Podchodzą pod domy, wyjadają ze śmietników, niszczą trawniki, zdarza się nawet, że wchodzą na klatki schodowe. Są oswojone i przyzwyczajone do obecności człowieka. Mowa o dzikach, które rozpanoszyły się na dobre i utrudniają codzienne życie mieszkańców Rudy Śląskiej. Już nie raz pisaliśmy o tym problemie, a on wciąż jest aktualny.
- Chodzę na spacery z dwuletnim synem i bardzo często zdarza się tak, że musimy uciekać przed dzikami. Zawiadamiamy różne służby porządkowe, bo po prostu już nie radzimy sobie z tym problemem. Strach rano wychodzić z dzieckiem na ulicę – mówi pani Aniela, jedna z mieszkanek Bielszowic.
Jak poinformował wiceprezydent Krzysztof Mejer, z problemem dzików zmagają się przede wszystkim mieszkańcy Czarnego Lasu, Wirku i Bielszowic. Można je spotkać również w Halembie i Kochłowicach.
- W ostatnich tygodniach notujemy rekordową ilość zgłoszeń o pojawiających się w naszym mieście dzikach. Najwięcej interwencji mamy z trzech dzielnic: Czarnego Lasu, Wirku i Bielszowic. Ku naszemu zaskoczeniu najmniej dziki dają się we znaki mieszkańcom Halemby i Kochłowic, a więc dzielnic, które w naturalny sposób przylegają do kompleksów leśnych. To dowód na to, że dziki po prostu mieszkają w Rudzie Śląskiej - mówił Krzysztof Mejer.
Poza tym, że dziki nie boją się ludzi, to wyczuwają pożywienie. Dlatego apeluje się do mieszkańców, żeby nie wyrzucali odpadków poza teren swojej posesji, ponieważ stają się one łatwym pokarmem dla dzików.
- Dziki mieszkają tu, bo tu znajdują najłatwiejsze pożywienie. To pożywienie znajdują w pojemnikach na odpady lub też na naszych skwerach, wyrzucone przez mieszkańców. Apeluję do Państwa, byście bardzo zwracali uwagę na to, co robicie z resztkami jedzenia. Jeżeli wyrzucacie je do pojemników, pamiętajcie o zabezpieczeniu tych pojemników, bo dzik potrafi przewrócić 120-litrowy pojemnik. Jeżeli Państwu zależy na swoim bezpieczeństwie, naszym bezpieczeństwie, to bardzo Was proszę - nie dokarmiajcie dzików, nie wyrzucajcie bezmyślnie resztek jedzenia, bo dla nich jest to cenne pożywienie, dla którego żyją właśnie w mieście, a nie w lesie - mówił wiceprezydent.
Na sygnały mieszkańców odnośnie plagi tych zwierząt reagowały władze miasta. Od kilku lat na mocy decyzji Prezydenta Miasta prowadzony był odstrzał dzików. W ostatnich latach miasto zredukowało ich liczbę o 300 sztuk. Dodatkowo koła łowieckie redukują populacje tych zwierząt o kolejnych 200 sztuk rocznie. Mimo to wciąż są obecne w Rudzie Śląskiej.
Poprzednio oprócz odstrzału miasto podejmowało próby odławiania i wywozu zwierząt do większych, odległych kompleksów leśnych, nawet w rejon Pszczyny. Jednak, jak informują przedstawiciele rudzkiego magistratu, okazało się to całkowicie bezskuteczne, ponieważ dziki po krótkim czasie wracały.
Warto pamiętać, że odławianie i odstrzał nie są jedynymi sposobami rozwiązywania problemu dzikich zwierząt w mieście. Równie ważne jest przestrzeganie podstawowych zasad, m.in.:
- nie wolno gromadzić resztek żywności poza pojemnikami przeznaczonymi do zbierania odpadów komunalnych;
- nie należy wyrzucać poza obręb ogródków rekreacyjnych pozostałości roślinnych, w tym warzyw i owoców mogących stanowić pokarm dzikiej zwierzyny
- oraz w rejonie siedlisk ludzkich nie powinno się dokarmiać dzikiej zwierzyny.
To chociaż w części powinno zmniejszyć problem.
Warto również pamiętać, że w przypadku spotkania z dzikiem należy przede wszystkim zachować spokój – nie prowokować zwierzęcia i nie straszyć go. Dziki nie atakują bez powodu. Mogą to zrobić w obronie swoich młodych lub gdy są ranne i obawiają się ataku ze strony ludzi. Nie powinno się także traktować dzika jako atrakcji i go karmić.