadach dużym zmianom i stało się wielokulturowe, Po części przyczynili się do tego imigranci z Europy Wschodniej, a po części także przybysze z innych części świata. Z czasem zauważa się więcej różnic między naszymi krajami. Głównie związanych z kulturą. Dla przykładu Polacy mają tendencję do mówienia pewnych rzeczy wprost np. w pracy, Irlandczycy natomiast są bardzo uprzejmi i sugerują dane rzeczy, ale nie są tak bezpośredni. Czasami dochodzi z tego powodu do drobnych nieporozumień w pracy czy w życiu prywatnym, ale można się do tego przyzwyczaić. Irlandczycy są bardzo otwarci na inne narodowości. Właśnie dlatego Polacy tak dobrze się tutaj aklimatyzują i integrują z lokalną społecznością.   
 
Czy na Zielonej Wyspie jest wielu Polaków?    

Irlandia przez ostatnie lata stała się krajem, w którym utworzyła się duża, diaspora polska. Polacy są bardzo dobrze przyjmowani i świetnie integrują się z rdzennymi mieszkańcami. Obecnie możemy już mówić o nowym pokoleniu – tych, którzy tu się urodzili i którzy przyjmują podwójne obywatelstwo. Zresztą wyniki ostatniego spisu powszechnego mówią same za siebie. Podobnie jak i w 2010 roku Polacy okazali się być największą, bo liczącą ok. 125 tys. osób mniejszością narodową, podczas gdy wcześniej zawsze byli to Anglicy. Irlandczycy podchodzą z zaciekawieniem do naszej kultury i samego kraju. Szczególnie od pamiętnych mistrzostw Europy w piłce nożnej, kiedy to wielu z nich odwiedziło nasz kraj. Irlandzkie ministerstwo edukacji planuje wprowadzenie języka polskiego do szkół, a nasze kultury przenikają się coraz bardziej. Ciekawostką może być to, że w bibliotekach publicznych można wypożyczać książki używając terminali obsługujących w języku angielskim, irlandzkim i właśnie polskim. Podobnie ma się rzecz z zakupem biletów kolejowych.

Co zainspirowało Państwa do założenia Polsko-Irlandzkiego Stowarzyszenia Edukacyjnego?

Nasze pobudki były trochę egoistyczne. Mamy po prostu dzieci w wieku szkolnym i zastanawialiśmy się, co zrobić, aby zachowały one umiejętność bilingwizmu, czyli perfekcyjnego posługiwania się oboma językami. Mimo, że w domu mówimy po polsku, to jednak wszechobecny język angielski mocno wypiera ten ojczysty. Dlatego właśnie postanowiliśmy założyć szkołę weekendową dla dzieci polskojęzycznych.   

Czym dokładnie zajmuje się Stowarzyszenie?

Głównie zajmujemy się prowadzeniem szkoły. Zajęcia odbywają się w soboty, przez 4 godziny prowadzimy zajęcia z języka polskiego, geografii połączonej z historią oraz muzyki. Zajęcia są skierowane dla dzieci polskojęzycznych, ale wiele z nich pochodzi np. z rodzin mieszanych. Obecnie co weekend w szkole zjawia się około 50 dzieci w przedziale wiekowym od 6 do 12 lat, a w prowadzenie placówki zaangażowanych jest 8 osób. Dodatkowo od dwóch lat organizujemy tutaj festiwal polsko-irlandzki, który w tym roku przeniesie się także do Rudy Śląskiej oraz wspieramy różne inicjatywy integracyjne. Jednym z naszych sukcesów było utworzenie sekcji z książkami polskich autorów, w języku polskim i angielskim w bibliotece publicznej w Arklow, aby móc również Irlandczykom przybliżać polską literaturę. Pomysł ten spotkał się z dużym zainteresowaniem. Sekcja już działa i cieszy się naprawdę dużą popularnością wśród lokalnych mieszkańców. Organizujemy również różne imprezy kulturalne czy wycieczki dla dzieci jak i dorosłych. Chcemy budować i wzmacniać tą sieć powiązań między Polonią i rdzennymi mieszkańcami Zielonej Wyspy.

W 2016 roku stowarzyszenie zostało uhonorowane nagrodą The People of the Year Awards w kategorii Integracja Społeczna. To wyjątkowe odznaczenie. Jak Państwo na nie zareagowali?  

Celem naszego stowarzyszenia poza szerzeniem polskiej kultury i promocją języka polskiego zawsze było wspieranie integracji obydwu społeczności. To była dla nas olbrzymia radość, że zostaliśmy zauważeni i docenieni właśnie przez Irlandczyków.

Już niedługo w Rudzie Śląskiej odbędzie się festiwal polsko-irlandzki. Skąd narodził się pomysł na właśnie takie przedsięwzięcie?

Powody były dwa – jeden z nich prywatny, bo z Rudą Śląską jesteśmy związani bardzo silnie i dobrze się tutaj czujemy. Ponadto chcemy pokazać, jak wiele możemy czerpać ze swoich kultur. Dwa lata z rzędu organizowaliśmy ten festiwal w Irlandii promując w ten sposób polską kulturę, ale przede wszystkim skupialiśmy się na tym, by zaprezentować lokalnej społeczności jak dobrze się tutaj czujemy. Później narodził się pomysł, aby rozszerzyć organizację festiwalu właśnie o Polskę, a wybór padł z oczywisty względów na nasze rodzinne miasto. Od momentu powstania tej inicjatywy spotkaliśmy się z pozytywnym zainteresowaniem władz miasta. Równocześnie zaskoczył nas duży i szybki odzew ze strony lokalnych działaczy, organizacji, czy szkół, które zainteresowały się współpracą w ramach festiwalu. W tym mieście jest olbrzymi kapitał społeczny, dlatego w pełni świadomie wybraliśmy Rudę Śląską. Pierwsze rozmowy na ten temat odbyły się w ubiegłym roku i momentalnie otrzymaliśmy wsparcie tej inicjatywy ze strony zarówno Ambasady RP w Dublinie, jak i Ambasady Irlandii w Polsce. Należy tu podkreślić szczególną rolę polskiej placówki dyplomatycznej w Dublinie, która była inicjatorem utworzenia Polska Eire Festival w 2015 r., i bez której wsparcia kolejne edycje festiwalu nie byłyby możliwe.

Jakie atrakcje czekają rudzian podczas tygodniowego festiwalu?
               
Trudno byłoby je wymienić na tzw. jednym wydechu. Początkowo myśleliśmy tylko o weekendowym przedsięwzięciu. Jednak zgłosiło się do nas tak wielu partnerów, iż ostatecznie zdecydowaliśmy, że festiwal będzie trwał aż tydzień. Współpracować będziemy m.in. z wieloma rudzkimi szkołami, które bardzo prężnie podeszły do zadania, z rudzkim klubem rugby, ze Stowarzyszeniem InnI, Muzeum im. Maksymiliana Chroboka, Centrum Inicjatyw Społecznych „Stary Orzegów”, Miejską Biblioteką Publiczną czy filatelistami. Wypada tu przy okazji również wspomnieć o Fundacji Kultury Irlandzkiej z Poznania, która również pomaga nam w przygotowaniach do festiwalu oraz jego realizacji. Oficjalne otwarcie Polska Eire Festivalu w Rudzie Śląskiej odbędzie się 20 maja na Burloch Arenie, gdzie po raz pierwszy w historii żeńskiego rugby w Polsce będziemy świadkami meczu w pełnym, czyli 15-osobowym, składzie. Na boisku pojawią się rudzkie rugbystki wzmocnione zawodniczkami z innych polskich klubów, a ich rywalem będzie żeńska drużyna z Arklow Rugby Football Club z Irlandii. Między innymi w ten sposób chcemy pokazywać to, co łączy nasze kraje. Podczas koncertu, zamykającego 27 maja festiwal, zagra Częstochowa Pipes & Drums – jedyna orkiestra wykonująca tradycyjną szkocką muzykę. Tego dnia wystąpi również znany w Polsce zespół Carrantuohill, a gwiazdą specjalną będzie irlandzki gitarzysta i tekściarz Barry Jay Hughes. Każdy mieszkaniec Rudy Śląskiej i nie tylko, powinien znaleźć cos dla siebie, ponieważ festiwal będzie obfitował w imprezy sportowe, kulturalne, muzyczne i artystyczne. 

Czy myślał Pan kiedyś nad stworzeniem siedziby stowarzyszenia w Polsce?
 
Bardzo chciałbym utworzyć kiedyś oddział naszego stowarzyszenia w Polsce, ale to jest raczej dalsza przyszłość. Mam nadzieję, że festiwal będzie udany i jeżeli te osoby, które teraz tak aktywnie udzielają się w jego organizację, będą chciały dalej z nami współpracować, to nie wykluczam takiej opcji. Jestem bardzo mile zaskoczony ilością osób, które zaangażowały się w to wydarzenie. Myślę, że to dobry prognostyk na przyszłość.

Czy myśleli Państwo kiedyś o powrocie do Polski na stałe?

My jesteśmy w takiej szczęśliwej sytuacji, że nasz dom jest w dwóch miejscach. W Irlandii trzyma nas praca, stowarzyszenie, wiele niesamowitych osób, które poznaliśmy podczas tego prawie 13 letniego pobytu tutaj oraz przyszłość naszych dzieci. Na śląsku od czasu naszego wyjazdu wiele się zmieniło. Może ludzie, którzy mieszkają tu stale tak tego nie zauważają, ale my widzimy ogromne pozytywne zmiany i bardzo nas to cieszy. Jednak na tym etapie życia nie myślimy o tym czy będziemy żyć tu, czy tam. Cieszymy się z tego, że możemy spędzać niezapomniane chwile zarówno w Polsce, jak i w Irlandii.

Bardzo dziękuję za poświęcony czas.

Dziękuję.

"Nasz dom jest w dwóch miejscach" - Wojciech Kostka o przyjaźni polsko-irlandzkiej

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również