"Zakręt Mistrzów" na DTŚ to już legendarne miejsce w Rudzie Śląskiej. Nie ma tygodnia, żeby nie doszło tam do wypadku, bądź kolizji. Wielu kierowców gubi brawura, zbyt szybka jazda i brak ostrożności. To „czarny punkt” na mapie miasta. Władze gminy postanowiły postawić tam fotoradar.
Negocjacje trwały od 2017 roku
Dzięki kamerom monitoringu możemy na bieżąco podglądać, jak wygląda sytuacja na tzw. rudzkim „zakręcie mistrzów”. Dane wskazują, że kierowcy pędzący tam grubo ponad 100 km/h i często wypadają z lekko skręcającej trasy. Gdy warunki atmosferyczne są niesprzyjające, robi się tam naprawdę groźnie. W 2017 roku pobity został w tym miejscu niechlubny rekord - w ciągu jednego deszczowego dnia doszło tam bowiem do 16 stłuczek.
- W 2020 roku na DTŚ nasi policjanci obsłużyli 47 zdarzeń drogowych, z których 46 było kolizjami i 1 wypadkiem. Zdajemy sobie sprawę, że kolizji było więcej, ponieważ część z nich szczególnie tych gdzie nie było dużych strat w pojeździe, nie została zgłoszona, a kierowca odjechał z miejsca. Z tych 47 zdarzeń 24 miały miejsce na odcinku w kierunku Katowic gdzie jest ograniczenie prędkości do 80 km/h – mówił nam w lutym asp. szt. Arkadiusz Ciozak, oficer prasowy KMP w Rudzie Śląskiej.
Odcinkiem tym zarządza rudzki samorząd. Pod koniec kwietnia 2019 roku na tym odcinku Drogowej Trasy Średnicowej stanął pierwszy na DTŚ "Czarny punkt". Tablica ustawiono po interpelacji radnych. Komisja ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego uznała to rozwiązanie za zasadne. Znak ma ostrzegać kierowców przed niebezpiecznym wirażem.
Radar rozwiąże problem?
Fotoradar to rozwiązanie, które może rozwiązać problem rudzkiego „trójkąta bermudzkiego”. Wielu kolizji, do których tam dochodzi, udałoby się uniknąć, gdyby kierowcy wchodzili w zakręt z mniejszą prędkością. Czy urządzenie i wizja mandatu zmienią ich zachowanie? Jest taka szansa.
Przypomnijmy, że władze miasta chciały postawić w tym miejscu fotoradar już w 2017 roku, jednakże Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie dysponował wtedy takim sprzętem, ani finansami. Rok później o to samo wnioskował Komendant Wojewódzki Policji w Katowicach. Bezskutecznie.
- W ostatnich latach występowaliśmy do Głównej Inspekcji Transportu Drogowego z wnioskiem o postawienie fotoradaru w tym miejscu. Odpisywali nam, że wniosek jest zasadny, a liczba zdarzeń drogowych wskazuje, że trzeba taki fotoradar postawić, ale ze względu na brak środków finansowych nie są w stanie podać dokładnej daty, kiedy mogłoby to nastąpić – mówi Krzysztof Mejer, wiceprezydent Rudy Śląskiej.
Dodał też, że przez ostatnie dwa lata stosowne pisma krążyły między rudzkim magistratem a Inspekcji Transportu Drogowego.
- W końcu wpadliśmy na pomysł, że poszukamy pieniędzy w naszym budżecie, choć w obecnych czasach to bardzo trudne, i sami kupimy fotoradar. W czasie wakacji wysłaliśmy pismo do Inspekcji Transportu Drogowego z pytaniem, czy to im odpowiada. Dwa tygodnie temu otrzymaliśmy pozytywną odpowiedź. W tej sytuacji przystąpiliśmy do szukania funduszy na ten cel. Mieliśmy oszczędności związane z wykupem nieruchomości pod inwestycje drogowe. Wczoraj na sesji Rady Miasta wnioskowaliśmy o przesunięcie środków na zakup tego fotoradaru – wyjaśnia wiceprezydent Mejer.
Uchwała została przegłosowana przez radnych, którzy zaaprobowali takie rozwiązanie. Dzięki temu na początku tygodnia zostanie ogłoszony przetarg.
- Jeżeli wszystko pójdzie sprawnie, to fotoradar powstanie jeszcze w tym roku – podkreśla Krzysztof Mejer.
Fotoradar, a może jednak lepszy remont DTŚ?
Internauci są podzieleni. Wielu uważa, że ustawienie fotoradaru to błąd, inwestycja jest niepotrzebna, a ustawiony będzie po to, aby kierowcy otrzymywali mandaty.
- Problem polega na tym, że kierowcy nie przestrzegają przepisów. Panuje u nas przyzwolenie na łamanie przepisów prawa ruchu drogowego. Kiedy próbujemy wymusić ich przestrzeganie, pojawia się grupa ludzi, która to krytykuje, mówiąc, że chcemy napychać sobie kieszenie mandatami, które będziemy wystawiać. Miasto nie będzie miało z tego żadnych dochodów. Nie było to naszym celem. Naszym celem jest bezpieczeństwo kierowców poruszających się DTŚką. Uważam, że fotoradar to dobre rozwiązanie. Myślę, że będziemy zadowoleni z tej decyzji i, że skończą się szarże niektórych kierowców, a odcinek stanie się bezpieczny – podkreśla wiceprezydent.
Nie można jednak zapominać o tym, że wszelkie wpływy z pracy fotoradaru trafiają do Krajowego Funduszu Drogowego, a nie do miejskiej kasy.
Gdzie ulokować radar?
Internauci wskazują, że to kolejny niebezpieczny element na drodze.
- Ustawienie wideoradaru konsultowaliśmy z Inspekcją Transportu Drogowego i z policją. Byliśmy na miejscu, oglądaliśmy. Sumujemy doświadczenia z wszystkich kolizji drogowych, które miały tam miejsce. Rozważaliśmy też ustawienie radaru na środku, między pasami, żeby móc go także skierować na drugi pas prowadzący w stronę Katowic, ale Inspekcja Transportu Drogowego się na to nie zgodziła, a my musimy uwzględnić ich doświadczenie – podkreśla wiceprezydent.
Przypomniał też o tym, że kilka lat temu głośno było o zakręcie mistrzów w Katowicach, który znajduje się przy zjeździe z trasy 86 na autostradę A4. Dawniej często dochodziło tam do kolizji, a odkąd funkcjonuje ograniczenie prędkości, sytuacja się uspokoiła. Na "zakręcie mistrzów" w Rudzie Śląskiej nie będzie jednak dodatkowego ograniczenia prędkości.
- Nie będziemy ograniczać prędkości. Nadal będzie obowiązywało 80 km/h – podkreśla wiceprezydent.
Pojawił się także postulat o konieczności wyremontowania drogi. Internauci zwracają uwagę na to, że na drodze są nierówności, których należy się pozbyć. Wskazują też, że odcinek jest źle wyprofilowany i siła odśrodkowa za mocno ściąga w barierki.
- Być może trzeba będzie ją wyremontować, ale na tę chwilę najlepszym rozwiązaniem jest wideoradar – mówi wiceprezydent Krzysztof Mejer.