Do poważnego tąpnięcia doszło w kopalni KWK Bielszowice. Blisko wstrząsu znajdowało się kilkunastu górników, którzy ranni są teraz transportowani do szpitali - na miejscu pojawiły się również helikoptery Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Do tąpnięcia miało dojść około 1000 metrów pod ziemią.Na razie informacje nie są jeszcze oficjalne, nie wiadomo dokładnie jaki jest stan górników i jak przebiega akcja ratownicza.
Aktualizacja: 17:52 - jeden górnik nie żyje
Pomimo podjętej akcji reanimacyjnej jeden górnik nie żyje - to elektryk wykonujący prace w pochylni 2Z - miał około 30 lat. Pozostali górnicy są objęci opieką medyczną, są kolejno transportowani do szpitali. Jak poinformował wiceminister energii Adam Gawęda, trójka górników jest w stanie ciężkim, na razie nie mamy informacji, czy ich życiu zagraża niebezpieczeństwo.
Na tą chwilę skoncentrowaliśmy się na tym, żeby zabezpieczyć pracowników, którzy byli ofiarami tego wypadku - wszyscy są w drodze do szpitali w zależności od decyzji lekarzy w kwestii obrażeń. Wszystkie kwestie techniczne związane z tym, co się stało na dole, będą badane przez odpowiednie organy. Spółka udzieli osobom poszkodowanym i ich rodzinom wszelkiej pomocy, tak jak to zawsze czyni. Na razie jesteśmy skoncentrowani na pracownikach - mówił podczas konferencji prasowej prezes Polskiej Grupy Górniczej, Tomasz Rogala.
Aktualizacja: 17:14
17 górników było tuż przy tąpnięciu - jeden był reanimowany jeszcze pod ziemią, na razie jego stan jest nieznany. 9 kolejnych zostało rannych - w większości są to potłuczenia i połamania. Trwa ich ewakuacja na powierzchnię.