Rozmawiamy z posłem Grzegorzem Tobiszowskim.
Praca w miejskim samorządzie to dla Pana cenne doświadczenie?
Tak, bardzo mocno chcę podkreślić jej zalety. Byłem zarówno radnym, jak i wiceprezydentem miasta Ruda Śląska. Statut tego stanowiska był jednak wówczas nieco inny, gdyż wiceprezydent wybierany był przez Radę Miasta, na wniosek Prezydenta Miasta a nie, tak jak jest obecnie, mianowany przez prezydenta miasta. W ten sposób byłem jako wiceprezydent bardziej związany z władzą uchwałodawczą. Zostałem też wybrany przez Radę Miasta jako delegat do sejmiku naszego województwa. W owym czasie Sejmik Województwa składał się z przedstawicieli miast, którzy mieli możliwość szerszego spojrzenia na problemy całego województwa, wówczas katowickiego. Zdobywałem wiedzę fachową dotyczącą funkcjonowania struktur państwowych w społeczności lokalnej i regionalnej. Dzięki temu doświadczeniu mogłem poznać problemy samorządów w Polsce. Wiem, jak w praktyce wyglądają konsultacje społeczne, gdyż jako wiceprezydent miałem możliwość prezentowania mieszkańcom Rudy Śląskiej naszą strategię rozwoju miasta, która została przyjęta w 1997 roku.
Następnie był krok z samorządu lokalnego do parlamentu.
Gdyby nie bagaż doświadczeń, który zdobyłem w samorządzie, nie wiem, czy zdecydowałbym się na kandydowanie do parlamentu. Ten czas mnie ukształtował. Do kandydowania namawiano mnie wtedy gorąco. Początkowo nie brałem pod uwagę tych sugestii, mając inne pomysły na swoją zawodową przyszłość. Nie ukrywam, iż jestem mocno związany z ziemią śląską, społecznością lokalną i regionalną. W tym kontekście trafiły do mnie argumenty wskazujące na to, że swoje doświadczenie mogę znakomicie i owocnie wykorzystać właśnie w pracy w parlamencie na rzecz społeczności śląskiej. Teraz osobiście zachęcam, jako były samorządowiec naszego województwa śląskiego, kilku prezydentów śląskich miast, by podjęli decyzje o kandydowaniu do parlamentu. Niektórych z nich znam osobiście jeszcze z czasów mojej kariery samorządowej. Czynię to, ponieważ z ich doświadczeniem, posiadaną wiedzą byliby dobrymi parlamentarzystami, którzy mogliby pomóc mieszkańcom naszego regionu, zmieniając skutecznie przepisy, zasiadając w parlamencie.
Jakie są Pana cele jako parlamentarzysty?
Jestem kimś, kto pamięta o swoim pochodzeniu (tak jak kwiat doniczkowy, z korzeniami, nie kwiat cięty bez korzeni). Jestem posłem Rzeczypospolitej Polskiej, ale cały czas pamiętam o ziemi śląskiej, ona mnie definiuje, a ja znam problemy tego regionu.
Istotą polityki jest podejmowanie właściwych decyzji lub wpływanie na podejmowane decyzje tak, by ludziom żyło się po prostu lepiej. Dlatego znajomość problemów środowiska, z którego się pochodzi jest nie tylko cenna, ale i w moim przekonaniu konieczna. Innymi słowy, tylko pod takim warunkiem można precyzyjnie artykułować problemy społeczności, którą się reprezentuje.
Jakie ma Pan wspomnienia z lat swojego działania w Rudzie Śląskiej?
Ruda Śląska w latach kiedy sprawowałem władzę była awangardą jeśli chodzi o samorządność. Braliśmy udział w programie pilotażowym mającym za cel budowanie wizerunku miasta, zmiany z administrowania na zarządzanie miastem. Przechodziliśmy okres poważnej transformacji. Byliśmy pierwszym miastem, które uchwaliło długofalową strategię rozwoju do 2015 roku. Był to dokument, który powstał w oparciu o konsultacje z przedstawicielami wszystkich grup i środowisk społecznych. Jako wiceprezydent koordynowałem te prace. Powstały założenia projektów inwestycyjnych i przedsięwzięć,
Co dała strategia?
Strategia stała się podstawą do działania. By miasto się rozwijało, niezbędna jest wizja tego miasta. W tamtym czasie mieliśmy cykl otwartych spotkań z mieszkańcami, które polegały nie tylko na zadawaniu pytań: czego oni chcą? Ważne jest, to prawda, by słuchać mieszkańców, ale też istotne jest, by umieć twardo zaprezentować swoje racje, pomysły, wizję miasta i przedstawić ją mieszkańcom tak, by móc osiągnąć akceptację społeczności lokalnej dla tej wizji, którą się ma jako przedstawiciel władzy, uwzględniając także dodatkowe postulaty mieszkańców. Tylko śmiałe pomysły mogą coś zmienić. Osoby decydujące o losach miasta muszą mieć wizję, która znajdzie poparcie społeczności. Dane propozycje muszą być poddane pod konsultacje. Wtedy spotkania polegały na tym, że w imieniu ówczesnego zarządu miasta przedstawiałem wizje zarządzania i plany inwestycyjne, które zostały wypracowane w naszym mieście w oparciu o nową strategię. Był to znakomity czas dialogu, który pobudzał mieszkańców i zachęcał do wgłębiania się w proces zmian zachodzących w mieście. Wtedy też pojawiały się śmiałe pomysły, a mieszkańcy dowiadywali się o decyzjach podejmowanych przez władze. W kolejnym roku mówiliśmy, co udało się zrealizować, a co jeszcze czeka na realizację. Była to niesamowita szkoła dialogu ze społeczeństwem. Władze od 1998 roku nadal odcinają kupony od tych inwestycji, które my wówczas zaplanowaliśmy i rozpoczęliśmy.
Podam parę przykładów działań, które zostały zaplanowane w strategii i zostały przygotowane w formie inwestycji: wiadukt w ciągu ulicy Czarnoleśnej, ulica Dworcowa w Chebziu. Pojawiły się pierwsze pomysły na zagospodarowanie Nowego Bytomia i jego przemiany w centrum administracyjno - bankowe razem z bazą gastronomiczną.
Przykład dzielnicy Wirek. Wirek od zawsze był dzielnicą handlową, mającą swoje własne targowisko. Powstał wówczas pomysł zadaszenia i oszklenia tego terenu. Targ przyciąga ludzi nie tylko z naszego miasta, jest znanym miejscem także poza granicami naszego województwa. Stanowi to duży plus dla Rudy Śląskiej. Gdyby teren ten został zadaszony i oszklony można by go wykorzystać nie tylko w czwartek, kiedy odbywa się targ, ale także w pozostałe dni, organizując wszelkie przedsięwzięcia, także artystyczne. Szkoda, że późniejsi włodarze miasta pozostawili ten teren tylko jako targowisko, a nie podjęli wyzwania, by oszklić ten teren tworząc halę, którą można by było wykorzystać na przedsięwzięcia biznesowe, artystyczne czy też związane właśnie z handlem. Ze względu na policentryczność miasta zaplanowaliśmy, że w każdej dzielnicy miało powstać centrum dzielnicowe, niestety nasi następcy zarządzający miastem od tego pomysłu odeszli.
Dzięki przygotowanym projektom, mogliśmy wtedy wystąpić, skutecznie pozyskując środki zewnętrzne, m.in. na: docieplenie i uciepłownienie niektórych osiedli dzięki funduszom norweskim, przeprowadzenie renowacji obiektów na tzw. osiedlu Ficinus, powołanie do życia spółki Inwestor (której zadaniem jest m.in. pozyskiwanie środków zewnętrznych wspierających przedsiębiorczość, przygotowywanie projektów i obsługa inwestorów, którzy chcieliby zainwestować w Rudzie Śląskiej), odnowienie elewacji budynków w Nowym Bytomiu przy placu Jana Pawła II, scalenie terenów inwestycyjnych w obrębie ul. 1 Maja (ujednolicenie własnościowe) i przygotowanie terenów pod inwestycje w tym rejonie.
To są tylko niektóre przykłady, a jest ich naprawdę wiele.
W kontekście prac nad strategią błędem obecnych władz Rudy Śląskiej jest to, że nie wszystkie środowiska zostały zaproszone do prac nad tworzeniem nowej strategii, a takie rozmowy mają łączyć i scalać wiele środowisk. Jeśli tak nie jest, istnieje obawa, że po zmianie władzy, te zamierzone strategiczne cele nie będą realizowane, nie będzie ciągłości działań, bowiem nie są one konsultowane ze wszystkimi środowiskami.
Obecnie stajemy u progu nowej perspektywy unijnej. Na jakich działaniach w przypadku Rudy Śląskiej powinniśmy się skupić?
Z pewnością na zagospodarowaniu terenów poprzemysłowych, bo według mnie ich nie promujemy, a są dużym bogactwem naszego miasta, którego inne miasta nie posiadają.
Musimy zastanowić się nad rozwiązaniem problemu wyludniania się miasta, ponieważ wyjeżdżają stąd młodzi i wykształceni ludzie. Powinniśmy także przygotować programy rewitalizacji budownictwa mieszkalnego na naszych osiedlach, bowiem w najbliższej perspektywie będą dostępne środki na takie przedsięwzięcia.
Obraz miasta można określić porównując się z innymi miastami. Obecnie Ruda Śląska niczym się nie wyróżnia, nie dba o swój wizerunek. Trudno odpowiedzieć na pytanie: co jest marką Rudy Śląskiej, czym się charakteryzuje Ruda Śląska. W Rudzie Śląskiej władze powinny doprowadzić do tego, żeby zostało wypromowane miejsce, inwestycja lub przedsięwzięcie, które będzie stanowić o jego wyjątkowości, które identyfikowałoby nasze miasto Rudę Śląską. Pamiętajmy, że miasto, które się czymś cechuje, na tle innych się wyróżnia, stając się tym samym miejscem bardziej atrakcyjnym inwestycyjnie i atrakcyjnym do zamieszkania.
Rzeczą charakterystyczną dla nas jest górnictwo.
Oczywiście, górnictwo w naszym mieście zawsze wspierałem i będę wspierać. Jest ono ważnym elementem życia gospodarczego, fundamentem, ale też obok niego muszą powstawać nowe inicjatywy, a tego nam brakuje.
Górnictwo na Śląsku ma swoje miejsce. Celem moich działań jest oparcie polskiej energetyki na polskim górnictwie. W listopadzie ubiegłego roku w sejmie odbyła się debata na temat jego przyszłości. Zapoczątkowała ona burzliwą i merytoryczną dyskusję dotyczącą przemysłu wydobywczego. Ja, jako poseł ziemi śląskiej w imieniu Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości miałem możliwość zaprezentowania stanowiska swojego klubu w debacie na temat węgla kamiennego. W debacie, która została przez mój klub i moją osobę zainicjowana. Miałem okazję bronić naszych śląskich racji. Przeprowadzona debata była ważnym wydarzeniem, m. in dlatego, że udało się wciągnąć wszystkie kluby parlamentarne w dyskusję, dzięki czemu problemy kopalń zostały szerzej zaprezentowane. Intencją moich działań jest, by wyborcy, którzy mi zaufali i którzy na mnie głosowali byli dumni z faktu, że godnie i z należytą starannością prezentuję nasze problemy na szczeblu centralnym.
Warto podkreślić fakt, że w sejmie mamy dwóch reprezentantów z Rudy Śląskiej.
Tak i widzę w tym mądrość naszych mieszkańców. Mieszkańcy głosowali na rudzian, by to oni reprezentowali nasze województwo w parlamencie, co świadczy o tym, iż wierzą, w skuteczność podejmowanych przez nas działań. Rudzianie mają świadomość, że mają do kogo się zgłosić, kiedy potrzebują wsparcia, porady lub też konkretnej interwencji.
I na koniec pytanie - czy będzie Pan kandydować w kolejnych wyborach?
Dziś trudno jeszcze o tym decydować. Nie zastanawiałem się jeszcze nad ubieganiem się o mandat na kolejna kadencję. Dzisiaj jestem zaangażowany w te sprawy, które identyfikują mnie w tej kadencji. Przede wszystkim sprawy te dotyczą energetyki, górnictwa. Ważne miejsce w moich działaniach ma także zaangażowanie w sprawy przedsiębiorców, z którymi to od czasów samorządowych mam bardzo dobry kontakt. Zajmuję się też kwestiami i problemami mieszkalnictwa i spółdzielczości, w tym spółdzielczości mieszkaniowej. Generalnie staram się nie rozdrabniać i nie uważam się za specjalistę od wszystkiego.
Dziękuję za rozmowę.