Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie sobotniego wypadku w kopalni Bielszowice, w wyniku którego ucierpiał jeden górnik, a drugi zmarł. Prokuratura sprawdza, czy nie doszło do nieumyślnego narażenia pracowników na utratę zdrowia i życia.
Śledztwo w sprawie sobotniego wypadku w kopalni Bielszowice
Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Rudzie Śląskiej. Sprawdzane będzie przede wszystkim to, czy nie doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci 42-letniego górnika.
- Zostało wszczęte śledztwo w sprawie wypadku przy pracy i nieumyślnego spowodowania śmierci pracownika. W dniu dzisiejszym została też zarządzona sekcja zwłok zmarłego - powiedział dla TVN24 prokurator rejonowy w Rudzie Śląskiej Adam Grzesiczek.
Prokuratura gromadzi i zabezpiecza obecnie dokumentację związaną z tym zdarzeniem. Sprawdzane będzie przede wszystkim to, czy ze strony pracodawcy zostały spełnione wszystkie wymogi związane z bhp, czy nie doszło do nieumyślnego narażenia pracowników na ciężki uszczerbek na zdrowiu lub śmierć.
Odrębne postępowanie w sprawie tąpnięcia i wypadku zbiorowego prowadzi także nadzór górniczy. W środę w rejonie wypadku przeprowadzono wizję lokalną.
Wstrząs i zawał w kopalni Bielszowice
Przypomnijmy, 4 grudnia, o godz. 8.52 w ruchu Bielszowice (należącej do kopalni Ruda) doszło do silnego wstrząsu. Jego energię oszacowano na 5x10^6 J. Do wstrząsu doszło na głębokości 780 metrów w rejonie 001Z, w pokładzie 504, na głębokości około 780 m. Prowadzone były tam prace konserwatorskie. W wyniku wstrząsu przysypanych zostało dwóch górników.
Do jednego z górników ratownicy dotarli już w niedzielę. 31-latek został przetransportowany do szpitala świętej Barbary w Sosnowcu. Podczas transportu był przytomny, rozmawiał z ratownikami, skarżył się na ból nogi i pleców. 30-letni górnik został przyjęty na oddział ortopedii. Nie odniósł żadnych obrażeń wewnętrznych. Doznał jedynie rany w okolicy nogi, którą mu opatrzono.
Jak się okazało uratowany górnik, nie odniósł poważniejszych ran, ponieważ, podczas wstrząsu znalazł się w niewielkiej pustej przestrzeni w pobliżu jednostki napędowej przenośnika podścianowego. Górnik przebywał w powstałej tam niszy w pozycji siedzącej do czasu przybycia ratowników.
W poniedziałek rano ratownikom spieszącym na pomoc drugiemu poszkodowanemu pozostało do przeszukania ok. 6 metrów rumowiska. Przed południem zlokalizowano poszukiwanego górnika, bez oznak życia. Mężczyzna znajdował się tam, gdzie ratownicy przewidywali i gdzie wskazywała na to jego lampa. 7 grudnia br. około godz. 12.00 ratownicy dotarli do 42-letniego górnika. Niestety potwierdziły się najgorsze prognozy. Lekarz stwierdził zgon 42-latka.