O roli radnego i trwającej kadencji rozmawiamy z radnym Norbertem Rózgą wybranym w okręgu nr 1.
Która to Pana kadencja w Radzie Miasta?
To moja trzecia kadencja w Radzie Miasta Ruda Śląska, choć nie pod rząd. Po raz pierwszy byłem radnym w latach 1994-98, następnie w latach 1998-2002, a także obecnie. W międzyczasie pełniłem funkcje, które uniemożliwiały mi bycie radnym. Startowałem z ramienia Platformy Obywatelskiej.
Czy ta przerwa jakoś zmieniła Pana nastawienie do tej roli?
Do roli radnego nastawienie się nie zmieniło, natomiast do niektórych radnych czas ten zmienił moje podejście. Nie chciałbym używać takich określeń, ale jestem zbrzydzony zachowaniem niektórych osób zasiadających w Radzie.
Mógłby Pan rozwinąć tę myśl?
Zawsze mi się wydawało, że sala sesyjna Rady Miasta służy do uzgadniania poglądów. Nie jest to arena walki pomiędzy dobrem i złem. Mają tam powstawać najlepsze rozwiązania dla lokalnego społeczeństwa. Jeżeli ktoś dostaje się do Rady Miasta tylko po to, aby załatwić swoje prywatne interesy i uzyskać na przykład zatrudnienie dla swoich bliskich w miejskich podmiotach, a potem akceptuje każde rozwiązania proponowane na mównicy, jest to definitywnie złe.
Które decyzje podjęte w ostatnim czasie w Radzie Miasta są Pana zdaniem dobre, a z którymi mi się Pan nie zgadza?
Nigdy nie zachowywałem się w ten sposób, że będąc w opozycji, krytykowałem każdy pomysł władzy bez wyjątku. Jeżeli coś służyło dla dobra miasta, zawsze głosowałem za wprowadzeniem takich rozwiązań. Za rzecz złą uważam niespełnioną obietnicę bezpłatnej komunikacji dla wszystkich mieszkańców miasta. Moim zdaniem była to konkretna deklaracja Pani prezydent, która pozwoliła jej wygrać ostatnie wybory. Mieszkańcy uwierzyli w powodzenie tej propozycji, gdyż była argumentowana podjętymi z przewoźnikiem ustaleniami. Wiele osób ucieszyło się z takiego rozwiązania. Bezpłatna komunikacja dla młodzieży z podziałem na starszych i młodszych była już tylko próbą ratowania wcześniejszej obietnicy. To nie miało racji bytu. Pomysł ten bowiem dzielił młodych i nie pozwalał na równe przejazdy całej grupie. Ponadto nie taka była wyborcza deklaracja, co oburzyło społeczeństwo. Powinna powstać komisja złożona z sędziów, która kontroluje spełnienie wyborczych obietnic i w przypadku ich nierealizowania nakłada kary. Na szczęście jest też wiele dobrych decyzji, za którymi głosuję. To między innymi proces termomodernizacji szkół, budynków użyteczności publicznej czy budownictwo mieszkaniowe, choć to ostatnie to dopiero plany. Mogę zadeklarować wyborcom, że co do dobrych decyzji zawsze podniosę rękę "za".
Jakie założenia przyświecały Panu podczas kandydowania do Rady Miasta? Udaje się je spełniać?
To bardzo trudne pytanie, na które każdy radny będzie sobie musiał odpowiedzieć, robiąc swoisty rachunek sumienia. Od samego początku pracy w Rudzie Śląskiej, a razem z pracą w Radzie Miejskiej trwa to już ponad 30 lat, mam styczność z osobami niepełnosprawnymi, z działaniem na rzecz tych osób, pracą służącą znoszeniem barier stawianych wobec niepełnosprawnych. Jest to też jeden z moich priorytetów działania w Radzie Miasta. Druga sprawa to zrównoważony budżet miasta. Chodzi mi o wspólne tworzenie takiego miasta, którego wydatki na inwestycje są priorytetowe.
Co robi Pan oprócz pełnienia funkcji radnego? Czy to Panu pomaga w spełnianiu roli w Radzie Miasta?
Zdecydowanie mi to pomaga. Zawodowo związany jestem z Domem Pomocy Społecznej Złota Jesień w Świętochłowicach. Praca z osobami niepełnosprawnymi to poniekąd moje hobby. Chciałbym namówić innych radnych do włączania się w taką pomoc i do znoszenia barier, które inni wznoszą. Oprócz tego jestem pełnomocnikiem prezydenta ds. osób niepełnosprawnych. Interesuję się także ekonomią, w tym dotyczącą budżetów miast. W swoich działaniach stawiam na sprawy dotyczące zdrowia. Pracuję też w takiej komisji.
Jakie priorytety wyznaczyłby Pan dziś dla miasta?
Powinniśmy myśleć o tym, aby tworzyć alternatywne miejsca pracy dla ludzi związanych z górnictwem. Kołem zamachowym każdej gospodarki jest budownictwo mieszkaniowe, warto więc budować także nowe mieszkania, co w planach ma tutejszy magistrat.
Czym jest dla Pana rola radnego?
Najprostsza definicja to służba. Jeżeli ktoś wybiera się do Rady z określonymi sprawami do załatwienia i planem na zdobycie konkretnych dóbr, nie jest to służba i zachowanie godne radnego.
Jak można się z Panem kontaktować?
Nie prowadzę stałych dyżurów w określonych miejscach, lecz w spisie dyżurów umieściłem swój numer telefonu, pod którym jestem stale dostępny dla mieszkańców. W ten sposób nie ograniczam się do jednej dzielnicy. Mogą się do mnie zgłaszać mieszkańcy każdego miejsca w Rudzie Śląskiej. Dzwonią mieszkańcy nie tylko Rudy czy Orzegowa, ale także Kochłowic czy Halemby.
Z jakimi sprawami zgłaszają się do Pana mieszkańcy?
Najwięcej interwencji dotyczy osób niepełnosprawnych. Ostatnia sprawa, z którą walczę, to zabranie osobom niepełnosprawnym w Zakładzie Aktywności Zawodowej w naszym mieście 0,15 części etatu. Często rozmawiam z osobami poszukującymi zatrudnienia, pytają mnie także o sposób załatwiania spraw osób niepełnosprawnych - na przykład o warunki zatrudnienia takiej osoby czy procedury składania różnych wniosków. Są to także tematy parkingów, przejść dla pieszych i wiele mniejszych rzeczy, które są dla lokalnej społeczności bardzo ważne. Od tego są właśnie radni, aby zwracać uwagę na te małe sprawy dotyczące jednostek.
Jest Pan radnym wybranym w okręgu Godula, Orzegów, Chebzie, Ruda, lecz sprawy, które Pan porusza, w głównej mierze nie dotyczą konkretnie tych miejsc, lecz ogólnomiejskich spraw.
Nie skupiam swoich działań na poszczególnym rejonie. Chcę działać dla mieszkańców naszego miasta - jestem radnym całego rudzkiego społeczeństwa. Radni mają dyżury w swoich okręgach, ja otworzyłem drzwi na całe miasto, podając publicznie swój numer telefonu zamiast godzin dyżurowania. Cieszę się, że zgłaszają się z problemami także osoby z innych rejonów. To dla radnego pewien prestiż.
Zobaczymy Pana kolejną kandydaturę do Rady Miasta?
Prawdę mówiąc, nie wiem. Zastanawiam się nad tym. Sytuacja panująca w Radzie mnie zgorszyła. Mało dyskusji, więcej rozwiązań siłowych. Nie byłem przyzwyczajony do tego typu zachowania. Ogólnie rzecz biorąc, kadencję 2014-2018,w której jestem jednym z trybików, oceniam źle. Kiedyś, w latach 90. w Radzie toczyły się boje, ale doprowadzały one do pewnych kompromisów, najlepszych możliwych rozwiązań. Rozmowy były konstruktywne. Dzisiejsza sytuacja powoduje, że człowiek nie ma ochoty startować w kolejnej kadencji.
Czego mogę Panu życzyć?
Przede wszystkim zdrowia. Jeżeli ono jest, do wszystkiego można powoli dojść. Jeżeli mogę, życzyłbym sobie sukcesów w pomaganiu osobom niepełnosprawnym, a także w znoszeniu barier wobec tych osób.
Takie życzenia Panu składam. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.