Żyjmy na sportowo!

Czas czytania: 4 min.

Dawno, dawno temu, będąc na studiach, kiedy prowadziłem jeszcze jako takie życie sportowe, usłyszałem od kolegi hasło, które bardzo wziąłem sobie do serca – najpierw masa, później forma! Wydawało się to bardzo logiczne i uzasadnione, w końcu z czegoś trzeba tę sylwetkę wykuć, wziąłem się zatem do roboty i już po kilkunastu latach osiągnąłem cel numer jeden – boskie ciało.

Co prawda na razie jest to ciało rozleniwionego Buddy, no ale na pewno nie można odmówić mi konsekwencji w dążeniu do celu. Grunt, że wszystko poszło gładko i zgodnie z planem, masę skonstruowałem niebanalną, nadeszła zatem pora na osiągnięcie celu numer dwa – teraz trzeba zrobić formę. Udałem się zatem na pobliską siłownię, gdzie zacząłem zgłębiać tajniki fitnessu i kulturystyki. Wiadomo, że człowiek musi mieć marzenia, dokonałem więc szybkich obliczeń, z których wynika, że za niecałe 200 lat mam szansę, tak jak w tym roku Arnold Schwarzenegger, zostać Super Gwiazdą FitLife Expo.

Żeby wytrwać na tym drugim odcinku planu trzydziestoletniego mam swoje różne, wewnętrzne motywacje, a jedną z nich na pewno są żyjący na sportowo mieszkańcy Rudy Śląskiej i okolicznych miast – i piszę to absolutnie poważnie, bo Waszą aktywność, drodzy sąsiedzi bliżsi i dalsi, obserwuję z wyrazami głębokiego podziwu i szacunku do tej pasji, jakiej się w wolnych chwilach oddajecie. Biegi wiewiórki, półmaratony, biegi charytatywne, zumba, rolki, rowery, sporty walki, olimpiady i igrzyska wszelkiego gatunku – długo by wymieniać, a przecież każda taka impreza to jedynie drobny fragment Waszej codziennej, sportowej aktywności. Brawo! To jest właśnie ten sportowy duch, którego trzeba się trzymać! 

A ja? A ja tymczasem chodzę sobie skromnie do tej świątyni ciała, gdzie otrzymuję kolejne stopnie wtajemniczenia. Wiem już z obserwacji, że na przykład takie rzucanie sprzętem to poważne naruszenie konwenansu, po którym ludzie przestają się człowiekowi kłaniać na ulicy – no chyba, że jesteś tym sfrustrowanym, łysym ogrem, którego wszyscy się boją, wtedy wolno. Wielce nieuprzejmym jest również pozostawienie po sobie bałaganu, a nicpoń, który lekkomyślnie porzuci sztangę albo hantelek, naraża się na srogie spojrzenia i ponure burknięcia kulturystycznej braci. Nie wolno też zapomnieć o ręczniku, który ma obowiązek trenowania razem z nami na każdym przyrządzie – bo to jednak higiena rzecz ważna. Równie ważna jest także uprzejmość i chęć niesienia pomocy nieokrzesanym jeszcze amatorom dźwigania żelastwa – niby te wszystkie maszyny niespecjalnie skomplikowane, a jednak czasem wsadzi się nogę czy rękę nie tak jak trzeba, ku ogólnej uciesze bardziej doświadczonych sportowców. 

Jak widać nie taka siłownia straszna, jak ją różne filmy i seriale o więziennym życiu malują, dlatego i ja – chociaż niegodny i ostatni w fitnessowej kolejce po zdrowie – zachęcam opornych do spróbowania. Co Wam szkodzi? A jak się wkręcicie, to może za te 200 lat to ja będę brał od Was autograf na kolejnych FitLife Expo?

Komentarze (5) DODAJ

Tak czy tak sport warto uprawiać pod każdą postacią.Na pewno każde z naszych pociech z naszym namaszczeniem powinno spróbować rozwinąć swoją sprawność fizyczną w wybranej rzez siebie dyscyplinie .Sport to najfajniejsza przygoda jaka się może każdemu w życiu przydarzyć .
senior
A czy sportowiec to tylko biegacz? Popatrzmy na lekkoatletów - np: młociarzy. Sport ma naprawdę różne oblicza
zefirek
a czy w felietonie są tylko biegacze? :)
kamiq
najpierw masa potem RZEŹBA!
ogr
albo chodzimy na tą samą siłownie albo taki ogr jest na każdej :D
biceps i klata

Błąd:

Wynik:
Opinia została pomyślnie dodana.
Po przeprowadzeniu weryfikacji, jej treść zostanie udostępniona publicznie.

Trwa wysyłanie komentarza ...

Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść.

* pola obowiązkowe