Kilka miesięcy temu informowaliśmy, że na skrzyżowaniu ulic 1 Maja, Kokota i Czarnoleśnej GITD zamontowało kamery do rejestrowania przejazdu samochodów na czerwonym świetle. To nagranie udowodniło, że był to dobry ruch. Czy kamery już działają?
Przejeżdżają na czerwonym świetle. "To owczy pęd" - komentują internauci
Wczoraj, 28 lutego, na profilu "Bandyci drogowi" w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z Rudy Śląskiej. Do zdarzenia doszło na skrzyżowaniu ulic 1 Maja, Kokota i Czarnoleśnej w Wirku. Na nagraniu widzimy, że kierowcy jadący na wprost w kierunku Rudy ulicą 1 Maja, sugerując się "zieloną strzałką" dla samochodów jadących w prawo w ulicę Czarnoleśną, wjeżdżają na skrzyżowanie na czerwonym świetle.
- Kierujący muszą zawsze zachowywać czujność i skupienie podczas prowadzenia swojego samochodu. Warto przypomnieć, że sprawdzanie telefonu podczas oczekiwania na zmianę sygnalizacji świetlnej również jest karane mandatem. Bardzo często kierowcy właśnie przez nieuwagę, rozkojarzenie, czy sprawdzanie telefonu, ignorują przepisy ruchu drogowego - mówił asp. szt. Arkadiusz Ciozak, oficer prasowy KMP w Rudzie Śląskiej.
To zdarzenie jednoznacznie pokazuje, że decyzja o zamontowaniu w tym miejscu kamer rejestrujących wjazd na skrzyżowanie na czerwonym świetle było dobrą decyzją.
Kamery na skrzyżowaniu w Rudzie Śląskiej
Na początku 2021 roku Główny Inspektorat Transportu Drogowego poinformował, że na 30 skrzyżowaniach w 18 miastach planowany jest montaż systemów rejestrujących wykroczenia niestosowania się do sygnalizacji świetlnej.
- Oceniając konieczność wprowadzenia stałej kontroli, brano również pod uwagę charakter najbliższej okolicy, w tym bliskość szkół, obiektów użyteczności publicznej, infrastruktury przeznaczonej dla pieszych czy transportu zbiorowego. W przypadku braku możliwości instalacji urządzeń na skrzyżowaniach wytypowanych do objęcia kontrolą w pierwszej kolejności CANARD opracował tzw. listę rezerwową - informowali wówczas przedstawiciele GITD.
Wstępnie kamery miały pojawić się na skrzyżowaniach w Katowicach, Sosnowcu, Bielsku-Białej, Rudzie Śląskiej i Zabrzu. Ostatecznie jednak skrzyżowania w Katowicach i Sosnowcu nie będą monitorowane. Zamiast tego kamery zostały zamontowane w Pszczynie i Mikołowie.
- Z przyczyn niezależnych od GITD odstąpiono od montażu systemów w Katowicach (ul. Stęślickiego/Chorzowska) ze względu na zaplanowaną przez zarządcę drogi kompleksową przebudowę skrzyżowania oraz w Sosnowcu (ul. Baczyńskiego/Piłsudskiego) z uwagi na brak możliwości montażu niezbędnych konstrukcji - czytamy w komunikacie prasowym wysłanym przez GITD.
Po przeprowadzeniu przez wykonawcę niezbędnej dokumentacji, ustaleń z zarządcami dróg oraz wizjach lokalnych w terenie, podjęto decyzję o montażu rejestratorów wjazdu na skrzyżowanie przy nadawanym czerwonym świetle w następujących lokalizacjach na terenie woj. śląskiego:
- Bielsko-Biała, skrzyżowanie ulic Warszawska/Sarni Sto,
- Mikołów, skrzyżowanie ulic Cieszyńska/Gliwicka,
- Pszczyna, skrzyżowanie ulic Górnośląska/Męczenników Oświęcimskich,
- Ruda Śląska, skrzyżowanie ulic 1 Maja/Kokota,
- Zabrze, skrzyżowanie ulic Religi - Bytomska/Stelmacha.
W Rudzie Śląskiej na skrzyżowaniu ulic 1 Maja i Kokota, kamery zostały już zamontowane. Kierowcy zastanawiają się, czy monitoring już działa. Jak poinformowali przedstawiciele GITD, system jeszcze nie działa. Dokładny termin uruchomienia nie jest jeszcze znany.
Kierowcy łamiący przepisy nie są bezkarni
Mimo tego, że system nie jest jeszcze uruchomiony, kierowcy łamiący przepisy ruchu drogowego nie mogą czuć się bezkarni w takich sytuacjach. Kierowcy, którzy ignorują obowiązek zatrzymania pojazdu na czerwonym świetle, płacą coraz wyższe kary finansowe. Najniższa to 500 zł, a najwyższa nawet 30 tys. zł.
Niezastosowanie się do sygnalizacji świetlnej uznawane jest za jedno z najpoważniejszych przewinień w ruchu drogowym, ponieważ konsekwencje takiego czynu mogą być bardzo poważne. Kierowca, który nie stosuje się do zakazu jazdy na czerwonym świetle, popełnia wykroczenie. Informuje o tym art. 92. § 1 Kodeksu wykroczeń: Kto nie stosuje się do znaku lub sygnału drogowego albo do sygnału, lub polecenia osoby uprawnionej do kierowania ruchem, lub do kontroli ruchu drogowego, podlega karze grzywny albo karze nagany.
- Za zlekceważenie wskazań sygnalizatora drogowego, zgodnie z obowiązującym taryfikatorem, można otrzymać mandat w kwocie 500 zł oraz 15 punktów karnych. Jeżeli następstwem takiego wykroczenia będzie spowodowanie kolizji drogowej, to kwota mandatu wzrośnie do 1500 zł. Jeżeli policjanci stwierdzą, że nastąpiło rażące zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, to sprawa zostanie skierowana do sądu z wnioskiem o ukaranie kierowcy. Tymczasem sąd ma możliwość nałożenia znacznie wyższej kary finansowej. Sięga ona nawet 30 000 zł - mówił asp. szt. Arkadiusz Ciozak.
Czasami "strażnikami" porządku na drodze są też sami kierowcy
Co istotne, policja nie musi być świadkiem popełnienia takiego wykroczenia, aby sprawca otrzymał mandat oraz punkty karne. "Strażnikami" porządku na drodze są też sami kierowcy, którzy posiadają zamontowane kamery w swoich samochodach. Mogą oni zgłosić dany incydent i dostarczyć nagranie policji, która sprawdzi, czy faktycznie doszło do naruszenia przepisów kodeksu drogowego.
- Lekceważenie przepisów, często prowadzą do zagrożenia bezpieczeństwa i ludzkich tragedii. Coraz większy sprzeciw wobec piratów drogowych wykazują inni uczestnicy ruchu drogowego, którzy reagują i przesyłają nagrania niebezpiecznych zachowań na naszą skrzynkę "Stop Agresji Drogowej" - mówił asp. szt. Arkadiusz Ciozak.
Jeśli zarejestrowałeś agresywne, niebezpieczne zachowanie innego uczestnika ruchu Policja prosi o przesłanie nagrania na specjalną skrzynkę Stop Agresji Drogowej.