Rozmawiamy z Aliną Szulirz, prezes Stowarzyszenie św. Filipa Nereusza.
Proszę powiedzieć o działalności stowarzyszenia.
Stowarzyszenie działa od 1999 roku. Powstało, by pomagać dzieciom.
W 2000 roku powstała świetlica socjoterapeutyczna w Halembie, 2005 w Rudzie, a w 2012 ognisko w Bykowinie.
Kiedy zaczęliśmy pomagać dzieciom zauważyliśmy, że potrzebne jest też zaopiekowanie się młodzieżą i stworzenie jej szans na wszechstronny rozwój. W 2005 roku powstały Kluby Młodzieżowe.
Od kilku lat widzimy, że potrzebne jest nie tylko wspieranie dzieci i młodzieży, ale całych rodzin. Uczymy się tej pracy. Wciąż szukamy nowych rozwiązań. Staramy się przełamywać schematy i obalać stereotypy. Wiele rodzin potrzebuje wsparcia, niekoniecznie tego materialnego.
Praca w Stowarzyszeniu opiera się na trzech zasadach:
- dobro wypiera zło – im więcej będzie go w życiu dzieci, młodzieży i rodzin, tym mniej będzie miejsca na zło lub nieco inaczej: trzeba wydobyć z człowieka dobro, które w nim jest i mu je pokazać, by miał siłę zmieniać coś na lepsze w swoim życiu (ma to związek z poczuciem własnej wartości, godności i sprawstwa)
- prawdziwe życie – działamy – to znaczy nie mówimy o tym, że chcielibyśmy pomóc, tylko po prostu pomagamy
- podaj dalej – szczególnie ją akcentujemy – jeśli Ty doświadczyłeś czegoś dobrego, to najszybciej jak się da, zrób coś dobrego dla innych. To pomaga przyjmować pomoc, dobrze ją wykorzystać, a także odkryć, że jest się wartościowym człowiekiem. Motywuje to do wprowadzania zmian w swoim życiu.
Jaki jest główny cel, misja stowarzyszenia?
Istniejemy po to, by wspierać rozwój: dziecka, nastolatka, osoby dorosłej (niezależnie od ich sytuacji życiowej, statusu materialnego, itp.) i czynić to zgodnie i w duchu Ewangelii.
Prowadzone są zajęcia dla dzieci, młodzieży, a także dla seniorów.
Seniorzy są z nami od września i bardzo cenimy sobie współpracę z nimi. Dostrzegliśmy, że dzieciakom brakuje babć i dziadków (kontaktu z ciepłymi, dobrymi i pogodnymi ludźmi), dochodziły też do nas sygnały, że wiele starszych osób czuje się osamotnionych. Projekt był odpowiedzią na te potrzeby.
Stworzyliśmy seniorom okazję do spotkań i ciekawe zajęcia. W zamian poprosiliśmy o to, by stali się babciami i dziadkami dla naszych dzieciaków. To się udało!
Przychodzi pan, by grać z dziećmi w szachy, przychodzą panie, by czytać przedszkolakom, piec z nimi ciasteczka, itp. Podczas tych spotkań dzieci nie tylko doświadczają uwagi i bliskości osób starszych, ale uczą się też do nich szacunku. Młodzież z klubów asystowała seniorom podczas kursu komputerowego. Seniorzy o młodych mówili: "To są nasze Anioły”.
Jak wyglądał nabór do projektu?
Dołożyliśmy wszelkich starań, by akcja informacyjno-promocyjna dotarła do miejsc, gdzie przebywają ludzie starsi ( parafie, przychodnie). Wiadomość rozeszła się lawinowo. Liczba chętnych uczestników dwukrotnie przekroczyła nasze możliwości.
W jaki sposób projekt ten był finansowany?
Na jego realizację otrzymaliśmy środki z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Pozostała część była finansowana ze środków budżetu miasta.
Jakie są inne możliwości finansowania?
Marzę o tym, by Stowarzyszenie miało niezależność finansową i mogło realizować własne, autorskie pomysły. Pozyskując środki w konkursach, musimy w znacznym stopniu modyfikować nasze pomysły. Często wtedy nie odpowiadają one już w pełni na potrzeby osób, którym pomagamy. Powinno być tak: widzimy potrzebę – piszemy projekt – natychmiast przechodzimy do jego realizacji.
Pracujemy nad tym, by pozyskać grono osób gotowych systematycznie nas wspierać.
Na sukces pracują ludzie. Czy łatwo o nowych członków, wolontariuszy?
Mamy szczęście spotykać mądrych i dobrych ludzi, którzy chcą nam pomagać. Ich zaangażowanie i praca są nieocenione.
Cele na przyszłość stowarzyszenia.
Naszym marzeniem jest rozwój projektu "Anioł Stróż - przyjaciel rodziny”.
Zakłada on kojarzenie rodzin: tych, które potrzebują pomocy z tymi, które mają pragnienie pomagania. Rodziny zaprzyjaźniają się ze sobą, wspólnie spędzają czas, piją herbatę, rozmawiają o dzieciach, idą na spacer czy na zakupy, a kiedy jest jakiś problem – pomagają sobie. To obydwie strony ożywia, daje nadzieję i poczucie spełnienia. Widzimy, że dla wielu rodzin pomoc socjalna nie jest wystarczająca. Najlepiej nawet zorganizowana nie zastąpi przecież przyjaciela.
Dziękuję za rozmowę.