Wiadomości z Rudy Śląskiej

Co się stało na Rudzie? Czy koty zamurowano żywcem?

  • Dodano: 2018-08-01 18:15, aktualizacja: 2018-08-01 22:20

Jakiś czas temu mieszkańcy dzielnicy Ruda byli świadkami zdarzenia, obok którego nie mogli przejść obojętnie - grupa pracowników firmy Węglokoks Energia zamurowała dziurę, w której mieszkały koty. W pomoc dla małych czworonogów zaangażowało się wiele osób prywatnych i wolontariuszy, którzy nie pozostawiają suchej nitki na pracownikach Węglokoksu, jak się jednak okazuje sprawa nie jest taka prosta. Co tak naprawdę się stało?

Pomiędzy blokami na ulicy Wolności 94 i Szyb Powietrzny 6 znajduje się nasyp, w którym ukryta jest rura ciepłownicza. W samym betonowym przejściu znajduje się dziura, przez którą „od zawsze” mogły swobodnie przechodzić koty. W mieście coraz mniej mamy takich miejsc, które koty mogą uznać za swój dom. Zaśmiecona, pełna robactwa i pasożytów przestrzeń za czarną dziurą prowadzącą do kanału wzdłuż rury na pewno nie jest wymarzonym miejscem dla udomowionych zwierząt, ale dla kotów, które muszą same o siebie zadbać, jest widocznie wystarczająco dobra.

Problem pojawił się w momencie, w którym jeden z mieszkańców zaczął zgłaszać do Węglokoksu Energia zniszczoną elewację pobliskiego budynku. Winą za to obarczał właśnie Węglokoks, ponieważ ten nie zabezpieczył odpowiednio swojej instalacji. Mieszkaniec kategorycznie domagał się zamurowania dziury lub groził obciążeniem firmy kosztami remontu.

4 lipca na miejscu pojawili się pracownicy Węglokoksu i zabezpieczyli dziurę, najpierw przy pomocy styropianu i pianki budowlanej, kolejnego dnia użyli już świecy dymnej, żeby wykurzyć zwierzęta, następnie otwór miał zostać zamurowany.  Wezwana na miejsce straż miejska na prośbę mieszkańców zdemontowała blokadę i utorowała kotom drogę. Nie mamy jednoznacznych informacji, czy pracownikom udało się ponownie zamurować otwór czy też zostali oni skutecznie do tego zniechęceni przez mieszkańców.

Widziałeś coś ciekawego? Daj Cynk! Nagrodzimy Twoją aktywność Daj Cynk

Trzeba mocno podkreślić, że nie jest do końca pewne, czy koty faktycznie znajdowały się w środku, chociaż jak można wnioskować z relacji mieszkańców na temat oszalałej kotki, która próbowała dostać się do środka, mogło tak być. W tym temacie wypowiedział się rzecznik Węglokoksu, Paweł Cyz:

Wszystkie działania podejmowane w celu zabezpieczenia kanału ciepłowniczego uzgadniane były z przedstawicielami Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami "Fauna". Kanał miał dwa otwory. To właśnie pracownik "Fauny" zalecił wrzucenie świec dymnych do jednego z nich, tak by gnieżdżące się tam koty mogły swobodnie wyjść drugim. Tak też się stało. Dopiero po upewnieniu się, że w kanale nie ma już żadnych zwierząt pracownicy przystąpili do dalszych prac i zamurowali wejście.  .

Pojawia się zatem wątek współpracy z Towarzystwem Opieki Nad Zwierzętami „Fauna”. W rozmowie z prezes „Fauny” dowiadujemy się jednak, że mogło to wyglądać nieco inaczej:

Co do samego murowania tego konkretnego miejsca to Węglokoks się nie kontaktował ze mną, natomiast takich spraw jest bardzo dużo. Wcześniej panowie się kontaktowali co zrobić w takich sytuacjach, kiedy koty gdzieś tam sobie w jakąś niszę wchodzą, a mieszkańcy żądają, żeby taką niszę zlikwidować. (…)

Panowie z Węglokoksu pojechali tam (na Rudę – przyp. red.) bez konsultacji z nami, konsultowali się miesiąc wcześniej bo była podobna sytuacja na Halembie. Z tym, że tam była mniejsza przestrzeń, więc ja taki stary nasz sposób zaproponowałam. Ten dym to są takie świece, którymi wypłasza się między innymi krety z kretowisk. Dym jest osty i powoduje, że zwierzę ucieka. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce okazało się, że ten korytarz ma około kilometra, więc ten dym na pewno nie miałby takiego działania. Gdyby te koty były z drugiej strony, to ten dym faktycznie by ich nie wypłoszył. Czy te koty tam były czy nie – nikt nie jest w stanie tego stwierdzić, bo nit nie widział na pewno, że one tam wchodziły i nie wyszły.

I w tej sprawie otrzymaliśmy wyjaśnienie od rzecznika Węglokoksu:

Otwór rzeczywiście został ponownie wybity przez Straż Miejską (wg informacji pozyskanej od lokatorów) i koty wróciły do kanału. Po konsultacji z pracownikami Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami "Fauna", którzy stwierdzili, że nie ma możliwości wyłapania kotów żyjących w kanale zaniechano dalszych prac związanych z jego zabezpieczeniem.

A jednak koty wyłapano, wyleczono, odrobaczono, odpchlono i umieszczono w tymczasowych domach, a za jakiś czas mają one wrócić na wolność. Zajęli się tym wolontariusze z grupy „Pomagamy kotom by znalazły dom”. Pani Joanna, założycielka grupy, skomentowała użycie dymu celem wykurzenia kotów następująco:

To było absolutnie brutalne działanie. Tak jak człowiek czuje dym i się dusi, tak samo zwierzę. Te koty były zamykane w tym dymie, a to były małe koty, nie dorosłe, które wiedzą gdzie iść. Te rury mają swoje odgałęzienia, a często u młodych zwierząt następuje dezorientacja, a one jeszcze były do tego podduszone. (…) Nie robi się czegoś takiego, jeżeli tam są koty od siedemnastu lat, to to jest ich dom.

Nagranie z monitoringu przedstawia akcję wypłaszania kotów:

A jak wyglądała sama akcja łapania kotów? Były one przez wolontariuszy łapane przy pomocy klatki z jedzeniem. Małe kotki były już w poważnym stanie, z kocim katarem, chorymi oczami, wychudzone – łącznie na miejscu był jeden dorosły kocur, dwie kotki i cztery kociątka. Nie była to jednak prosta akcja, ponieważ zajęła osobom biorącym w niej udział w sumie kilkanaście dni.

Na miejscu jest śmietnisko, które nikomu nie przeszkadza. Nie przeszkadza mieszkańcom, nie przeszkadza Węglokoksowi, ani nikomu innemu. Rozkładające się jedzenie, smród, owady – gdyby nie koty, szczurów byłoby tam całe mnóstwo. (…) - mówi pani Joanna

Koty niebawem wrócą do swojego domu, jednak niekoniecznie musi to być dla nich bezpieczne miejsce.

Przebywanie w kanale jest również niebezpieczne dla zwierząt. Może w nim miejscowo panować atmosfera beztlenowa, co spowoduje uduszenie się kotów. W przypadku awarii sieci ciepłowniczej w kanale może płynąć czynnik grzewczy o temperaturze sięgającej 100 st. C, co jednoznaczne jest ze śmiercią wszystkich zwierząt przebywających w kanale. - pisze Paweł Cyz, rzecznik Węglokoksu.

Węglokoks Energia zapewnia, że zostawi to miejsce w spokoju, a sama spółka na co dzień angażuje się w pomoc bezdomnym zwierzętom:

W spółkach Grupy Kapitałowej WĘGLOKOKS pomoc bezdomnym zwierzętom jest ważnym elementem polityki społecznej odpowiedzialności biznesu. Pracownicy zbierają plastikowe nakrętki, a dochód z ich sprzedaży przekazywany jest w ramach akcji „Nakręć się na pomoc” schroniskom dla zwierząt. Przeprowadzane są również zbiórki karmy, koców oraz innych rzeczy potrzebnych w schroniskach. - pisze rzecznik firmy

Czy cała akcja wyjdzie kotom na dobre? Z jednej strony wyleczone i wypoczęte wrócą na stare śmieci – niestety, zwrot stare śmieci trzeba traktować tutaj dosłownie. Koty mogły już przywiązać się do nowych domów, więc powrót do dziury w ziemi może de facto być dla nich kolejnym traumatycznym przeżyciem. Jedno, co w tym wszystkim cieszy, to zaangażowanie tak wielu ludzi, którzy nie przechodzą obok istot, którym może się dziać krzywda, obojętnie.

Co się stało na Rudzie? Czy koty zamurowano żywcem?

Komentarze (29)    dodaj »

  • Oburzony

    Pamiętam, jak na Bykowinie RSM wstawiła nowe okienka do piwnic, a kilka dni później szła jakaś wariatka i wybijała młotkiem co trzecia szybę, żeby kotki zimą mogły wchodzić. Takich ludzi powinno się przerobić na karmę dla kotków. Demolują czyją własność, żeby kotki mogły sobie żyć w lepszych warunkach. Tutaj podobna sprawa - jeśli to jest rurociąg Węglokoksu i to ta firma odpowiada za jego zabezpieczenie, to inni mogą sobie pogwizdać albo zabrać kotki do domu, a nie niszczyć czyją własność tłumacząc się jaką idiotyczną dobrocią dla zwierząt. A tak przy okazji tematu zwierząt, proszę Straż Miejską i Policję o kontrolowanie skwerów miejskich zasrywanych przez pubili głupich rudzian. Masz psa, masz obowiązki, w tym posiadanie woreczka na psie odchody przy sobie, nie posiadasz - mandat np. 1000,- zł., może wtedy byłby porządek. Codziennie rano widzę jak banda idiotów wyprowadzą swoje pieski przed bloki a te zasrywają wszystko, właściciele rżną głupa i udają, że nie wiedzą, że po swoim piesku trzeba posprzątać. A potem przychodzą upały i wszystko śmierdzi, strach wypuścić dziecko przed dom bo wszystko jest za[...]...

  • Snj

    Lepiej nie wypowiadaj się więcej bo jesteś żałosny.

  • Karo

    Jaki jestes wredny dla zwierząt taki dla ludzi.

  • Oburzony

    Jedna z głównych zasad demokracji głosi, że wolność człowieka kończy się tam, gdzie rozpoczyna się wolność drugiego człowieka. Dlaczego ktoś ma mieć za[...] podwórko, powybijane okna w piwnicy czy zdewastowany kanał rurociągu, bo hobby kogoś innego jest dbanie o kotki czy pieski ? Szanujmy się wzajemnie i dbajmy o swoje - MY LUDZIE, a dopiero potem dbajmy o zwierzęta !

  • Pani Jadzi

    Pamiętajcie że koty wolnożyjące wam pomagają dzięki temu nie ma plagi szczurów czy myszy!!! Co wam te Zwierzęta przeszkadzają? Krzywdę wam robią? nie rozumiem fenomenu że tak można nienawidzić zwierząt... Ludzie bywają okrutni i bez serc. Przecież zwierzęta muszą też mieć gdzieś schronienie! Pomyślcie czasem głową!!

  • Df5v

    [...] koty i wolontariuszy

  • Damian

    Też mi wielka afera...Znając mentalność sierściuchomaniaków, mniej przejęli by się zamurowanym bezdomnym od kilku bezużytecznych kotów. I nie sądzę aby te koty polowały na cokolwiek innego niż pełną miskę, którą często ktoś napełnia.

  • Mieszkaniec Rudy Śląskiej

    A ja na tym nagraniu widzę że jest popełniane przestępstwo Dz.U.2017.0.1840 t.j. - Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt. "1. Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 wyłączenia zakazu zabijania zwierząt, zakaz znęcania się nad zwierzętami ust. 1, art. 33 zasady uśmiercania zwierząt lub art. 34 uśmiercanie zwierząt w ubojni ust. 14podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.1a. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem.2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 lub 1a działa ze szczególnym okrucieństwempodlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."Dziwne jest to że wolontariuszom działającym ze środków prywatnych udało się wyłapać i wyleczyć koty a TOZ Fauna która dostaje dotacje od miasta i innych osób, bo sam co roku przekazuję 1% swojego podatku na TOZ Fauna nie umiało sobie poradzić z tym problemem.

    • Mieszkaniec Rudy Śląskiej
      2018-08-02 09:07
    • odpowiedz
  • eRwin

    Tyle pisania o niczym...

  • Hanys

    Miasto dziwnych problemow. A gdyby wpadlo dziecko i noge zlamalo. Dibrze ze zamurowali.

  • An

    To by drugi raz nie włazilło w takie miejsca. Koty wolnozyjace muszę gdzieś szukać schronienia, a my ludzie powinniśmy zapewnić im bezpieczeństwo.

  • Apsik

    Wolnożyjące koty to rysie i żbiki, te są zdziczałe i jako takie zaburzają naturalną równowagę w przyrodzie.

  • Ziga z Wirku

    Wole mieć 20 kotw wokół swojego domu niż jednego szczura,artykuł napisany z pełną starannością i dogłębnym poznaniem problemu,brawo pan redaktor Wojtek.

  • Tom bez Jerrego

    a niech mnie, gruba historia. chyba każdy chciał dobrze, a wyszło jak zwykle.

  • Jowita

    Nie pani Alicja tylko Pani Joanna... Proszę bardziej starannie zbierać informację.

  • Binia

    Człowieku błagam pisz " w Rudzie" a nie " na Rudzie" bo to boli mieszkańców...

  • Johanes

    Chyba goroli, bo prawdziwy hanys zawsze powie na rudzie.

  • Mieszkaniec

    Górnik pracuje w "grubie" czy na "grubie" ???A jak ktoś z 'Woli "to niech sobie poprawi po swojemu - mieszkam w Woli.Samoloty przecież też lądują na Okęciu , a nie w Okęciu i nikomu tyłka nie urywa.

  • Egon

    Górnik pracuje W KOPALNI

  • hromani

    Chyba w Wieliczce - na Śląsku zawsze była gruba;-)

12

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również