Z pewnością każdy z was przejeżdżając przez miasto, dostrzegł choć jedno wesołe, kolorowe graffiti z myszą w roli głównej. To dzieło Franka Myszy – pana Łukasza, streetartowca pochodzącego z Rudy Śląskiej. Mieliśmy okazję zadać mu kilka pytań związanych z jego artystyczną działalnością!
Franek Mysza został powołany do życia w 2005 roku – od tego czasu zarówno na terenie naszego województwa, kraju, a także poza jego granicami zaczęły pojawiać się graffiti przestawiające wesołą i barwną mysz. Prace pana Łukasza, tworzącego pod pseudonimem Franek Mysza, zdobią budynki użytkowe, garaże, mury, a także samochody! Dzięki poniższej rozmowie macie okazję poznać go bliżej!
M.Ś.: Jak narodziła się w Panu pasja do graffiti? Kiedy to się zaczęło?
F. Mysza: Od dziecka uwielbiałem malować, zaczynałem w szkolnych zeszytach na tylnych stronach, chyba jak każdy początkujący artysta. Pierwszy raz zobaczyłem coś w stylu graffiti w 1995 roku, gdy kolega przyniósł do szkoły kasetę Liroya — na okładce były "dziwnie" powyginane litery w tytule albumu, który nazywał się po prostu "LIROY ALBOOM". Zacząłem to przerysowywać i to chyba był faktycznie początek miłości do graffiti, chociaż sprayami zacząłem malować dopiero 2 lata później, czyli w 1997 roku.
M.Ś.: Stał się Pan najbardziej znanym artystą ulicznym na Śląsku, za sprawą słynnej już Myszy. Gdzie możemy podziwiać Pańskie prace? Czy "Myszę" możemy zobaczyć poza granicami naszego kraju?
F. Mysza: Dziękuję za te słowa, miło to słyszeć jednak uważam, że jest wielu artystów bardziej znanych ode mnie. W każdym razie na pewno postać Franka Myszy, którą wymyśliłem w 2005 roku, jest bardzo charakterystyczna i rozpoznawalna w wielu zakątkach kraju i nie tylko. Przez prawie 20 lat, odkąd ją maluję, powstały tysiące mniejszych lub większych murali z myszami.
Najbardziej egzotyczna wyprawa Franka odbyła się do Kairu, gdzie malowałem przy Wielkich Piramidach lub w "Mieście Umarłych" - zapraszam na Youtube, gdzie można zobaczyć relację i reportaż z tej podróży.
M.Ś.: Graffiti budzi wiele kontrowersji — jedni je kochają, inni — nienawidzą. Wielu kojarzy się z wandalizmem. Spotkał się Pan kiedyś z nieprzychylnymi komentarzami? Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
F. Mysza: Graffiti i Street Art są wandalizmem i sztuką jednocześnie. Głównie chodzi o odpowiedzialność człowieka, który ma farbę w ręce. Można bardziej lub mniej balansować na krawędzi wandalizmu i sztuki, ale zawsze będzie to powiązane ze sobą, bo o to chodzi w tej kulturze. Nie możemy wrzucać wszystkich do jednego wora. Moją dewizą jest zawsze "poprawianie" krajobrazu poprzez wyszukiwanie zniszczonych ścian czy garaży i nadawanie im nowego życia. Uwielbiam zmieniać brzydkie rzeczy w ładne i kolorowe.
fot. Daniel Sulewski
M.Ś.: Jak malować legalnie? Czy zdarzyło się, że został Pan jakoś upomniany czy zatrzymany przez stróży prawa?
F. Mysza: Aby malować legalnie trzeba mieć pozwolenie od właściciela nieruchomości. Czasami warto zapytać, zanim coś się pomaluje, bo konsekwencje zniszczenia mienia są dość surowe. Jeżeli przekraczają określoną wartość z wykroczenia, możemy zostać przestępcami i spędzić na koszt podatnika 48 godzin w darmowym hotelu, czego nikomu nie polecam! Oczywiście to dopiero początek problemów, ponieważ musimy zapłacić za wyrządzone szkody.
M.Ś.: Czy każdy może zgłosić się do Franka Myszy z prośbą o wykonanie graffiti na ścianie, czy samochodzie?
F. Mysza: Oczywiście, że tak, mam masę wiadomości z całej Polski. Wystarczy być trochę cierpliwym, a każdemu odpiszę. Kontaktować się ze mną należy w wiadomościach prywatnych na TT/ IG czy FB. Od niedawna maluję samochody, które stały się fenomenem w mediach społecznościowych, stąd kolejka oczekujących ciągle się wydłuża!
M.Ś.: Czy ma Pan jakieś rady dla początkujących, którzy chcieliby rozwijać się w tej dziedzinie?
F. Mysza: Przede wszystkim bądźcie konsekwentni i dużo trenujcie. Szkicujcie, malujcie — dobra technika rozwija się latami. Nie można się poddać po tygodniu ani po paru miesiącach. Swój styl i rozpoznawalność osiąga się latami ciężkiej pracy. Niekoniecznie graffiti musi być powiązanie z szukaniem adrenaliny. Można zacząć legalnie malować np. na swoim garażu za pozwoleniem rodziców, lub zapytać sąsiada i ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć oraz słuchać głosu serca.
Bardzo dziękuję za rozmowę!
W naszej galerii znajdziecie zaledwie garstkę prac Franka Myszy — bieżącą działalność artysty możecie śledzić na jego Facebooku!