Bartosz to 17-letni rudzianin, który potrzebuje wsparcia by zakupić protezę i opłacić kosztowną rehabilitację. Jego rodzice apelują o pomoc.
Poniżej prezentujemy opis zbiórki.
Historia naszego syna nadaje się na film. Od samego początku życie Bartka było naznaczone cierpieniem. Urodził się z guzem zlokalizowanym w miednicy, który miał ok. 8 cm na 7 cm! Byliśmy przerażeni. Nie wiedzieliśmy, czy nasze dziecko przeżyje. Operacja wycięcia guza przebiegła pomyślnie, ale nowotwór złośliwy zbierał w dalszym ciągu swoje żniwo w organizmie Bartka. W tym roku nasz syn podjął niezwykle trudną decyzję. Decyzję o tym, że nie chce dłużej cierpieć. Pozwolił, aby lekarze amputowali mu nogę...
Nasz syn urodził się z nowotworem złośliwym miednicy mniejszej, naciekającym na pęcherz moczowy. Już w 10 dobie życia przeszedł swoją pierwszą operację. Lekarze dokonali usunięcia znacznego fragmentu guza oraz dużej części pęcherza. Potem czekała go chemioterapia oraz kolejny zabieg, w którym wycięto resztkę guza. Chemioterapia była bardzo ciężkim przeżyciem. Musieliśmy mierzyć się z sytuacjami, gdy po kolejnej dawce leku Bartek był na granicy życia i śmierci. Jednak nigdy nie poddał się i wciąż zaciekle walczył o życie. Jesteśmy z niego niesamowicie dumni.
Po zakończonym leczeniu onkologicznym mogliśmy skupić się na leczeniu ortopedycznym nogi. Guz, który rozwijał się u Bartka w życiu płodowym, miał spore rozmiary. Był zlokalizowany w miednicy i uciskał na naczynia krwionośne po prawej stronie. Z tego powodu prawa noga Bartka była gorzej odżywiana, jej sprawność była upośledzona. W efekcie - była po prostu krótsza. Do tego dochodziła wada stopy.
W początkowym etapie leczenia nasz syn miał wykonywane zabiegi korekcji ustawienia stopy. W 2017 roku, gdy Bartek skończył 14 lat, wspólnie z jego lekarzem prowadzącym, podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu operacji wydłużenia nogi. Trzeba było podjąć taką decyzję, ponieważ w tym momencie prawa noga była aż o 6 cm krótsza od lewej.
Za pomocą aparatu podudzie było wydłużane codziennie o 1 mm. Niestety po jego zdjęciu pojawiły się kolejne poważne problemy. Kość nie chciała się zrastać. Lekarze próbowali różnych metod, ale wszystkie okazały się bezskuteczne. Założono Bartkowi płytę stabilizującą, następnie kolejną. Została ona wymieniona na gwóźdź śródszpikowy. Niestety po jego założeniu wdała się infekcja i rokowania z dnia na dzień stały się dużo gorsze.
W październiku 2018 roku wymieniono gwóźdź na aparat Ilizarowa, jednak wciąż nie było poprawy. Potem były kolejne zabiegi, których w sumie w przeciągu trzech lat było aż 10. Niestety niczego nie wniosły - pozostał ból i ograniczenia związane z noszeniem aparatu...
W czerwcu tego roku podjęliśmy najtrudniejszą decyzję w życiu. Właściwie podjął ją Bartek, a my go w tym wspieraliśmy. Decyzja dotyczyła amputacji prawej nogi na poziomie podudzia. Pojawili się ludzie, którzy zarzucali nam, że nie szukaliśmy pomocy w leczeniu eksperymentalnym gdzieś z granicą - ale Bartek oprócz problemów ortopedycznych zmaga się również z niewydolnością nerek - jego lewa nerka jest praktycznie marska. Nie chcieliśmy go narażać na jeszcze większe problemy zdrowotne...
Bardzo wierzymy, że teraz pojawi się w życiu naszego syna taka normalność, o której większość z nas nawet nie myśli. Nasz syn marzy o tym, aby po prostu wstać i pójść tam, gdzie chce. Chce biegać, grać w koszykówkę czy pojechać gdzieś na rowerze... Tak zwyczajnie... Do tego potrzebuje specjalistycznej protezy, która będzie krokiem milowym w stronę sprawności i samodzielności. Nasz budżet finansowy jest już skrajnie wyczerpany, dlatego z całego serca prosimy o pomoc...
Rodzice Bartka