Pełną parą ruszyły przygotowania pod budowę kolejnego odcinka trasy N-S na północ. Niestety, wiąże się ona z koniecznością wycięcia sporej ilości drzew w dzielnicy Ruda. Skala wycinki przeraziła mieszkańców.
Zieleń masowo znika z dzielnicy
W dzielnicy Ruda, w okolicach groty Achtelika, rozpoczęto prace przygotowawcze pod budowę kolejnego odcinka trasy N-S. Obecnie polegają one na wycince wielu drzew, które zdobiły krajobraz dzielnicy. Mieszkańcy Rudy, widząc skale wycinki, ogromnie się zaniepokoili. W sprawę zaangażował się społecznik Janusz Żurek, który po przeanalizowaniu projektu odcinka trasy N-S stwierdził, że wycinka przeprowadzana jest na wyrost.
- W tym przypadku mam głębokie przekonanie, że projekt został zrobiony "na bogato", żeby maksymalnie ułatwić pracę wykonawcy za to kompletnie bez zwracania uwagi na zachowanie naturalnego środowiska. Sądząc po szerokości pasa wycinki będzie tam prowadziła 3-pasmowa autostrada, a nie droga z dwoma pasami ruchu w każdą stronę. O podejściu projektanta do zachowania czegokolwiek z naturalnego środowiska najlepiej świadczy przeznaczenie do wycięcia jesiona, o którego uratowanie walczyliśmy, rosnącego ok. 50 metrów od planowanej drogi tylko dlatego, że prościej było go wyciąć niż przesunąć o metrów chodnik pomimo istnienia takiej możliwości – czytamy w jednym z postów społecznika, opublikowanym na miejskiej grupie w mediach społecznościowych.
Dodaje, że dopóki nie zmieni się podejście osób akceptujących projekty, dopóty straty dla środowiska naturalnego nie będą minimalizowane.
Sprawę skomentował również Krystian Mrukwa, przewodniczący Koła Zielonych Katowice. Stwierdził ze smutkiem, że po spacerze po dzielnicy Ruda zaczął żałować, że przed wyborami uzupełniającymi na prezydenta miasta po śmierci Grażyny Dziedzic, poparł właśnie Michała Pierończyka.
- A przecież miało być tak pięknie! Hasła przedwyborcze: troska o dobry stan błękitnej i zielonej infrastruktury, opowieści o konieczności pochylania się nad losem każdego pojedynczego drzewa w mieście. Właśnie w minionym tygodniu te obietnice legły wraz z tysiącami ściętych drzew. Dlaczego mnie to jeszcze dziwi? Przecież na przestrzeni kilku ostatnich lat widać, że tak dzieje się w wielu innych miastach. Świętochłowice (Hugoberg), Chorzów (Park Śląski) to tylko dwa bliskie przykłady, jak na zapewnieniach dbałości o środowisko zdobywa się władzę, a później zaczyna się lawirowanie i kombinowanie. Kończy się zawsze tak samo – przyroda przegrywa! Drzewa, inne rośliny, wiele ptaków, ssaków i tysiące małych stworzeń traci bezpowrotnie swoje ostatnie ostoje, gdzie jeszcze mogły jako tako egzystować.
Podkreśla, że miejsce, w którym obecnie trwa wycinka, było domem dla wielu ssaków i ptaków, również chronionych. Zadaje pytanie, czy przed podjęciem decyzji o wycince, ktokolwiek dokładnie sprawdził to miejsce pod kątem rosnących tam gatunków drzew oraz bytujących zwierząt i owadów.
- Odebrano Im [mieszkańcom – przyp. red.] dobrych, nieludzkich sąsiadów i radość z szumu drzew, zniszczono im poczucie bezpieczeństwa i odebrano wiele radości. Tej wiosny będzie tam ponure cmentarzysko. Będzie ono ciche i nieme, ale jakże krzyczące w bólu. Będzie to naoczny i namacalny wyrzut sumienia. Z drugiej strony gdzie tu jest sumienie? Tak dbamy o los naszych dzieci i wnuków? Piękny świat im przygotowujemy. W takim przypadku żadne nasadzenia byle czego i byle gdzie nic nie dają, bo trzeba zrozumieć ekologię i sieć powiązań w przyrodzie, a jak się nie ma żadnego pojęcia, to należy prosić naukowców i prawdziwych fachowców o pomoc! Gdzie tu jest zrównoważony rozwój? To nie jest żaden rozwój, to raczej sen wariata!
Podsumowuje, że władzy należy patrzeć na ręce i walczyć o wspólne dobro, nie biernie czekać i liczyć na cud.
Mieszkańcy ratują zieleń
Rudzianie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i uratować choć część zieleni w dzielnicy. Walkę rozpoczęto od protestu przeciw wycince pięknego, starego jesionu, rosnącego w okolicy ulic Wandy i Kilińskiego. Mieszkańcy zebrali się przy nim w piątek, 21 lutego. Wiceprezydent Jacek Morek przekazał wówczas, że po konsultacjach drzewo nie zostanie wycięte.
- Jesion uratowany, jest nas póki co niewiele, ale chce wierzyć, że to będzie efekt śnieżnej kuli. Tam żyją gatunki chronione ptaków! Nie zostawię tej sprawy, a to drzewo powinno być symbolem urzędniczej głupoty! – pisze w mediach społecznościowych mieszkanka dzielnicy, która nawoływała do obrony jesionu, pani Mirosława.
Przed wycinką udało się uchronić jeszcze jedno drzewo – mowa o 200-letnim cisie, stojącym obecnie w przebiegu przyszłej trasy N-S.
- Ten 200-letni cis ze zdjęcia stojący w przebiegu przyszłej trasy N-S zostanie dzięki naszej interwencji wykopany i przesadzony w innej miejsce, w którym będzie nam dalej przypominał o świecie i czasie, który przemija. To wciąż bardzo mało na otarcie łez. Gdzie będzie rósł? To jeszcze ustalamy, ale myślimy sobie, że ktoś po takich przejściach i życiowych doświadczeniach zasługuje na imię. Macie jakieś pomysły? – czytamy w poście stowarzyszenia TURuda.
Imię dla 200-letniego cisa możecie zaproponować pod postem stowarzyszenia.
A co na to miasto?
Jak już wiemy, po konsultacjach udało się uratować około 80-letniego jesiona oraz 200-letniego cisa. Co z pozostałymi drzewami? Jak duża będzie skala wycinki pod trasę N-S? Czy miasto planuje zastępcze nasadzenia? Na te pytania jeszcze nie posiadamy odpowiedzi. Przesłaliśmy zapytania w tej sprawie do Urzędu Miasta – gdy tylko otrzymamy odpowiedzi, niezwłocznie się nimi z wami podzielimy!
Tymczasem w naszej galerii publikujemy zdjęcia wycinki wykonane przez Janusza Żurka i Krystiana Mrukwę.