Wspinamy się dla Wojtka – rudzianka zorganizowała wyjątkową akcję!

Czas czytania: 4 min.

Podopieczny Fundacji SPINA, Wojtek, urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową i na co dzień zmaga się z wieloma chorobami. Chłopiec przeszedł już wiele operacji i wymaga całodobowej opieki, stałego leczenia i rehabilitacji. Aby zebrać pieniądze na jego leczenie, rudzianka Katarzyna Honcek wraz ze współtowarzyszem Damianem postanowili zorganizować wyjątkową akcję – aby rozkręcić zbiórkę dla Wojtka, wyruszyli w trasę o długości niemalże 500 kilometrów!

Na leczenie dla Wojtka

Wojtek urodził się w 2006 roku z przepukliną oponowo-rdzeniową, zmaga się również m.in. z kifozą nieoperacyjną, wodogłowiem, osteoporozą, astmą i alergią. Obecnie diagnozowany jest w kierunku padaczki. Wojtek jest sparaliżowany od pasa w dół, więc aby siedzieć na wózku inwalidzkim, musi być przypięty pasem. Przez bariery architektoniczne i brak odporności, chłopak jest zamknięty w domu i wypełnia obowiązek szkolny poprzez nauczanie indywidualne. 

Wojtek wymaga całodobowej opieki, leczenia i kosztownej rehabilitacji, na której sfinansowanie rodzina chłopca nie może sobie pozwolić. Dlatego Fundacja SPINA, której Wojtek jest podopiecznym, założyła zbiórkę na jego leczenie. Rzeczoną zbiórkę postanowili wesprzeć pani Kasia i pan Damian, pokonując prawie 500 kilometrów pieszo!

Wyjątkowa wyprawa

Katarzyna Honcek, rudzianka, postanowiła w wyjątkowy sposób wesprzeć Wojtka w walce o zdrowie. Wraz z Damianem wyruszyli na Główny Szlak Beskidzki, a ich wędrówka zakończyła się na dworcu w Ustroniu. Łącznie przeszli niemalże 500 km. Ustalili, że na przejście trasy mają zaledwie 21 dni. W drogę wyruszyli 21 maja.

– Jest wiele dróg, ale każda rozpoczyna się od pierwszego kroku i my postanowiliśmy ten krok zrobić. Tymi słowami rozpoczęłam słowa opisu zbiórki, prowadzonej podczas naszego przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego. Cała inicjatywa wydarzyła się przez przypadek. Już od dawna planowałam z moim przyjacielem Damianem, przejść ten szlak, bo uwielbiamy górskie wędrówki, a ta łączyła się również z dużym wyzwaniem, bo niecodziennie wybiera się na wyprawę liczącą ok. 500 kilometrów. Podczas planowania trasy i kompletowania sprzętu, dużo rozmawiałam ze swoimi znajomymi, którzy również czują zamiłowanie do gór. No i w czasie jednej z rozmów, kolega nadmienił, że podczas jego zeszłorocznego przejścia Głównego Szlaku Sudeckiego, zbierał fundusze na podopiecznego fundacji Spina. Wtedy narodził się w mojej głowie pomysł, że może podczas przejścia, również warto taką zbiórkę założyć, no i tym samym skontaktowałam się z fundacją – mówi Katarzyna Honcek.

Pani Kasia od wielu lat pomagała jako wolontariuszka w przeróżnych akcjach, więc stwierdziła, że może połączyć swoją pasję do górskich wypraw z pomaganiem. Od razu zaczęła planować szczegóły. 

– Spodziewałam się tego, że wyprawa przysporzy nam wiele cudownych wrażeń, ale będą i te gorsze chwile zwątpienia, rezygnacji czy walki z samym sobą. Mieliśmy nadzieję, że wszystkie przeciwności przezwyciężymy, a cel który obraliśmy, będzie ogromną wartością dodaną i motywacją. Sama świadomość, tego że niektóre osoby nie mają tyle zdrowia co my i zmagają się z wieloma ciężkimi uszczerbkami na zdrowiu, sprawia, że łzy kręcą się nam w oczach. Cel charytatywny podczas wyprawy stał się dla nas czymś bardzo ważnym i znaczył najwięcej, bo zdrowie i życie ludzkie jest przecież najważniejsze – dodaje.

Kasia i Damian ukończyli swoją wyprawę w piątek, 9 czerwca. Ich podróż skutecznie promowała zbiórkę, w ramach której udało się zebrać 3 tysiące złotych.

Komentarze (6) DODAJ

Tylko mała uwaga. Przejście GSB nie należy nazywać wspinaczką. Po za tym OK.
range
Z czego żyje ta wolontariuszka skoro ma 21 dni wolnego na szwędanie się po górach? Kto finansuje jej spacer? Poza tym Beskidy to nie himalaje i to nie żaden wyczyn. Jakby mi sie chciało to przeszedłym w tydzień na dodatek będąc cały czas pijanym.
rudolf
Panie Rudolfie, kto jak kto, ale Pan powinien domyślić się, że to na pewno samotna matka, która nic nie robi, ciągnie kasę od państwa i na wszystko ma czas. Pan tu przecież ciągle w każdym komentarzu ma obsesję samotnych matek...
matka ( nie samotna)
Ten szlak prowadzi od Bieszczad do Ustronia. Powodzenia. Nie na to jak być ignorantem i pustym dzbanem i się tym chwalić. A 21 dni wolnego ? Co za problem ? W pracy masz 26 urlopu co z weekendami może Ci dać prawie 40 dni wolnego jak jeszcze wliczysz jakieś swieto po drodze np Boże Ciało. Nic nie rozumiesz i masz wiedzę ślimaka a mędrkujesz.
lol
Lol - ślimaki czują się urażone, one nie są pośmiewiskiem Rudy Śląskiej tak jak Rudolf.
grześ
nie musisz brać urlopu rok wcześniej, co daje ci 72dni wolnego z weekendami + ewentualne święta ;)Te 21 to 3 tygodnie tylko - 15dni urlopu z 26 - i to nie licząc świąt ...
n4u

Błąd:

Wynik:
Opinia została pomyślnie dodana.
Po przeprowadzeniu weryfikacji, jej treść zostanie udostępniona publicznie.

Trwa wysyłanie komentarza ...

Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść.

* pola obowiązkowe