Wiadomości z Rudy Śląskiej

Katolicy i ewangelicy żyją ze sobą razem - ks. Marcin Brzóska

  • Dodano: 2017-11-29 19:00, aktualizacja: 2017-11-30 08:44

Z ks. Marcinem Brzóską, proboszczem wireckiej Parafii Ewangelickiej rozmawiamy o tym, co łączy luteran i katolików oraz o jubileuszu 500-lecia Reformacji. Pytamy też, jak ewangelicy obchodzą Adwent i Boże Narodzenie.

Weronika Grychtoł: Parafia Ewangelicka w Wirku będzie w przyszłym roku obchodzić 120-lecie istnienia. Ilu liczy obecnie parafian?

Ks. Marcin Brzóska: Parafia została powołana dekretem 1 stycznia 1898 roku. Z okazji jubileuszu przygotowujemy specjalny kalendarz i wiele wydarzeń towarzyszących. Wirecka parafia liczy obecnie 200 osób – ludzie wyprowadzają się, ale i sprowadzają do miasta, stąd ta liczba się zmienia. Panuje tu rodzinna atmosfera-widać to na różnego rodzaju spotkaniach, uroczystościach, jak i na co dzień-kościół przed nabożeństwem jest pusty, bo ludzie spotykają się przed wejściem, rozmawiają i żartują, dopiero jak zabiją dzwony, to wchodzą do świątyni. To jest piękne. Myślę, że to przywiązanie rudzian do parafii można uzasadnić historycznie. Przed powstaniem kościoła nabożeństwa zarówno katolickie, jak i ewangelickie, odbywały się w zamkniętym więzieniu wireckim. To ludzie chcieli, aby ten kościół tu powstał i tak też się stało – świątynia powstała w dwa lata, co nawet przy dzisiejszej technice wydaje się nie do pomyślenia.

Po tylu latach jaki jest stan wireckiej świątyni?

Jesteśmy kilkanaście lat po remoncie elewacji i kilka po remoncie wnętrza kościoła. Miejmy nadzieję, że obecny stan uda się utrzymać, choć słyszałem, że pod Wirkiem planowana jest wzmożona eksploatacja górnicza i martwię się, jak to wpłynie na stan naszej świątyni, która, w przeciwieństwie do świętochłowickiego kościoła ewangelickiego, ucierpiała już wielokrotnie z powodu szkód górniczych. Z podobnymi problemami musi sobie też radzić chociażby parafia pw. św. Wawrzyńca… Cieszymy się, że w najbliższym czasie ma być zmienione oświetlenie ulicy 1 Maja, bo przy okazji wymieniona zostanie też iluminacja naszego kościoła na bardziej nowoczesną - ledową i energooszczędną.

Katolicy i ewangelicy żyją obok siebie. Łączy nas historia i niektóre tradycje.  Ale są i różnice. Obecnie w parafiach katolickich trwają odwiedziny duszpasterskie, ewangelicy nie mają takiego zwyczaju?

Przede wszystkim nie powiedziałbym, że żyjemy obok siebie, ale ze sobą razem. W Kościele ewangelickim nie ma zwyczaju odwiedzin zwanych kolędą. Mamy za to odwiedziny duszpasterskie, które odbywają się przez cały rok w domach parafian przy okazji jubileuszy i różnych wydarzeń rodzinnych jak np. chrzest. Co do Adwentu, to dla nas czas wyciszenia i przygotowań. Naszym głównym symbolem tego okresu jest wieniec adwentowy, którego historia jest niezwykle piękna i wiąże się z postacią ewangelickiego księdza Johanna Hinricha Wicherna. Podczas adwentu w 1839 roku do wystroju świetlicy sierocińca użył zwykłego koła od wozu, do którego przymocował kilkanaście świec-mniejsze oznaczające dni Adwentu oraz duże symbolizujące adwentowe niedziele. Każdego dnia dzieci zapalały kolejną. W ten sposób chciał najmłodszym pokazać radość oczekiwania na Boże Narodzenie. Mam nawet zdjęcie z lat 30. kiedy taki duży, bogato zdobiony wieniec jest podwieszony w naszej świątyni pod żyrandolem. Z czasem wieniec zmieniał swoją formę do tej, jaką znamy dziś. W czasie Adwentu w ewangelickiej świątyni zobaczymy także Gwiazdę Herrnhucką, która jest symbolem Gwiazdy Betlejemskiej i zbliżającego się Zbawiciela. Wywodzi się ona z maleńkiej osady Herrnhut, niedaleko polskiej granicy, gdzie jest wykonywana ręcznie. Dziś wkładamy do środka lampki i taka gwiazda stanowi piękną dekorację. Nie mamy rorat, zamiast nich odbywają się cotygodniowe nabożeństwa wieczorne, kiedy wspólnie śpiewamy i prowadzimy rozważania. Jedno ze spotkań, w III niedzielę Adwentu, przygotowują dzieci. To tzw. Gwiazdka, spotkanie w sali parafialnej w postaci jasełek. Przychodzi też Mikołaj, rozdaje prezenty i słodycze. W jedną z adwentowych sobót w parafii spotykają się również seniorzy. Najpierw jest nabożeństwo, a potem spotkanie przy świątecznych stołach.

A samo Boże Narodzenie? Karp, opłatek, choinka…

… która, dodajmy, jest ewangelicką tradycją. Świeczki na choince jako pierwszy zapalił przecież ks. Marcin Luter. Wszystko to jest, także jeden pusty talerz na stole, karp, opłatek. Są i kolędy – jak widać, nasze tradycje są bardzo zbliżone. Choć warto dodać, że śpiewamy nie tylko nasze stare polskie kolędy, ale także sporo europejskich – czeskie, niemiecki, francuskie, ukraińskie… W naszym śpiewniku mamy też wiele typowo ewangelickich kolęd np. „Dziateczki, dziateczki pospieszcie się wraz”, która zawsze rozpoczyna nabożeństwo wigilijne i kolędę „O błogosławiony, radością natchniony”, która to nabożeństwo kończy. Co do potraw, które pojawiają się na wigilijnym stole, zależy kto skąd pochodzi-w każdym domu wygląda to troszkę inaczej, tak samo, jak u katolików, gdzie jedna rodzina przygotowuje np. barszcz czerwony, a inna zupę rybną. Moja żona pochodzi ze Śląska Cieszyńskiego, gdzie nie ma Wigilii bez kilkunastu rodzajów ciasteczek z marcepanem czy orzechami oraz szulek - słodkich, karmelowych opłatków zawijanych w rurkę. Lubią je nie tylko dzieci, świąt bez nich nie wyobrażają sobie także dorośli. Ja z kolei „wniosłem” na nasz stół makówki. Jak widać, także w domach ewangelickich przenika się wiele tradycji.

A stajenka i pasterka?

Ze stajenką bywa różnie. Wiem, że w kościele w Pszczynie pojawia się obraz, witraż ze sceną Narodzenia, ale u nas na Wirku stajenki nie ma. W domach czasami się pojawia, to kwestia rodzinnej tradycji. Nasze wireckie nabożeństwo wigilijne odbywa się nie o północy, jak katolicka pasterka, ale wcześniej, bo około godz. 15.00. Po tym nabożeństwie siadamy do stołu. W Boże Narodzenie odbywa się za to nabożeństwo poranne. Przyjęło się, że Pierwszy Dzień Świąt spędzamy w domu z bliskimi, odwiedziny zaczynają się dopiero w Drugi Dzień Świąt.

Wspomniał ksiądz o swojej rodzinie. Katolicy przywiązani są do obrazu kapłana żyjącego samotnie, czy to, że księża ewangeliccy zakładają rodziny, pomaga w posłudze?

Życie rodzinne jest dla ewangelickiego księdza normalnością, mój dom jest taki, jak każdy. Dla mnie to bezcenne, że mogę razem z żoną przeżywać radości i troski. Mam dwie córeczki, jedna chodzi już do szkoły, druga do przedszkola. Naturalnie spotykają się z pytaniami „Kim jest twój tata” i choć odpowiedź, że jest księdzem, może zaskakiwać, to dzieci nie mają z tym problemu. Co do dorosłych – wszystko zależy od człowieka i jego otwartości. Ewangelicka plebania to prawdziwy dom i wychowało się w nim wiele sławnych artystów, oficjeli czy filozofów. Takim „dzieckiem z plebani” jest przecież obecna kanclerz Niemiec, której ojciec był księdzem. Myślę, że zarówno życie w rodzinie, jak i w celibacie ma plusy i minusy. Wyzwaniem dla księży ewangelickich jest na pewno znalezienie czasu na bycie mężem, tatą i duchownym, podobnie jak wyzwaniem dla moich katolickich kolegów w służbie jest zrozumienie, jak to jest być mężem i ojcem.

W tym roku obchodzone jest 500-lecie Reformacji. Co tak naprawdę świętujemy?

To nie jest absolutnie świętowanie podziału Kościoła. Dziś na Reformację patrzymy jako działanie Ducha Świętego, które wzbogaciło Kościół. Wtedy tak po ludzku się od siebie odwróciliśmy, górę wziął ludzki grzech, brak zrozumienia, polityka i wiele innych ludzkich czynników. Dziś się zbliżamy na nowo do siebie i świętujemy 500 lat odnowy Kościoła. Bez Reformacji nie byłoby tłumaczenia Pisma Świętego na języki narodowe, nie byłoby też odnowy w kościele rzymskokatolickim. Pamiętajmy, że skutkiem reformacji był m.in. Sobór Trydencki, a w konsekwencji także Sobór Watykański II, który z kolei wprowadził języki narodowe do liturgii. Dziś wspólnie patrzymy na trudne momenty naszej historii, co pięknie widać było 31 października 2016 roku, kiedy formalne świętowanie 500-lecia Reformacji zainaugurował w szwedzkiej katedrze ewangelickiej sam papież Franciszek. 100 lat temu to byłoby nie do pomyślenia. Nie inaczej jest w Polsce. W centralnych obchodach jubileuszu w katowickim kościele ewangelickim pw. Zmartwychwstania Pańskiego wzięli udział nie tylko duchowni ewangeliccy, ale też katoliccy - m.in. ksiądz arcybiskup Wiktor Skworc i prymas Polski ksiądz arcybiskup Wojciech Polak z Gniezna. Razem potrafimy spojrzeć na naszą historię krytycznie i iść do przodu za głosem Ducha Świętego.

Komentarze (7)    dodaj »

  • Trzezwo myslacy katolik

    Prosze i pastorzy nosza juz tzw"koloratki" i stuly.W Hannoverze Pastor zaklada do nabozenstwa nawet albe i ornat.Jestem katolikiem ale mysle,ze Luter wprowadzajac reforme mial w wielu sprawach racje.

  • Axel

    Karykatura wersji chrześcijaństwa gdzie Bóg jest bezsilny, coś takiego jak grzech nie istnieje.

  • nutka

    Wspaniały naprawdę mądry człowiek.

  • Leon

    Ksiądz czy pastor?Bo poprzednika znałem jako pastora......

  • bb

    Można też mówić do niego ksiądz.

  • heretyczka

    Jak milo. Bez tego katolskiego jadu

  • Rudziol

    To dlaczego Twoja wypowiedź jest przesiąknięta jadem?

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również