Każde dziecko na Górnym Śląsku wie, że prezenty na Boże Narodzenie przynosi Dzieciątko, a nie żaden Mikołaj czy Gwiazdor. To jeden z najbardziej charakterystycznych śląskich zwyczajów wigilijnych, ale jest ich o wiele więcej. Co jeszcze wyróżnia nasz region?
Wigilia, a właściwie Wilijo, to najważniejsza część świąt na Górnym Śląsku. Tego wieczoru przy stole spotyka się cała rodzina, a każdy stara się postępować jak najlepiej, bo „jakiś we Wilijo, takiś cołki rok”. Wigilijną kolację poprzedza całodniowy post, a do stołu można usiąść, dopiero gdy na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka. Zanim rozpocznie się ucztowanie rodzina, dzieli się opłatkiem i składa sobie życzenia.
Prezenty na Górnym Śląsku przynosi Dzieciątko
Dzieci w Wigilię czekają oczywiście na prezenty, które na Górnym Śląsku przynosi Dzieciątko (choć na Śląsku Cieszyńskim jest to Aniołek, bardziej kojarzony z kościołem ewangelickim). Początków tradycji związanych z Dzieciątkiem należy szukać w dalekiej Hiszpanii
Motyw Dzieciątka po raz pierwszy pojawił się blisko pięćset lat temu, a jego źródeł należy upatrywać w dalekiej Hiszpanii. Tam na podstawie widzenia jednego z zakonników wykonano specjalną, drewnianą i pokrytą woskiem figurkę małego Jezusa z uniesionymi do góry rękami.
W połowie XVI wieku podobną figurkę do Czech przywiozła hiszpańska księżna Maria Manrique de Lara. Podobizna małego Jezusa trafiła w końcu do kościoła Matki Boskiej Zwycięskiej w Pradze, gdzie powoli zaczęła być otaczana kultem.
Podczas wojny trzydziestoletniej, czyli podczas konfliktu zbrojnego między państwami protestanckimi a dynastią Habsburgów, którzy pozostawali katolikami, wspomniany kościół został splądrowany, a figurce Dzieciątka zniszczono charakterystycznie uniesione ręce. Zbezczeszczenie figurki jeszcze bardziej wzmocniło kult małego Dzieciątka.
W drugiej połowie XVII wieku w Tarnowskich Górach wybucha epidemia, której ustanie przypisywane jest obrazowi Matki Boskiej Piekarskiej – wieść o cudownym wizerunku szybko dociera do Czech, a w kilka lat później malunek z Piekar wędruje po Pradze od parafii do parafii. Z kolei właśnie z praskich parafii do nas zaczęły spływać wizerunki małego Jezusa z uniesionymi dłońmi.
Dzieciątko, które pojawiło się wtedy w niemal każdym śląskim kościele, przeniknęło do świadomości Ślązaków i stało się częścią naszej unikatowej, świątecznej tradycji. Dlatego dzisiaj w naszych domach prezenty pod choinką kładzie nie kto inny, ale sam mały Jezus.
Łuska karpia w portfelu, a pieniądze pod talerzem
W wielu śląskich domach jeszcze przed Wigilią pamięta się o tym, by przy patroszeniu karpia odłożyć kilka łusek, które następnie wkłada się do portfela. Nasi dziadowie wierzyli, że dzięki łuskom nie tylko przez cały rok nie zabraknie nam pieniędzy, ale będziemy także chronieni przed kradzieżami i oszustwami oraz w odpowiednim momencie powstrzymamy się przed lekkomyślnym wydawaniem pieniędzy.
Podczas wigilijnej kolacji nie zaszkodzi włożyć pieniędzy pod talerz, to również zapewnić ma dobrobyt przez cały kolejny rok.
Świąteczna kuchnia po śląsku
Nic tak nie wzbudza grudniowego apetytu jak wigilijne potrawy. Jako że symbolika była bardzo ważna dla śląskich tradycji, tutaj również nie mogło jej zabraknąć. Dwanaście potraw symbolizowało dwunastu apostołów Jezusa, dwanaście miesięcy w roku, oraz było odwrotnością pechowej liczby trzynaście. Symbolizowały również urodzaj i bogactwo na stole, oto kilka z tych tradycyjnych potraw.
Nie ma Wigilii bez makówek
Każda szanująca się śląska gospodyni na Wigilię przygotowuje makówki. Przepis na makówki może się różnić w zależności od rodzinnych tradycji i miejsca zamieszkania, ale podstawą zawsze jest mak. Do tego pieczywo, mleko lub woda, miód lub cukier oraz bakalie. Makówki na Górny Śląsku przygotowuje się tylko i wyłącznie w okresie świątecznym.
Moczka i siemieniotka
W tradycyjnych śląskich domach na Wigilię nadal przygotowuje się moczkę i siemieniotkę. Moczka często traktowana jest jako deser, a przepisów na to danie jest tyle, co gospodyń. Podstawą jest piernik, podobno najlepszy ten zeszłoroczny. Do moczki dodaje się także m.in.migdały, rodzynki, suszone śliwki, suszone morele, suszone figi, suszone daktyle, orzechy laskowe i dużą ilość ciemnego piwa, w którym moczy się składniki. Zamiast piwa dawniej używano wywaru jarzynowego lub rosołu na łbach karpi. Przepis na moczkę zmieniał się, dziś można spotkać go również bez dodawania piwa, z dodatkiem owoców oraz kompotów, tak aby moczka była słodka.
Siemieniotka to zupa z nasion konopi z gotowaną na sypko kaszą gryczaną, na Śląsku znaną jako pogańskie krupy. Zupę podawano z gotowaną na sypko kaszą gryczaną (którą nazywano na Śląsku tatarczaną lub pogańską) albo z grzankami. Według ludowych wierzeń ta potrawa miała moc leczniczą – uważano, że chroni przed świerzbem i wrzodami.
Zupa z głów ryb i kompot z suszu
Śląska Wigilia zaczyna się często od zupy gotowanej na głowach ryb. Dla wielu osób zupa ta nie kojarzy się zbyt dobrze, właśnie z powodu wyglądu rybich głów. Warto zagryźć jednak zęby i przygotować zupę, gdyż jej smak jest wyjątkowy. Zupę najczęściej podaje się z grzankami. Do picia serwuje się oczywiście kompot z suszonych owoców, choć trzeba przyznać, że nie wszyscy za nim przepadają.
Betlyjka i adwyntkrance
Kolejnym tworem, bez którego nie można było się obejść była betlyjka – stajenka betlejemska bardzo często strugana przez głowę rodziny (najczęściej ojca), lub odlewana z gipsu, a następnie malowana przez matkę, bądź dzieci, dla których adwent był również okresem wyczekiwania na świętego Mikołaja.
W okresie przedświątecznym wielu Ślązaków przygotowuje także adwyntkrance, czyli wieńce adwentowe. Umieszcza się na nich cztery świeczki, które symbolizują niedziele adwentowe. Co niedziela zapala się kolejną w oczekiwaniu na Boże Narodzenie.