Jakie są największe wyzwania, przed jakimi stoi Ruda Śląska? Czy opłata śmieciowa zostanie utrzymana na obecnym poziomie? Co dalej z trasą N-S? Na rozmowę z Krzysztofem Mejerem, wiceprezydentem Rudy Śląskiej, zaprasza Wojciech Kocjan.
Zarządzanie miastem i wcześniejsze wybory
Wojciech Kocjan: Zacznijmy może od kwestii trudnej, ale o której trudno chociaż przez chwilę nie porozmawiać. Pod koniec października Grażyna Dziedzic poinformowała o swojej chorobie i terapii. Oczywiście pani prezydent życzymy dużo zdrowia, ale w takiej sytuacji rodzi się pytanie, w jaki sposób to wpływa na zarządzanie miastem.
Krzysztof Mejer: Choroba Pani Prezydent nie ma żadnego wpływu na zarządzanie miastem. Jesteśmy z nią w stałym kontakcie i na bieżąco konsultujemy się oraz przekazujemy jej informacje o tym, co się dzieje. Każdy z nas wie, co ma robić, mamy określone zadania i pełnomocnictwa. Oczywiście brak pani prezydent powoduje, że niektórych rzeczy nie możemy załatwiać tak, jak robiliśmy to do tej pory, ale jeszcze raz podkreślam – nie ma to wpływu na zarządzanie miastem. Wszystko działa sprawnie.
Myślę, że nikt nie będzie zaskoczony, nikt też chyba nie będzie miał tego za złe, jeżeli pani prezydent postanowi zająć się własnym zdrowiem. Gdyby tak się stało, w mieście musiałyby odbyć się wcześniejsze wybory. Czy w takiej sytuacji będzie pan kandydował na stanowisko gospodarza Rudy Śląskiej?
Na tym etapie nie widzę powodu do dyskusji na ten temat. Pani Prezydent wciąż sprawuje swój mandat. Jesteśmy przekonani, że szybko wróci do zdrowia, czego jej gorąco życzymy. Dlatego nie widzę powodu do rozmowy o przyspieszonych wyborach w mieście. Po prostu nie ma takiej potrzeby.
Napięty budżet miasta
W takim razie porozmawiajmy o sprawach miasta. Jakie jest teraz największe wyzwanie, z jakim musi zmierzyć się Ruda Śląska?
Musimy przede wszystkim poradzić sobie z budżetem na przyszły rok, no i ten przyszły rok przetrwać, aczkolwiek wcale nie będzie to najtrudniejszy okres. O wiele trudniejszy będzie rok 2023. To są nasze największe wyzwania. Sytuacja na rynku, wysoka inflacja i galopujące ceny powodują, że koszty funkcjonowania miasta rosną niewspółmiernie do naszych dochodów. Te koszty tylko w przyszłym roku będą wyższe o ponad 70 milionów złotych, a nasze dochody, mam tutaj na myśli przede wszystkim dochody bieżące, nie rosną w takim tempie – i to jest największe wyzwanie przed jakim stoimy. Zresztą przed tymi wyzwaniami stoją wszystkie samorządy. Zmiany podatkowe wprowadzane w ramach Polskiego Ładu powodują, że nasze finanse będą wyglądać zupełnie inaczej niż do tej pory i musimy sobie z tym jakoś poradzić, musimy to wszystko poukładać. Ten przyszły rok będzie zupełnie inny pod względem finansowania, ponieważ już dzisiaj precyzyjnie wiemy, ile pieniędzy dostaniemy, i ani złotówki więcej nie zobaczymy. Do tej pory wyglądało to trochę inaczej – rząd każdego miesiąca przelewał nam transze pieniędzy z udziałów w podatku PIT. Raz one były wyższe, raz niższe, nigdy nie wiedzieliśmy dokładnie, ile tych pieniędzy dostaniemy. Teraz od 1 stycznia będzie tak, że transze będą równe, a my już je znamy. Więc wiemy, ile dokładnie pieniędzy trafi do budżetu, nie możemy zatem zakładać rezerwy czy jakiejś „górki”, którą moglibyśmy pokryć z tytułu dodatkowych dochodów z podatku PIT.
Opłata za odbiór odpadów i dzikie wysypiska
Kolejne pytanie również wiąże się z budżetem. Zarząd miasta chce podwyższyć opłatę za odbiór odpadów, rada miasta jest przeciwna. Można powiedzieć, że tę historię mieszkańcy Rudy Śląskiej dobrze znają z ubiegłych lat. Jak będzie tym razem? Czy rzeczywiście podwyżka jest nieunikniona?
Jak wiemy, radni nie zgodzili się na podniesienie opłaty śmieciowej, więc w przyszłym roku będziemy musieli z budżetu miasta co najmniej 5,5 mln zł dołożyć do systemu gospodarowania odpadami. Już dzisiaj do każdej tony odpadów odbieranych na terenie miasta dopłacamy z miejskiego budżetu 30 złotych. To jest główny powód, dla którego jesteśmy zmuszeni podnieść opłatę śmieciową. Ponieważ nie ma na to zgody radnych, to będziemy te różnice musieli pokryć z budżetu miasta, co oczywiście nastąpi kosztem realizacji innych zadań. My nie mamy w budżecie rezerwy kilkunastu milionów złotych, z której moglibyśmy pokrywać takie nieoczywiste wydatki. Mogę ubolewać, że takiej zgody wśród radnych nie ma. Odbiór i zagospodarowanie odpadów jest typową usługą, taką samą jak odbiór ścieków czy dostarczanie wody lub prądu mieszkańcom. Jakoś do tych usług miasto nie dokłada, więc nie za bardzo rozumiem, dlaczego miasto ma dokładać do odbioru i zagospodarowania odpadów.
Bardzo żałuję, że kiedy radni nie zgodzili się na podniesienie opłaty śmieciowej, nie wskazali w budżecie miasta wydatków, z których należałoby te pieniądze na pokrycie tej dziury wziąć. To by było uczciwe postawienie sprawy, ale skoro radni tego nie zrobili, to naszym obowiązkiem było powiedzieć, skąd zabierzemy pieniądze, by zapłacić wszystkie faktury za odbiór i zagospodarowanie odpadów. Poinformowaliśmy, że zabierzemy te pieniądze z funduszu bieżącego remontu dróg, z wydatków na sport i z wydatków na likwidację dzikich wysypisk. Jedni radni nazwali to szantażem, inni przyjęli to milczeniem, ale taka jest rzeczywistość i realia finansowe polskich samorządów. Jeżeli decydujemy się dokładać do czegoś, to zawsze robimy to kosztem innych rzeczy. Nie mamy pieniędzy, którymi moglibyśmy dowolnie dysponować i przerzucać je z jednego działu do drugiego. Takich możliwości nie ma, finanse samorządów rządzą się określonymi prawami. Także to wszystko odbędzie się kosztem bieżącego funkcjonowania miasta. Mówiąc wprost, w przyszłym roku będziemy mieli problem z dziurami w drogach, nie będziemy w stanie reagować i łatać tych dziur w takim zakresie, w jakim powinniśmy czy też zamierzaliśmy.
Oprócz problemem z łataniem dróg wspomniał pan także o mniejszych środkach przeznaczonych na likwidację dzikich wysypisk, a to przecież problem, o którym słyszymy coraz częściej. W jaki sposób miasto może sobie z tym poradzić?
Problem dzikich wysypisk nie jest tylko i wyłącznie problemem Rudy Śląskiej. Podobne mają miasta ościenne. Wystarczy przejrzeć sobie tylko różnego rodzaju wpisy na Facebooku, gdzie widać gołym okiem, że w wielu miastach regionu to jest problem, który z każdym miesiącem narasta. Jak możemy sobie z tym poradzić? Poprzez instalowanie przenośnych kamer, fotopułapek, które pozwalają wyłapać takie osoby, ale bardzo ważna jest przede wszystkim postawa samych mieszkańców. Jeżeli nie będzie akceptacji dla tego typu działań, a mieszkańcy będą nam zgłaszać fakt nielegalnej wywózki odpadów, to będziemy w stanie wówczas reagować i być może uda się to zjawisko ograniczyć. Dosłownie dzisiaj otrzymałem telefon od jednego z mieszkańców, któremu udało się sfilmować kogoś, kto nielegalnie wyrzucał śmieci. Tu jest kwestia świadomości obywatelskiej. Jeżeli nie będziemy przymykać oka na takie wydarzenia, będziemy reagować, będziemy interweniować, to być może sobie z tym zjawiskiem poradzimy.
Budowa trasy N-S
Na koniec jeszcze jedno pytanie o ważną dla Rudy Śląskiej inwestycję. Miasto nie dostało pieniędzy z programu Polski ład dla samorządów na rozbudowę trasy N-S w stronę Bytomia, ale niedawno ruszyła budowa w stronę A4. Jak technicznie będzie wyglądało to połączenie z autostradą? Czy kierowcy będą mogli wjechać na nią bezpośrednio, czy jednak trzeba będzie jeszcze na moment wbić się w ruch miejski, zanim zjedziemy na autostradę?
Odcinek trasy N-S, który budujemy, jeszcze nie będzie prowadził do samej autostrady. Póki co rozbudowa zakończy się na połączeniu z ulicą Bielszowicką. Stamtąd będzie można dojechać do ul. 1 Maja, a z niej zjechać na autostradę. Jesteśmy natomiast przygotowani do realizacji ostatniego odcinka, od ul. Bielszowickiej właśnie do samej A4. Gdy go zrealizujemy, będzie można z trasy N-S zjechać na autostradę, zarówno w stronę Gliwic jak i Katowic. Na razie jednak nie mamy środków na realizację tego odcinka. Czekamy na szczegółowe rozwiązania dotyczące nowego budżetu Unii Europejskiej zakładając, że ten odcinek sfinansujemy również ze środków unijnych.
Dziękuję panu za rozmowę.
Dziękuję bardzo.