W samo południe pod zegarem przy KWK Halemba rozpoczęły się uroczystości upamiętniające śmierć 23 górników, którzy 12 lat temu zginęli tragicznie pod ziemią w wyniku wybuchu metanu.
Przedstawiciele górników zebrali się pod tym charakterystycznym zegarem, bo jest to miejsce, w którym przed dwunastoma laty z przerażeniem i niecierpliwością zatroskane do głębi rodziny wyczekiwały swoich bliskich – ci jednak już nigdy do nich nie wrócili, bo odeszli na wieczną szychtę.
Na początku uczczono pamięć zmarłych minutą ciszy. Następnie głos zabrali przedstawiciele związków zawodowych, którzy nie szczędzili gorzkich słów w stronę osób odpowiedzialnych za tę pamiętną tragedię.
To, co stało się w 2006 roku, to nie tylko wina dyrekcji, głównego dyrektora wentylacji, ludzi, którzy dali się zmusić do rzeczy, których nie powinni robić tam na dole – do ukrywania stężeń metanu, pyłu – ale także osób, które w imieniu Wyższego Urzędu Górniczego, Okręgowego Urzędu Górniczego, jeździły na kontrole na tą ścianę, decydowały jakie mają być zasady bezpieczeństwa, bo tylko ich zeznania, tylko ich potwierdzenia mogły doprowadzić do tego, żeby skazano winnych. Ale trzeba powiedzieć, że ci ludzie do dzisiaj kryją tych, którzy zamordowali górników.
Dlaczego dzisiaj tak mówię? Bo niestety na tej kopalni w ciągu 2,5 roku zostało zapalonych trzy ściany. Ludzie, którzy decydują w Wyższym Urzędzie Górniczym, Okręgowym Urzędzie Górniczym o tym, jakie mają być zasady profilaktyki, jak można likwidować albo nie likwidować ścian, odpowiadają za to, że dzisiaj na tej kopalni narażało się zdrowie i życie górników, i ta kopalnia straciła ponad 3 miliony ton węgla, którego nie można wydobyć, bo został zapalony – mówił Marceli Murawski, Przewodniczący WZZ Sierpień 80 przy KWK Halemba-Wirek.
Marceli Murawski w swoim wystąpieniu oskarża kontrolerów o zaniedbania, a także o brak ich realnego wpływu na poprawę warunków pracy i bezpieczeństwa górników. Jak twierdzi, nie powinni oni traktować swojej pracy lekko, nie powinni jedynie wystawiać zaleceń, ale powinni respektować prawo i wymagać jego przestrzegania. Jeżeli odpowiedzialność i prawie wszystkie uprawnienia związane z funkcjonowaniem kopalni spoczywają na kierowniku ruchu zakładem, a urzędy takie jak WUG czy OUG tylko przyjeżdżają, piszą protokoły i zalecenia, to bezpieczeństwo górników staje pod znakiem zapytania.
Od zaleceń i dobrych rad to były babcie i są babcie, żeby kataru nie dostać, a nie to, żeby jakiś dyrektorek, czy jakiś inżynier, czy jakiś sztygar narażał górnika na utratę zdrowia lub życia – i to z premedytacją! Dwie ściany, które zostały zapalone przez 11 ostatnich miesięcy na Ruchu-Bierlszowice kontrolowali inspektorzy! (…) Dlatego dziś twierdzę, że WUG, OUG, PIP albo zostanie zreformowany i ci inspektorzy będą mieli prawa takie jak prokurator, który stwierdza, że ktoś kradnie, ktoś łamie jakieś przepisy, albo będą zjeżdżać tacy ludzie jak dzisiaj, którzy szukają profesury, doktoratu, habilitacji… - mówił Marceli Murawski
Na końcu pod zegarem złożono wieńce, kwiaty i znicze.
Zapraszamy do obejrzenia fotoreportażu.