W marcu 2024 roku mija ćwierć wieku od jednego z najbardziej niepokojących wydarzeń, jakie kiedykolwiek rozegrały się w cieniu spokojnych ulic Rudy Śląskiej. To właśnie tutaj, pod koniec lat 90., w schronie bojowym nr 44, rozegrała się tragedia, która wstrząsnęła nie tylko lokalną społecznością, ale i całym krajem.
Młodzi ludzie, pochodzący z pozornie zwyczajnych rodzin, zostali wciągnięci w mroczny świat satanistycznej subkultury, co doprowadziło do brutalnego morderstwa dwojga z nich. Ta historia, choć odległa w czasie, wciąż budzi wiele emocji i pytań o to, jak fascynacja ciemnymi aspektami kultury może przerodzić się w tragedię.
W 25. rocznicę tych dramatycznych wydarzeń warto przyjrzeć się nie tylko samym faktom, które doprowadziły do zbrodni, ale także konsekwencjom, jakie miała ona dla wszystkich zaangażowanych.
Tragedia, która wstrząsnęła Polską - historia "bunkra satanistów"
Koniec lat 90., spokojna dzielnica Rudy Śląskiej - Halemba i sataniści? Ta kombinacja wydawała się tak nierealna, a jednak prawdziwa. W schronie nr 44 gromadzili się młodzi ludzie, otoczeni symbolami mroku, czarnymi świecami i używkami, eksperymentując z różnorodnymi rytuałami. Początkowa fascynacja tym tematem zakończyła się jednak tragicznie - brutalnym morderstwem dwojga młodych ludzi.
W bunkrze spotykało się wiele młodych ludzi. Wszyscy pochodzili z normalnych rodzin. Wśród nich był 21-letni Tomasz S., inicjator większości działań, w tym malowania symboli i "wzywania" demonów. Tomasz S. postanowił pójść o krok dalej. Zaproponował najbliższemu koledze – Robertowi – złożenie ofiary z ludzi. Miały ich za to później w piekle spotkać "specjalne względy". Robert, będący pod wpływem starszego kolegi, zgodził się. W grupie był jeszcze 18-letni Kamil W. oraz starsza o rok Karina M., była partnerka Tomasza.
Do wydarzeń, które wstrząsnęły nie tylko Rudą Śląską, ale i całą Polską, doszło w nocy z 2 na 3 marca 1999 roku. Czwórka znajomych spotkała się w bunkrze na Halembie. Tym razem jednak Tomasz S. i Robert K. postanowili posunąć się o krok dalej i dokonać rytualnego morderstwa na dwójce swoich niczego nieświadomych znajomych. Tomasz S. przygotował odpowiednio bunkier. Na ziemi był wymalowany pentagram, na ścianach inne satanistyczne symbole oraz łacińskie sentencje, nieporadnie przetłumaczone z polskiego. Jedna z nich głosiła: "Ta podwójna ofiara dobra jest dla miejsca dwóch żyć". Karina i Kamil nie rozumieli jednak łaciny. Ofiary klęczały wewnątrz wymalowanego pentagramu. Po chwili ich oprawcy rozpoczęli atak. Oboje otrzymali po kilkanaście ciosów nożem.
Po dokonaniu zbrodni sprawcy próbowali zatrzeć ślady, a Tomasz S. wręcz próbował spalić ciała. Ostatecznie jednak nie zdecydowali się na popełnienie samobójstwo, jak pierwotnie planowali. Tomasz S. wrócił do domu, gdzie wyznał bratu o zbrodni, obarczając winą Roberta K. Rodzina mężczyzny powiadomiła policję, co doprowadziło do aresztowania sprawców.
W trakcie procesu obaj mężczyźni przyznali się do winy. Robert K. wyraził skruchę i przeprosił rodziny ofiar, podkreślając swoją wiarę. Ostatecznie został skazany na 25 lat więzienia, a Tomasz S. otrzymał dożywocie. Obecnie odbywają kary w zakładzie karnym w Strzelcach Opolskich. Robert K. z więzienia wyjdzie w przyszłym roku.
Więcej na temat samej zbrodni możecie przeczytać TUTAJ.
Wejście do bunkra zostało zamurowane, to nie zniechęca eksploratorów
Schron bojowy nr 44 wciąż przyciąga eksploratorów zafascynowanych zjawiskami paranormalnymi. Mimo że wejście i okna zostały zamurowane, dotychczas nie powstrzymało to zdeterminowanych śmiałków od wejścia do wnętrza miejsca zbrodni.
Czytaj więcej:
- Kolejni twórcy internetowi odwiedzają bunkier satanistów w Halembie
- Z wizytą w bunkrze satanistów. Kolejny urbexowiec odwiedza miejsce tragedii sprzed 23 lat
Zachęcamy do obejrzenia galerii zdjęć autorstwa Pawła Szlegera. Podobne zdjęcia można znaleźć na facebookowej grupie fotoURBEXowi. Jego przedstawiciele zajmują się eksploracja opuszczonych, zapomnianych i często niebezpiecznych miejsc.