Rozmawiamy z Teresą Kowalczyk, właścicielką restauracji Stara Drukarnia, która wygrała w plebiscycie na najlepszą restaurację.
Proszę opowiedzieć o swojej działalności.
Zainteresowania kulinarne przejawiałam od dziecka. Wyniosłam je z domu. Często asystowałam ojcu przy wyrobie wędlin, gotowaniu i tworzeniu nowych potraw Zawsze chciałam poprowadzić własną restaurację. Moje plany udało się zrealizować w listopadzie 2007. Wtedy to powstała Stara Drukarnia. Nazwa nawiązuje do historii obiektu, w którym działamy. Wcześniej mieściły się tutaj Zakłady Poligraficzne.
Jaka kuchnia dominuje w menu?
Jest to zarówno kuchnia regionalna śląska, jak i uniwersalna, europejska. Menu jest zróżnicowane zarówno pod względem proponowanych dań jak i ich ceny. Każdy może przyjść i skosztować naszego jedzenia. Prowadzimy także sprzedaż abonamentową obiadów dla firm i dla klientów indywidualnych. Gotujemy od dwóch lat dla grupy dietetyków. Zależy mi na tym, by klient był zawsze zadowolony, by dobrze się czuł. Przecież klient jest podstawą naszych działań. Stosujemy się również do przekazywanych nam uwag i sugestii.
W restauracji organizowane są również imprezy okolicznościowe?
Tak, organizujemy wesela (do 75 osób), komunie, stypy, spotkania firmowe. Dysponujemy przestronną salą, ogródkiem na zewnątrz. Obsługujemy konferencje, spotkania biznesowe, przygotowujemy catering.
Nie narzekamy na brak pracy. Cieszymy się, że klienci wychodzą zadowoleni i wracają do nas.
Współpraca z Rudzkim Inkubatorem Przedsiębiorczości to dodatkowy plus?
Oczywiście. Tym bardziej, że pani prezes działa bardzo prężnie, jest osobą niezwykle przedsiębiorczą, rozbudowała swą bazę sal konferencyjnych, organizuje wiele spotkań.
Restauracja działa już na rynku kilka lat. Co Pani radziłaby osobom, które startują z własną działalnością?
Przede wszystkim wytrwałości i pełnego przekonania o słuszności swojego wyboru. Nie można się poddawać, trzeba mieć dużo siły. Trudności na pewno będą się pojawiać, ale musimy dążyć do celu. Wtedy nawet skomplikowane i często niezrozumiałe decyzje urzędników są do pokonania.
Ta praca daje Pani satysfakcję?
Owszem, bo jest ona spełnieniem moich marzeń. Jeśli robi się coś, co się lubi, to nie wywołuje to zmęczenia i zniechęcenia.
Restauracja to nie praca jednostki, a zespołu.
Moi współpracownicy to osoby, które są tutaj od początku, od siedmiu lat. W przypadku stałej załogi, współpraca układa się pomyślnie, znamy swoje wzajemne oczekiwania. Sukces restauracji to nie tylko moja zasługa, ale całego zespołu. W większości są to młodzi ludzi i współpraca z nimi daje mi dużo satysfakcji i dodaje energii.
Często współpracuje z osobami z urzędu pracy. Kieruje się zasadą, że człowiekowi należy dać szansę, w żaden sposób go nie przekreślać. Należy mu zaufać, być otwartym na współpracę i dać możliwość rozwoju osobistego.
Czy jest Pani zadowolona z wyniku naszego plebiscytu?
Tak, bardzo. Aczkolwiek muszę przyznać, że również zaskoczona. Pierwsze gratulacje przekazała mi pani prezes Joanna Sochacka. Dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczynili, którzy głosowali i którzy w nas wierzą.
Dziękuję za rozmowę.